-Jeśli będę z tobą to nie stanie mi się nic złego?
Pokręcił głową.
-Nigdy bym do tego nie dopuścił.-Położył rękę na moich włosach i pocałował w czoło.-Spróbuj zasnąć.Gdybyś czegoś potrzebowała wołaj.
-Mhm.Mruknęłam cicho,zamykając oczy.
Nie mam pojęcia,jak mu się odwdzięczę.Chyba nie mam takiej możliwości.To jest nierealne,żebym to zrobiła.To jest bezcenne.Jest wspaniały.I będę zazdrościć jego żonie,kiedy już z nią będzie.
-Będę w kuchni.-Pogładził mnie po włosach.
Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju,zabierając kubek.Odprowadziłam go wzrokiem dopóki nie zasunął drzwi,zostawił trochę przerwy.
Nie wiem,co robić.Znowu puzzle w mojej głowie się rozsypały,a było już tak dobrze.Wiedziałam,że kocham Rusha i chcę z nim być,nie powiem mu prawdy i wszystko będzie wspaniale,a teraz znowu wszystko się zepsuło.Olek się mną opiekuje,gdy tymczasem mój chłopak mnie pobił,a teraz sobie leci na jakąś Majorkę,czy Hawaje.Wiem,że jest tam służbowo,ale ma z tego ogromne korzyści.A ja leżę w łóżku z rozsadzającym bólem głowy.To wszystko jest dziwne i trudne do ogarnięcia.Nie wiem,co będzie ze mną i z Rushitem.Co będzie z Olkiem.
***
-Olek!-Zawołałam.Nie wiem,czy krzykiem,czy normalnym tonem.Byłam otumaniona lekami,które dał mi Borys.Nie wiele pomogły,bo głowa mi pulsowała,jakby miała wybuchnąć.
Na zewnątrz panował mrok.Jasną poświatę tworzyły światła oddawane przez miasto.Mogłam je dostrzec,bo cała ściana po prawej stronie łóżka i pół na wprost były przeszklone,co wyglądało cudownie.
W pokoju było ciemno,poza światłem,które wpadało przez niezasunięte drzwi.
-Co się stało?-Wbiegł do pomieszczenia przestraszony.
Miał na sobie szare dresy i niebieski podkoszulek.Chyba szykował się do spania.W sumie to już chyba późno.Nie wiem,straciłam poczucia czasu.
-Możesz się do mnie położyć?-Spytałam niepewnie.
Potrzebowałam czyjejś obecności.Czułam się okropnie.Jakby nagle wszyscy ludzie przestali mnie kochać i mieli gdzieś.Wiem,że tak nie jest,ale dziś nie rozmawiałam z tatą,a staramy się dzwonić codziennie.Ale chyba najbardziej sprawiło to uczucie,to że Rushit nie dzwonił i nie przepraszał.Jak miał to zrobić,jeśli telefon zostawiłam w domu?Zawsze po tym,kiedy to zrobił,potrafił wydzwaniać kilkaset razy.Miałam wtedy inne odczucie niż dziś.
-Jasne,że tak.-Podszedł i usiadł w pozycji półleżącej,opierając się o zagłówek.-Coś się stało?
-Nie.-Pokręciłam głową.-Tylko głowa mnie strasznie boli.-Wyciągnął do mnie ręce,a ja przywarłam do jego ciepłej klatki piersiowej.Odczuwałam to nawet poprzez materiał jego ubrania.Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech z nadzieją,że przejdzie.
-Może pojedziemy jednak do szpitala?
-Nie.To normalne,że będzie mnie bolała.-Westchnął i zaczął bawić się kosmykiem moich włosów,ręką którą mnie obejmował
-Martwię się o ciebie
-Wiem.-Odparłam cicho i położyłam dłonie na jego brzuch.
-Nie jest ci zimno?-Wziął moje ręce w swoją.Moje były dużo chłodniejsze niż jego
-Troszkę-Było mi chłodno,ale bez przesady.Zimą,kiedy śpię,zazwyczaj jest mi zimno,dlatego to nic takiego.-Poczekaj.Zwiększę temperaturę.-Odsunął się i wstał.
-Nie trzeba.-Chciałam zaprotestować,ale on już coś wciskał na panelu,który miał wbudowany w ścianę.
-Niestety,ale ja muszę zdjąć koszulkę.Dla mnie jest za gorąco.-Ściągnął bluzkę,wracając do łóżka.Ukazał przy tym swoje doskonale wyrzeźbione ciało,pokryte czarnym tuszem.Wyglądało super.Naprawdę jestem pasjonatką tatuaży i jego strasznie mnie inspirują.
Ułożył się w takiej samej pozycji jak wcześniej,a ja wtuliłam się w jego tors.Nie.Żadnych wyrzutów sumienia.Przecież nie robię nic złego.Tylko z nim leżę i to jest mój brat.Opiekuje się mną i nie robimy czegoś złego.Tak.
-Pojedziesz jutro ze mną do bankomatu?-Spytałam,patrząc się na jego brzuch,z przymkniętymi powiekami.Lubię,kiedy ktoś bawi się moimi włosami.
-Po co?-Spytał zdziwiony.
-Przecież muszę wybrać pieniądze i ci zapłacić.
-Za co?!-Teraz już się zdenerwował.
-Za to,że się mną opiekujesz.-Odpowiedziałam,przełykając ślinę.Wiedziałam,że się wkurzy.
-Żartujesz?!-Zaczął krzyczeć,a ból głowy się wzmocnił.-Chcesz mi płacić za to,że się tobą zajmuję?!Oszalałaś?!Robię to dobrowolnie,bo się o ciebie martwię,a nie dla pieniędzy!-Podniósł się do pozycji siedzącej,przez co ja też musiałam wstać.
-Ci...Nie krzycz.-Powiedziałam cicho,zaciskając oczy.
-Przepraszam.-Spuścił z tonu.-Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy,jasne?Chcę,żebyś była bezpieczna.-Pokiwałam lekko głową.Objął mnie ramieniem i z powrotem się położył.-Byłaś u lekarza?
Spytał całkowicie z innej beczki,a ja przez chwilę nie orientowałam się,o co chodzi.Dopiero potem sobie przypomniałam,o czym rozmawialiśmy w Nowy Rok.
-Nie.
-Dlaczego?-Spytał poważny.
-Nie miałam czasu ani umówić się na wizytę,ani na nią iść.
-Jutro osobiście zadzwonię i cię umówię.
-Nie,Olek.Tylko nie to.-Jęknęłam.
Dla mnie to było zbyt krępujące,gdyby wykonał telefon,żeby umówić mnie do ginekologa.To są kobiece sprawy i to ja powinnam je załatwiać,a to że nie mam czasu...no cóż,to poczeka,ale nie chcę,żeby dzwonił za mnie.
-To sama jutro zadzwoń albo ja to zrobię.-Odpowiedział.Wiedziałam,że to zrobi.Olek danego słowa dotrzymuje,a zwłaszcza jeśli chodzi o czyjeś zdrowie.
-Zadzwonię.-Obiecałam przymuszona.Nie miałam wyjścia.
-Mocno cię boli głowa?-Przytaknęłam.-Dałbym ci tabletki,ale te które dał Borys i tak są silne.Nie możesz nic więcej,bo to przekroczysz dawkę.-Jęknęłam głośno.Będzie mnie bolało przez kilka dni.Nie wiem,jak to zniosę.-Wytrzymasz to.Jesteś silna.Dasz radę.-Odgarnął mi włosy z twarzy,przytulając i pocałował w czubek głowy.
-Gdybym tak uderzyła,że bym umarła,nie bolałoby tak.-Mruknęłam.
-Nawet tak nie mów.Lepiej,gdyby w ogóle nic ci się nie stało.
-Poszłabym wtedy normalnie na zajęcia.-Westchnęłam bezradnie.
Nic nie mogłam zrobić,a wiedziałam,że mimo,że nie będzie mnie jeden dzień,będzie sporo zaległości.Kiedy nie jestem na wykładach to nie ta sama wiedza.Nie znam każdego szczegółu i to mnie denerwuje,bo wolę wiedzieć więcej.
-Studia nie są najważniejsze.Skup się na tym,żeby przeszły ci zawroty i bóle.
CZYTASZ
Nie kocham Cię już!
RomancePamiętacie Olę?Tak,tę młodą dziewczynę z połamaną psychiką i burzą uczuć.Zmieniła się.Tak,to możliwe.Stała się inna.Twardsza,mniej ckliwa i mądrzejsza,rozsądniejsza.Wie więcej o życiu i wie,jak nie postępować.Przynajmniej tak jej się wydaje.Ma świad...