-Ale jest jedna zasadnicza różnica-Uniosłem delikatnie palec wskazujący.
-Jaka?-Spojrzała pytająco.
-Jego kocha naprawdę,a ja jestem dla niej nikim
-Nie wiem,co się z nią stało-Pokręciła głową,wzdychając.
-Ja też nie.Kiedyś taka nie była.Nigdy nie pozwoliła,żeby ktoś na nią podniósł rękę.Jeśli tylko próbował,wyprzedzała jego ruchy i atakowała pierwsza,podobnie było w kłótniach.
-Na początku naszej znajomości też tak było-Przyznała.-Z czasem zaczęła się zmieniać.On na nią wpłynął.Manipuluje strasznie jej umysłem.Przy tobie była inna.Nie była uległa,ale widać,że było jej z tobą dobrze.Chyba nigdy nie widziałam jej tak promiennej.Kiedy o tobie mówiła,bez przerwy się uśmiechała.
-Chi,nie wiem,co z nią się dzieje i żałuję,że nie mogę nic zrobić,ale nie będę o nią walczył,bo ona tego nie chce.Woli być z nim,nie ze mną.Zawsze mówiłem,że nie uszczęśliwię jej na siłę.
-Wiem-Pokiwała głową.
Jej to też już mówiłem,kiedy prosiła mnie,żebym zrobił wszystko,żeby rozstała się z Rushitem.
-Daję jej spokój.Nie interesuje mnie już ona,jej życie.Zbyt długo się tym interesowałem,nawet po tym kiedy dostawałem kopa.To była złudna nadzieja,że znów będzie moja.Nie chcę dalej być tym kretynem,który zabiega o królową łamania serce.
-Jej się nie da chyba już odwrócić na normalny pogląd.Jest i będzie w niego zapatrzona
-Dlatego więcej o niej nie wspominaj.Dla mnie ona nie istnieje i już nigdy nie będzie.Straciłem na nią zbyt wiele czasu
Odwróciłem się delikatnie w stronę Chi-Chi.Nie chciałem patrzeć na szatynkę.Czułem się coraz gorzej,kiedy ją widziałem,a myśli zalewały mi umysł.
-Starałem się tyle czasu o nią i wiem,że to nie miało sensu.Jest zapatrzona w niego,a tego nic nie przebije.Dlatego pozwalam jej żyć,jak chce.Lepiej jeśli już nie będę w to ingerował.Wtedy będę dużo zdrowszy.
-W sumie zapewne masz i rację
Niechętnie wzruszyła ramionami.
Przyjaźnią się/przyjaźniły i Chi jest ciężko pogodzić się z tym,że nie może jej pomóc.Mi za pierwszym razem też było.Nie słuchałem zdrowego rozsądku,który kazał mi odpuścić.Napierałem dalej,dopóki nie udawało mi się znowu i tak wpadłem w błędne koło.Ale po setnym razie zrozumiałem,dotarło do mnie dosadnie.MAM JĄ ZOSTAWIĆ W SPOKOJU.Przyjąłem do wiadomości z wielkim bólem,ale życie bez niej będzie lepsze.Dużo lepsze.Chi-Chi też pojmie to za którymś razem,że to nie ta sama Ola,którą znaliśmy.Zmieniła się pod jego wpływem i nie mamy szans odzyskania jej.
***
-Masz jakieś plany?-Spytała czarnoskóra,kiedy wychodziliśmy z uczelni.
-Nie,a dlaczego pytasz?
Jakaś propozycja od Chisarakowu?Może być ciekawie.
Otworzyłem drzwi i przepuściłem ją pierwszą na zewnątrz.Wyszliśmy,a ona wtedy się zatrzymała i spojrzała na mnie.
-Może zjesz obiad ze mną i moim mężem?Gacur bardzo cię polubił i chciałby się z tobą spotkać jeszcze raz.Jest też wielkim fanem Legii,więc...sam rozumiesz-Odparła z delikatnym uśmiechem.-Jasne-Roześmiałem się lekko.-Z miłą chęcią i tak moi znajomi są zajęci.Mają dziś trening,a ja nie ćwiczę z powodu żeber,więc byłoby super-Odparłem,uśmiechając się.
Możliwość poznania się lepiej z nowymi ludźmi?Nigdy sobie tego nie odmówię.Uwielbiam to.Kocham otaczać się ludźmi.Życie jest wtedy łatwiejsze.
-Super.Może być u mnie?
-Mhm-Przytaknąłem.
-Przyjedziesz gdzieś za półtorej godziny,czy jedziesz razem ze mną?Od razu ostrzegam,nic nie jest jeszcze gotowe,więc będziesz musiał poczekać.A poza tym Gacur jeszcze nie wrócił-Odparła trochę poddenerwowana tym,że może będę chciał jechać teraz,a ona nie ma nic przygotowane.
-Spokojnie.Jadę z tobą,pomogę ci wszystko zrobić i zaczekamy na twojego męża-Uśmiechnąłem się.
-Na pewno?Nie chcę cię wykorzystywać-Powiedziała niepewnie,patrząc na mnie z dołu.
-Jasne.Nic się nie stanie.Przecież nie musisz wszystkiego sama gotować-Pokręciłem głową rozbawiony jej zmieszaniem.
-Super-Odpowiedziała już bardziej rozluźniona i weselsza.
-Podaj mi tylko adres
Była swoim samochodem,więc nie mogliśmy jechać moim.Postanowiłem po prostu jechać za nią,ale zgubiłbym ją w tłumie.
Wyjęła z torebki długopis i napisała mi go na zewnętrznej stronie dłoni.
-Przecież mogłaś mi wysłać SMSem-Powiedziałem zdziwiony,unosząc lekko komórkę..
-Wybacz,ale nie jestem zwolenniczką elektronicznych urządzeń-Wzruszyła ramionami z uśmiechem.-To do zobaczenia.-Uśmiechnęła się i ruszyła do samochodu.
Ja po chwili zrobiłem to samo.Cieszę się,że Chi trzyma ze mną.Inaczej nie wiem,jak bym zniósł te wszystkie zajęcia.Nie mam na myśli tego,że dobrze,że nie gada z Olką,bo są przyjaciółkami i niefajnie gdyby się pokłóciły o mnie.Po części to zrobiły,ale też dlatego,że wróciła do Rusha,a Chi-Chi też tego nie chciała.Dobrze,że jest przy mnie,bo nie wiem,jakbym zniósł obecność szatynki,gdybym musiał siedzieć sam i nie miałbym innego wyjścia,jak na nią patrzeć.Zwariowałbym.Ale mam ją,moją nową przyjaciółkę(?).Dobra jak na razie znajomą.
Byłem pod domem Chi-Chi równo z nią.Ona należy do grzecznych dziewczynek,a więc dlatego tak wyszło.Jeździ przepisowo,więc łatwo było ją dogonić.
Ale nie spodziewałem się,że mieszka tak!Jej dom leżał na obrzeżach miasta.Ma 21 lat,a jej dom był 2 razy większy,niż mojej mamy i Olafa!Kiedy oni się tego dorobili?!W przedszkolu?!Przecież ona jeszcze studiuje,więc jak?!
-Na pewno dobry adres?-Spytałem,kiedy szliśmy podjazdem do drzwi wejściowych.
-Tak-Wybuchnęła śmiechem.
Zakryła usta,żeby zapanować nad swoim napadem.
-A dlaczego pytasz?-Powiedziała nadal rozbawiona.
-Bo twój dom wygląda,jakby mieszkał tu wielki przedsiębiorca-Odparłem,nadal nie mogąc się nadziwić wielkości jej posiadłości.
-Mój mąż ma 3 hotele.W Warszawie,Berlinie i Kairze-Wyjaśniła,przytakując.Podeszła do drzwi i otworzyła je kluczem,przedtem wyłączając masę alarmów.
-To wszystko tłumaczy.
CZYTASZ
Nie kocham Cię już!
RomancePamiętacie Olę?Tak,tę młodą dziewczynę z połamaną psychiką i burzą uczuć.Zmieniła się.Tak,to możliwe.Stała się inna.Twardsza,mniej ckliwa i mądrzejsza,rozsądniejsza.Wie więcej o życiu i wie,jak nie postępować.Przynajmniej tak jej się wydaje.Ma świad...