Niewolnica?

99 2 0
                                    

Miałam na sobie czarne jeansy i błękitną koszulkę na cienkich ramiączkach,która z tyłu miała dłuższy ogon i czarną kurtkę.A on w przeciwieństwie do mnie miał tego samego koloru jeansy co ja,białą koszulę i czerwoną marynarkę.Wyglądał o niebo lepiej.
-Odezwał się wystrojony laluś-Splotłam ręce na piersi.
-Wyglądasz bardzo dobrze,więc dlaczego nie chcesz iść?-Chyba już zapomniał o moim upartym charakterze,bo już teraz był zmęczony dyskusją,ale cóż.Jeśli ja tak mówię,to tak jest.
-Bo w porównaniu z tobą wyglądam,jak kupa-Zapiszczałam,a Harasim wybuchł śmiechem.
-Jesteś najpiękniejszą kupą w moim życiu-Odpowiedział,a ja nie wytrzymałam i też zaczęłam się śmiać.-Idziemy na ten obiad i koniec.Inaczej siłą cię tam zaciągnę,a nie wiem,czy to będzie dobre wejście do takiej restauracji-Odparł z zadowoleniem.
Nigdy nie rzuca słów na wiatr i jestem przekonana,że by to zrobił.A jak dla mnie to nieodpowiednie,tak wchodzić do restauracji.
-Jesteś nieznośny-Mruknęłam.
-Ja też cię kocham-Uśmiechnął się.
I jak wytrzymać z takim człowiekiem?
-A tak poza tym,jak rozmowa?-Spytał po chwili.
-Było...-Zawiesiłam głos na chwilę,żeby znaleźć odpowiednie słowo.-Jeszcze nigdy nie był dla mnie taki miły.Porozmawialiśmy o sytuacji w czasie zamieszek i jest okej-Nie wspomniałam,ze rozmawialiśmy też o nim,bo mógłby się zdenerwować.Chociaż on to nie Rush i nie drażni go temat o jego słabych nerwach.Ale mimo to nie powiedziałam o tym.
-No to świetnie.W końcu utemperuje swój dziób i nie będzie dla ciebie taki chamski
-Dziękuję,że tam poszedłeś-Uniosłam się lekko i pocałowałam go w policzek,obejmując za szyję.
-Mówiłem,że to nic wielkiego.Nawywijałem,a ty musiałaś za to zapłacić.Byłem ci to winien
-Jesteś wspaniały-Oparłam głowę na jego ramieniu z westchnieniem.
-Uważaj,bo się zakochasz-Roześmiał się.Pokręcił głową i zmienił bieg na 4.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu.Tak,restauracja robiła wrażenie.Można powiedzieć,że miała standard +5 gwiazdek.Biło od niej elegancją na kilometr.Już na parkingu wyczuwałam,że wszystko jest zrobione pod wygodę klienta.Obowiązywała tu zasada 'Klient nasz pan.A potem pan zapłać 600 złotych za obiad.'Bałam się zobaczyć rachunek po posiłku,ale musiałam za niego zapłacić.W końcu się zgodziłam,a nie pozwolę mu ponosić kosztów za wszystko.
Weszliśmy do restauracji.Oczywiście przed nią stał mężczyzna,który otworzył nam drzwi.Podeszliśmy do niewielkiego kontuaru,przy którym stał kolejny pracownik.Czułam się tam,jak jakiś biedak.To nie była moja sfera.Od zdarzenia w tamte wakacje,całkowicie się zmieniłam.Już nie obnoszę się z tym,że mam kasę.Kiedyś chodziłam do drogich miejsc,żeby wszyscy widzieli,że mam pieniądze.Ale teraz?Moja sytuacja materialna uległa sporej zmienia.Chociaż gdybym chciała,to miałabym pieniądze od taty,ale nie zależy mi na tym.Nie chodzę już do super drogich restauracji i sklepów.Stałam się bardziej przeciętna.A tutaj?Same grube ryby,celebryci,modelki,piosenkarze,piłkarze.I zwyczajna ja.Chciałam stać się niewidzialna.

Przez cały czas stałam i kurczowo trzymałam się ramienia Olka.
-Dzień dobry-Powiedział do naszej dwójki,skłaniając się delikatnie.
-Dzień dobry-Odpowiedział Harasim.Ja byłam tak zestresowana,że nie mogłam z siebie wydusić słowa.
-Pan Harasim,prawda?-Blondyn kiwnął głową.-Stolik już na państwa czeka.Zapraszam-Powiedział,wychodząc zza mebla.Skierował się w stronę szklanych drzwi,prowadzących do głównej sali.
Była pora obiadowa,więc było super tłoczno.Na szczęście nikt zbytnio nie zwracał na nas uwagi.W tle grała spokojna muzyka,co podsycało jeszcze bardziej przepych i elegancję.
Szatyn w średnim wieku poprowadził nas w stronę schodów,prowadzących na balkon wewnątrz.Tam nie było w ogóle ludzi,co mnie niezmiernie ucieszyło,bo nie będę musiała się krępować.
-Państwa rezerwacja-Oznajmił,zatrzymując się przed elegancko nakrytym stolikiem.Oczywiście z bogatym wyposażeniem.Kompletnie nie moja bajka.
-Dziękujemy-Odpowiedział Harasim,odsuwając krzesło.Usiadłam niepewnie,starając się nie strzelić żadnej gafy.
-Do usług-Skłonił się.-Kelner przyjdzie za 10 minut po zamówienie-Dodał i ponownie oddając ukłon zszedł z powrotem na dół,a ja wypuściłam ustami ciążące we mnie powietrze.
-Boże-Schowałam twarz w dłonie,opierając łokcie na stole.
-Ola,co się stało?-Spytał Harasim,siadając przy mnie.
-Ja tu kompletnie nie pasuję-Powiedziałam cicho,prostując plecy.
-Dlaczego tak uważasz?-Spojrzał mi w oczy.Widziałam u niego zmartwienie,ale przecież dla niego to było dziwne.On praktycznie codziennie bywał w takich miejscach.
-Odeszłam od tych standardów.Nie umiem się dostosować do takiego nastroju i etyki
-Olka,błagam cię-Złapał mnie za dłonie,które trzymałam na swoich kolanach.-Nie odstajesz w żaden sposób,a nawet jesteś lepsza od tych wszystkich ludzi na sali.Ty,jesteś taka w każdej chwili,a oni zachowują grację,tylko tutaj.Poza nią zachowują się,jak szuje i nie raz gorzej niż ich ten potencjalny 'prostak'.Uwierz w siebie.Jesteś doskonała-Pocałował kostki mojej prawej dłoni.-Rozluźnij się.Siedzimy tutaj sami.Nikt cię nie widzi.Nie musisz udawać kogoś kim nie jesteś-Przysunął się do mnie i objął ręką w pasie,całując w czubek głowy.
-A jeśli zrobię coś nie tak,kiedy przyjdzie kelner?-Spytałam zdenerwowana.Nie mam pewności,czy moje maniery są odpowiednie.Może kiedyś też tak się zachowywałam i to było eleganckie,ale teraz nie jestem tego pewna.
-Zawsze robisz wszystko dobrze.Nie denerwuj się.Dobrze?
Pokiwałam tylko głową,biorąc głęboki wdech nosem.
-To co zamawiamy?-Uśmiechnął się i sięgnął po kartę dań.-Co byś chciała do picia?
-Sok?-Nie byłam pewna,czy to będzie dobra odpowiedź.
-Pomarańczowy oczywiście-Roześmiał się lekko.-To ja też.A do jedzenia?-Wertował kartki w poszukiwaniu czegoś,co będzie nam odpowiadało.-Łosoś w cieście francuskim i sałatka nicejska?
-Może być-Przytaknęłam,bo w sumie to jest całkiem smaczne.A sałatkę uwielbiam.W jego towarzystwie,nawet w takim miejscu się rozluźniałam.
-A jakieś ciacho?-Spytał,przewracając kartkę na desery.

Nie kocham Cię już!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz