Zanim wyjechaliśmy, pożegnałam się z Cassie i upewniłam się, że Clark dostanie porządną nauczkę. Cassie zapewniła mnie, że będzie żałować swoich słów i że ona tego dopilnuje. Nie wątpiłam w to. Ta kobieta to prawdziwa baba z jajami i bardzo mi się podobała. Clark na pewno będzie żałować swoich słów. Kiedy się żegnaliśmy, spiorunowałam mężczyznę wzrokiem. Wsiadłam do samochodu i po chwili Ryan odjechał. Oczywiście po chwili usnęłam.
Obudziłam się jakieś dwie godziny później, kiedy się zatrzymaliśmy. Spojrzałam zdziwiona na Ryana, bo byliśmy na obrzeżu jakiejś wsi.
- Pięć minut postoju - odpowiedział na moje zdziwione spojrzenie.
Pokiwałam głową i ponownie się położyłam. Przy okazji pomajstrowałam coś przy fotelu i położyłam oparcie, dzięki czemu wygodnie mi się leżało. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Nie chciało mi się uchylać powiek, więc spokojnie czekałam aż ruszymy. Ale nic takiego nie nastąpiło. Otworzyłam oczy dopiero, kiedy poczułam jego usta na swoich. Mruknęłam cicho, kiedy zaczął poruszać ustami. Uchyliłam je i niemal natychmiast poczułam jego język. Założyłam ręce na jego szyję, jeszcze bardziej pogłębiając nasz pocałunek. Ryan warknął prosto w moje usta. Oderwaliśmy się od siebie, a raczej to on się ode mnie odsunął, bo ja już nie miałam miejsca. Patrzyłam prosto w jego oczy. Serce tłukło mi się jak szalone, po moim ciele przechodziły dreszcze. Ryan uśmiechał się zawadiacko. Kochałam jego uśmiech i gdyby nie to, że teraz leżę, to pewnie zwaliłby mnie z nóg.
- Wiesz co jest za dwa dni?
- Ja nawet nie wiem, jaki dzisiaj mamy dzień, a co dopiero za dwa.
Uśmiech Ryana poszerzył się. Przyłożył swój policzek do mojego i zaczął się o niego ocierać.
- Za dwa dni jest noc naszego sparowania - wyszeptał mi uwodzicielsko do ucha.
- Pff... Jak dla mnie jesteś zbyt pewny siebie. Jeszcze się przekonamy.
I odwróciłam się na bok, plecami do niego. Ryan zaśmiał się krótko i odpalił wóz.
Obudziłam się dziesięć minut przed dojechaniem do celu. Już z daleka widziałam ogromny budynek szkoły, której przez tak długi okres czasu nie mogłam zdzierżyć, a teraz jestem wdzięczna, bo znalazłam mojego mate. Uśmiechnęłam się delikatnie do szyby.
- Co się tak uśmiechasz?
- A co? Nie mogę? Wolisz, abym chodziła z naburmuszoną mina jak Smith'owa?
- Nie, błagam, tylko nie jak ona.
Zgodnie zaśmialiśmy się głośno.
Zaparkowaliśmy na parkingu szkoły. Przez okno widziałam mój samochód, który stał nieruszony już pewnie dobre dwa tygodnie. Nie wiem, kompletnie straciłam poczucie czasu. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, żadne z nas nie chciało się ruszyć. Nie odzywaliśmy się, nie patrzyliśmy na siebie. Wzięłam wdech i po prostu wyszłam z samochodu. Ryan zrobił to zaraz po mnie. Nie mieliśmy żadnych rzeczy, więc nie musiałam brać torby ani nic takiego.
Skierowałam się w stronę internatu, po chwili Ryan złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Wpadłam prosto w jego ramiona, które natychmiast zatrzasnęły się, zamykając mnie w najwspanialszej klatce, jaka może istnieć.
- Idź odpocznij, ja muszę iść do gabinetu i pozałatwiać wiele spraw.
- Nie jesteś zmęczony?
- Ja? No coś ty! Niedoszłe zabójstwo, niewyspanie i pozałatwianie spraw dyrektorskich nie sprawi, że się mnie pozbędziesz. Będziesz się ze mną użerać jeszcze długo. Ponadto pociesza mnie myśl, że za niedługo zrelaksuję się. W tobie.
- Ryan! - krzyknęłam i odsunęłam się od niego. Uśmiechnął się lubieżnie w moją stronę, a ja spłonęłam rumieńcem. Co za imbecyl! Nie rozumiem, jak może mówić takie żenujące teksty?!
- No co? Taka prawda!
- Ugh! - odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
Weszłam do internatu. Ryan nie szedł za mną, poszedł do swojego gabinetu na uczelni. Udałam się od razu do naszego mieszkania. Już prawie zapomniałam jak wygląda! Wchodząc do sypialni uśmiechnęłam się delikatnie, widząc to wielkie łóżko. Jakoś teraz wydawało mi się być nawet... interesujące. Niemal wyobraziłam sobie jak ja i Ryan... nie! Adelajda, przestań wyobrażać sobie takie rzeczy. Moje myśli coraz bardziej i częściej lecą właśnie w tamtym kierunku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja naprawdę nie wiem, czy wytrzymam. Ryan powiedział za dwa dni, ale ja jestem uparta i złośliwa, więc na pewno nie wtedy. Musi być później... albo szybciej.
Westchnęłam ciężko i zadzwoniłam do koleżanek. Nie musiałam długo czekać aż Eva i Alina wparują do mojego mieszkania. W spokoju czekałam na nie w sypialni, ale nie zjawiły się tak szybko. Zamiast tego słyszałam same „ochy" i „achy", i oczywiście komentarze zachwytu. No tak, dziewczyny tutaj jeszcze nigdy nie były, zupełnie wyleciało mi z głowy zaproszenie ich.
Wyszłam z sypialni do kuchni połączonej z salonem. Stały tam i z zafascynowaniem oglądały wnętrze. Odchrząknęłam. Ich wzrok na chwilę skierował się na mnie, ale po chwili powrócił na otoczenia.
- To ja postawię wodę na herbatę, a ty oglądajcie sobie w spokoju - ruszyłam do kuchni.
Dziewczyny przeszły z salonu i kuchni do naszej sypialni. Kiedy tylko przekroczyły próg, usłyszałam ich głośne piski. Weszłam do środka i aż zaśmiałam się głośno widząc, jak kładą się na łóżku i wzdychają głośno.
- Łóżko zdecydowanie najlepsze! Ty i Ryan tutaj... - zaczęła Eva.
- Nie - przerwałam jej szybko. - Jeszcze - dodałam po chwili i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Aa! - zaczęły piszczeć i rzuciły mi się na szyję.
- Nasza mała Adel dorasta - Alina wzruszyła się teatralnie.
- Chcesz pogadać o pszczółkach, kwiatuszkach i zapylaniu? - dodała Eva.
- Ej! No co wy! Mam ponad dwadzieścia lat. Wiem co, gdzie i jak!
- Jesteś pewna, że wiesz „jak"? - Eva spojrzała na mnie podejrzliwie, ale w jej oczach widziałam pełne rozbawienie.
- Eva! Może ty jesteś głupia i nie wiesz „jak", ale ja wiem!
- Dobra, dobra. Przestańcie się kłócić, bo zaraz z tego wszystkiego urządzicie sobie konkurs o wiedzy łóżkowej! - przerwała nam Alina. - To teraz, Adel, powiedz nam, kto będzie dominował?
- Oczywiście, że ja! - uniosłam dumnie podbródek.
- I twój Alfa ci na to pozwoli? - Eva uniosła jedną brew. - W życiu w to nie uwierzę.
- To sobie nie wierz, ale wiedz, że kiedy nas nie było, Ryan uległ mi przy watasze brata i Wygnańców.
- Naprawdę?! - spojrzały na mnie zdziwione.
Uśmiechnęłam się triumfalnie. W tym momencie czajnik dał o sobie znać, więc szybko czmychnęłam do kuchni i zalałam naszą herbatę. Usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłam im wszystko opowiadać. Oczywiście pominęłam niestosowną scenę w parku, bo gdybym im to powiedziała, męczyłyby mnie z tym do końca naszego pobytu tutaj.
Po długiej rozmowie poszłam jeszcze do Aliny, aby pożyczyła mi swoje notatki z wykładów. Musiałam wszystko odpisać i się pouczyć. Więź więzią, ale na dobre oceny sama chciałam sobie zasłużyć. Do tej pory miałam bardzo wysoką średnią, nawet największą ze wszystkich i nie chciałam tego zmienić tylko dlatego, że w moim życiu pojawił się mężczyzna. Jest dyrektorem, więc raczej powinien to zrozumieć.
CZYTASZ
Do gabinetu, kotku
WerewolfAdelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowiązkowej szkoły dla zmiennych. Wszyscy odnajdują mate na pierwszym, ewentualnie drugim roku, a ona jes...