Po wykładach razem ze swoimi kolegami z rocznika poszliśmy do najbliższego miasta na jakieś piwo. Długo rozmawialiśmy w knajpie i się śmieliśmy. Jakoś od pierwszego roku trzymałam się z tą paczką. Najpierw były same dziewczyny, a potem doszli jeszcze ich mate. Blondynka nazywała się Eva, brunetka Alina, Mike to mate blondynki, a Alec to mate brunetki. Czasami dołączała do nas ruda, czyli Helia. Ale ona rzadko z nami gdzieś wychodziła. Miała swoją ekipkę, a my swoją.
- Eva, chodźmy gdzieś w jakiś zaułek - wymruczał Mike do swojej mate, całując ją w szyję. Chyba chciał to powiedzieć cicho i dyskretnie, ale był już lekko wstawiony, więc średnio mu to wyszło.
- Spadaj, Mike. Jesteśmy w karczmie, a nie w burdelu - pacnęła go w ramię.
- Co za różnica? - Mike nie dawał za wygraną.
- Dobra, ludziska, wracajmy już do internatu, bo wasi faceci zaraz się na was rzucą i przelecą na tych stolikach - podniosłam się z krzesła i rzuciłam na stolik zapłatę.
- Co ty robisz? Dlaczego płacisz?
- Bo moja klej? Zwrotu nie przyjmuję - odpowiedziałam i odwróciłam się na pięcie w stronę wyjścia.
Po chwili dołączyła do mnie cała reszta.
- Nie mogę się doczekać jak będziesz miała swojego mate, Adel - rzuciła ni z gruszki, ni z pietruszki brunetka.
- O co ci znowu chodzi?
- Oto, że nie tylko nasi samce będą chcieli się z nami pieprzyć, a ty będziesz tylko siedziała z boku i patrzyła na nas z niesmakiem.
- A czy ja na was patrzyłam kiedykolwiek z niesmakiem?
- No... nie, ale mogłaś tak myśleć! - ciągnęła dalej Alina. Ewidentnie była już pijana i to trochę mocniej.
- Alec - spojrzałam na niego wymownie, a on uśmiechnął się do mnie łobuzersko, pokazując szereg białych zębów.
- Już się robi.
Alina już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale wtedy Alec pocałował ją zachłannie, że już nic nie powiedziała. Uśmiechnęłam się w duchu. Przynajmniej teraz będzie siedzieć cicho. Otworzyłam samochód i usiadłam za kierownicą. Spojrzałam na moich kolegów, ale oni patrzyli się albo w las, albo na mnie z niemymi przeprosinami. Westchnęłam ciężko, ale ostateczni uśmiechnęłam się do nich delikatnie.
- Idźcie - po prostu rzuciłam i włożyłam kluczyki do stacyjki.
Było gorąco, więc odsunęłam szybę. Po chwili w oknie pojawiła się Eva.
- Adel, zostaw samochód, jutro po niego wrócimy. Chodź z nami. Nie będziemy tam nic robić, więc nie będziesz nam przeszkadzać.
- Wybacz, Eva, ale wiesz, że przemieniam się tylko w nagłych sytuacjach.
- Mogłabyś się czasami rozerwać - powiedziała z wyrzutem.
- Przecież byłam z wami na piwie.
- I nic nie piłaś.
- Prowadzę!
- I co z tego? Masz dwadzieścia dwa lata, kiedy się wyszalejesz?
CZYTASZ
Do gabinetu, kotku
WerewolfAdelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowiązkowej szkoły dla zmiennych. Wszyscy odnajdują mate na pierwszym, ewentualnie drugim roku, a ona jes...