Zapłaci za to!

61 0 0
                                    

-Wiesz,że utrata takiej ilości krwi jest niebezpieczna.To osłabia organizm,nie ma siły, żeby napędzać pracę wszystkich narządów.Poza tym masz za wysoką akcję serca.Musisz jechać.Wyśpisz się i wrócisz
-No dobrze-Wypuścił głośno powietrze z płuc.-Przyjadę wieczorem
-Kiedy będziesz wyspany.Nie spiesz się
-Mhm-Wstał z krzesełka i pochylił się nade mną.Jego twarz była kilka centymetrów od mojej.-Tylko nic nie odwal.Wrócę tu,a ty masz być grzecznie w łóżku-Uśmiechnął się delikatnie.
-Z tyloma połamanymi kośćmi raczej mi się to nie uda-Odwzajemniłam gest i spojrzałam w jego oczy.
-Będzie dobrze,wyzdrowiejesz-Zaczął gładzić mnie po włosach.
-Wiem,ale minie dużo czasu,a ja mam zajęcia od wczoraj
-Cos wymyślimy,obiecuję.Ale teraz się połóż.Nie śpisz od kilku godzin
-Pójdę spać,obiecuję.Ale ty też-Położyłam dłoń na nadgarstku dłoni,którą trzymał na moim policzku.
-Tak-Roześmiał się i pocałował mnie w czoło.
Zamknęłam oczy,bo uwielbiam,kiedy to robi.Ale najważniejsze,to całkowicie inne odczucie niż robi to Rushit.Przy Olku czuję się całkowicie inaczej i nie wiem,przy którym mi lepiej.
Przeniósł swój wzrok na moje wargi i przejechał po nich delikatnie kciukiem.
-Wiesz,co chcę zrobić-Kiwnęłam delikatnie głową.Miałam mieszane uczucia co do niego,bo nie byłam pewna,czy chcę go pocałować.To na pewno wpłynie na naszą znajomość.Bo Olek odzyska nadzieję na to,że do siebie wrócimy.Ja nie jestem o tym przekonana,dlatego nie chcę robić żadnego ruchu jeszcze.Co prawda mój związek się rozpadł,ale co jeśli mój narzeczony się odezwie?Nie wiem,co będzie.Na razie lepiej nie próbować.Dam sobie trochę czasu.
Zbliżył się do mnie bardziej,opierając ręce na poduszce.Przez cały czas patrzyłam w jego oczy,niepewna,czy mam go odtrącić.Nie chciałam mu sprawiać przykrości,bo wiedziałam,że go to zaboli.
Ale on się nie zawahał.Powoli złączył nasze usta,a ja wtedy byłam pewna,że zrobiłam dobrze.To było cudowne.Dawno się tak nie czułam.Każdy pocałunek z nim jest inny i chyba za każdym razem lepszy.To niewyobrażalne uczucie.Całkowicie inne niż wszystkie inne.Chciałabym nieprzerwanie go całować.
Przesunął dłoń na mój policzek,odgarniając mi włosy z szyi.Położyłam rękę na jego klatce piersiowej i zaczęłam pogłębiać pocałunek.To już nie było tylko pojedynczy pocałunek.Zaczęliśmy namiętnie się całować i żadne z nas nie chciało tego przerwać.Tylko że musieliśmy,bo w każdej chwili mógł ktoś wejść,a po drugie moje zdolności manualne były w dość słabej formie,bo nadal byłam obolała.
-Dziękuję-Szepnął z uśmiechem i znowu cmoknął mnie w usta.

Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.To jest tak wspaniała radość,że chciałabym przeżywać to codziennie.

-Ja też dziękuję
-Idę,bo zaraz ktoś przyjdzie i znowu będziemy mieli kazanie-Roześmialiśmy się oboje.
-Byle nie Vi.Ona by nam tego nie wybaczyła.Obiecałam jej,że nic między nami nie ma
-Muszę to znieść-Powiedział z niezadowoloną miną i uniósł głowę.Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu.
-Niestety-Przejechałam dłonią po jego klatce piersiowej.

-Lecę.Postaram się być jutro-Pokiwałam głową.Znowu mnie cmoknął.
-Pa-Uśmiechnęłam się.
Harasim wyszedł z sali,a ja opadłam na poduszkę.W końcu mogłam leżeć i się nie ruszać.Przynajmniej nic mnie nie bolało.Nie wiem,ile jeszcze tak będzie,ale mam dość.Każdy ruch powoduje nieprzyjemne uczucie.
Było znośnie,ale morfina by się przydała.Gdyby chcieli mi ją podać,byłabym wniebowzięta,niczym narkoman.To lek,który powinien być stosowany w częstych przypadkach.Sądzę,że gdybym nie miała jej we krwi,to nie wytrzymałabym z bólu.Teraz ledwo się ruszałam,a co by było,gdybym musiała znosić ten prawdziwy ból?
Oczy mi się zamykały i odpływałam w krainę snu,kiedy ktoś zapukał do drzwi.Momentalnie uniosłam powieki.Do sali wszedł Borys,który miał uśmiech na twarzy.Jeśli uśmiecha się tak do wszystkich pacjentów,to ja go naprawdę podziwiam.Ale dziś jego oczy wyrażały co innego.Był zmęczony,tak samo jak Olek.Wydaje mi się,że nie był ani razu w domu.
-Śpisz?-Podszedł do mnie.
-Nie-Pokręciłam głową.
-Świetnie.Wreszcie cię mogę zbadać-Podszedł do łóżka.
-Sądzę,że Olek nie miałby nic przeciwko,gdybyś robił to przy nim-Roześmiałam się pod nosem,a on mi zawtórował.
-Pewnie tak.Przykro mi,ale bardziej cenię twoją prywatność niż jego radość-Spojrzał na mnie,poprawiając mi pulsoksymetr.-To co zaczynamy?
-Ale...-Nie wiedziałam jak powiedzieć,że jestem nieubrana.
-No tak.Przepraszam.Zaraz przyjdzie pielęgniarka i pomoże ci się ubrać
-Dzięki.
-Za moment wracam
Opuścił pomieszczenie,a ja wiedziałam,że teraz nie będzie przyjemnie.Kiedy jest przyjemnie,jak jakaś obca babka cię dotyka.Yh!I tak będzie przez kilka tygodni.A ja nie wiem,jak to zniosę.Nienawidzę,kiedy ktoś mnie dotyka i nie jest to mój narzeczony lub ktoś komu ufam.Doskonale wiadomo z czego to wynika i nawet po terapii nic się nie zmienia.
Ale musiałam wytrzymać,więc przez czas,kiedy mnie ubierała,miałam zamknięte oczy.Pielęgniarka była miła,więc nie przyjęłam tego,aż tak negatywnie.Jednak pogadam z Borysem,czy byłaby możliwość,żeby to robiła Aneta,Vi lub któraś z dziewczyn.Przynajmniej czułam się swobodniej,niż leżąc nago pod cienką kołdrą przy rodzicach i najlepszym przyjacielu.
-Wreszcie jak człowiek-Zaśmiał się się Borys,zamykając drzwi.
-To okropne leżeć tak bez ubrań,ale chyba jeszcze gorsze jak ktoś obcy cię ubiera-Mruknęłam,a moim ciałem wstrząsnął lekki dreszcz.
-Pogadam może z Anetą,czy by nie przychodziła rano,żeby to zrobić-Jednak nie musiałam go prosić,bo sam mi to zaproponował,a dla mnie to było lepsze.Bo byłabym skrępowana,gdybym go o to prosiła.Z mamą moich braci to byłoby dużo łatwiejsze.
-Dziękuję-Szepnęłam.
-Teraz już mogę?-Spytał,odrywając mnie.
-Tak-Przytaknęłam i wbiłam wzrok w sufit
-Ola,proszę cię.Nie musisz się wstydzić-Poczułam jak jego dłonie podginają moją bluzkę.Przez chwilę milczałam,nie wiedziałam,co mam odpowiedzieć.Zna mnie dobrze,mimo to czuję się nieswojo,kiedy ktoś mnie ogląda.Chociażby kawałek odsłoniętego ciała,poza tym co zawsze widać.
-Nie lubię tego po prostu.-To jest...

Nie kocham Cię już!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz