To nic nie znaczy

136 2 3
                                    

-Idziemy?-Kiwnęłam głową.
Nie zmienił się z charakteru.Zawsze dbał o wszystkich wokół i nadal to robi.Nie pozwoli,żeby komuś było źle i to jest cudowne.To jest złoty człowiek,ze świecą można takich szukać.Świetnie nadawałby się na męża,ojca.Byłby wspaniałym tatą,ale już to mówiłam kiedyś.
-Na początku myślałem,że zacznę jej szukać i nie znajdę.-Powiedział,kiedy zmierzaliśmy do jego mieszkania.
-Obiecałam,że jej nie ściągnę.-Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wtedy jakiekolwiek obietnice przestały obowiązywać.-Uśmiechnął się delikatnie.
-Tej dotrzymałam.
Nie zrobiłam tego,bo coś mi nie pozwoliło.Nie chciałam.To nie miało wtedy już znaczenia.Nie trzymałam tego w domu,nie wadziło mi,więc postanowiłam ją zignorować.W drodze powrotnej do domu nie przechodziłam tędy,kiedy wychodziłam na miasto też rzadko,więc szybko zapomniałam.
-Niech zostanie tam.To jedyna pamiątka po tamtym okresie.
-Serio?Nic nie zostawiłaś?-Pokręciłam przecząco głową.
-Wszystko wysłałam tobie.
-A ja wszystko mam.-Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Tutaj?-Naszła mnie ochota,żeby zobaczyć wszystkie zdjęcia,prezenty i całą resztę.Kilka tygodniu po naszym rozstaniu wysłałam mu pocztą wszystko co przypominało mi o nim.Chciałam się pozbyć całego ciężaru przeszłości.
-Tak.-Czułam jego wzrok na sobie.Pewnie zastanawiał się,po co pytam.
-Będziemy mogli je obejrzeć?
-Oczywiście,ze tak.-Na jego twarzy zawitał szczery uśmiech.
Boże,co ja robię?Nie panuję nad sobą.Wszystkie kroki jakie stawiam,fizyczne i słowne są impulsem.Przecież gdybym trzeźwo myślała,nie poszłabym do niego.Nigdy,ale wtedy byłam otumaniona uczuciem,że jest jak kiedyś.
Nieważne.Chcesz iść zobaczyć te zdjęcia.Niczego więcej.Po prostu to jest dla mnie ważne i chcę to zrobić.
Kilkanaście minut później byliśmy u niego.Zmieniło się kilka detali,kolory ścian,niektóre meble.Rozebraliśmy się i w tym momencie zrobiło mi się jeszcze zimnej.Pieprzona zima.Mogłaby by być cieplejsza.
-Idź do mojego pokoju.Na łóżku leży kołdra.Ja zrobię herbatę.
Niepewnie wkroczyłam do pomieszczenia.Bywał tu rzadko,ale wiem,że był tydzień temu.Jedyne co tu czuć jego perfumy i on sam.
Powoli szłam po ciemnych panelach,zmierzając do łóżka,na którym leżała jaskrawo zielona pościel.Kiedy jeszcze u niego bywałam,królowała biel.Moja ulubiona.W moim pokoju nadal jest obecna.
Usiadłam na łóżku i ściągnęłam do siebie dwa górne rogi.Złączyłam je przed sobą,dzięki czemu powstało okrycie dla całego mojego ciała.
Nie zapalałam światła.Jedynie świeciło się w kuchni.Co dawało niewielki blask.Widziałam niewiele,ale czułam się dobrze.Jak nigdy ostatnio.To było dla mnie jak odprężenie po 3 miesiącach zdawania egzaminów,pisania referatów,esejów etc.Czułam się tu świetnie.Nie wiem,czy to dlatego,że na kilka dni wyjechałam z Warszawy,a w domu byłam spięta przez to,że Olek tam przebywał.Nie wiem,ale dopiero teraz czułam jak odpoczywam.
-I jak?Cieplej?-Do pokoju wszedł Harasim z dwoma kubkami gorącej herbaty.Już stąd pięknie pachniało owocami leśnymi.

-Dlaczego nie zapaliłaś światła?-Spytał,stawiając kubki na komodzie.Cofnął się,żeby zapalić światło.
-Nie,nie włączaj.-Zatrzymałam go ręką.
-Dlaczego?-Zatrzymał się wpół kroku.
-Tak jest fajnie.
-Okej.Zorganizuję coś,żebyś się nie poparzyła,jak będziesz piła.
Podszedł do okna,pod którym stał ciemny,drewniany stolik.Przestawił go przed łóżkiem,żebym miałam do niego blisko.Zapalił lampkę,która stała na szafce nocnej.Z kieszeni wyciągnął zapalniczkę i zapalił dwie prostopadłościenne,czerwone świeczki.
-Chcesz je zobaczyć?-Zapytał,podając mi kubek z gorącą herbatą.Pokiwałam głową.
Podszedł do rozsuwanej szafy,wbudowanej w ścianę i zdjął z najwyższej półki biały karton.
W tym czasie wzięłam łyk owoców leśnych,ale 'owoce' zaczęły przepalać mi gardło.Przełknęłam dość ciężko ciecz.
-Czego tu dolałeś?-Odwróciłam głowę w jego stronę.Zasunął szafę i ruszył w moją stronę.
-Poziomkowej nalewki,ale tylko trochę.-Uśmiechnął się i usiadł przy mnie.W rękach trzymał pudełko,które po chwili odłożył na stolik.
-Trochę?Mocne jak diabli.
-Pij,pij.-Wziął swój kubek.-Szybciej cię rozgrzeje.-Stuknął nim w moje naczynie i napił się.-Dobra,jednak trochę kosa.-Roześmiał się.
-Mówiłam?-Powiedziałam,pijąc kolejne mililitry mieszanki.
-Ale ci smakuje.-Zaśmiał się,a ja mu zawtórowałam.
Otworzył pudełko,w którym ukazał się stos skarbów.
-Ja nie mogę.Jest wszystko.
Byłam w szoku.Nie myślałam,że w ogóle to zachowa.Byłam przekonana,że po pół roku,za rok,wyrzuci to,bo po co mu?Pozna kogoś,a ona nie chciałaby,żeby trzymał rzeczy,które dał swojej ex.A on miał wszystko,co spakowałam.Zmieniło się tylko ich położenie,co znaczy,że je przeglądał.To dobrze,czy źle?Nie wiem.Każdy to inaczej odbierze.Ja nie mam z tym problemu.
-Nie pozbyłem się ani jednej rzeczy.-Mówił,trzymając w dłoniach herbatę.
Odstawiłam swoją szklankę i poprawiłam się na łóżku,żeby mieć bliżej do pudełka.Wziął je i położył na moich nogach,które miałam ułożone po turecku.
-Bransoletka,którą od ciebie dostałam.-Wyjęłam srebrną biżuterię z zawieszką aniołka z kryształków.
-Kiedy?-Chciał mnie chyba sprawdzić.Podparł łokieć o nogę,którą trzymał zgiętą w kolanie i opierał stopę na drugim.Oparł brodę o kciuk.
-Po powrocie z Anglii w wakacje.Wtedy zrobiłeś kolację.-Uśmiechnęłam się.-O nie,nawet to jest!-Wybuchnęłam śmiechem i wyjęłam poduszkę w kolorze pudrowego różu.Dostałam ją od niego na nasze drugie walentynki.Olek dostał ode mnie podobną poduchę tylko niebieską.Na mojej pisało 'Mój cudowny chłopak.Powód dla którego się budzę.',a na jego 'Seksowne ciało mojej dziewczyny sprawia,że nie mogę spać'.Na odwrocie miał moje imię,a ja jego.
-Ja też mam swoją.-Sięgnął ręką do zagłówka,przy którym miał ułożone poduszki.
-Są świetne.
-Nie zaprzeczę.-Uśmiechnął się.
-Nadal nie możesz spać?-Roześmiałam się
-Czasem.-Wzruszył ramionami
Odłożyłam poduszkę i zaczęłam dalej grzebać.Znalazłam kolczyki,brylanciki.Moje 17 urodziny.Doskonale pamiętam co dostałam,kiedy i z jakiej okazji.Takie rzeczy zapadają w pamięć,a zwłaszcza od kogoś ważnego.

Nie kocham Cię już!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz