38. Początek nowego życia

68.9K 3.6K 644
                                    


Obudziła mnie cicha rozmowa. Niechętnie uchyliłam powieki, aby sprawdzić, czy ktoś do nas przyszedł. Osobiście po takiej nocy nie chciałam się z nikim widzieć. Od razu zaczęłyby się rozmowy. Nikogo nie było, to Ryan rozmawiał z kimś przez telefon. Był na końcu pokoju przy oknie, odwrócony do mnie plecami, na których widziałam czerwone ślady po moich paznokciach.

Ta noc była wspaniała, nie spodziewałam się, że to będzie takie przyjemne. Ryanowi udało się uratować pleców od moich pazurów, kiedy pierwszy raz we mnie wchodził. Zrobił to tak delikatnie, że nie poczułam bólu, a samą przyjemność. Nic mnie nie bolało, kompletnie nic. No, może jedynie trochę plecy i bok, bo po którymś razie wziął mnie na ręce i przyparł do ściany. Niestety koło drzwi i na początku przez przypadek zahaczyłam o klamkę. Nie oszczędzał mnie. Kochał się ze mną tak długo i tak mocno jak się tylko dało i ani na chwilę nie dał mi sposobności, abym trochę ja po dominowała. Chociaż nie dziwię się, w życiu nie udałobym mnie się robić tego w takim tempie co on. Jeżeli pieprzył się tak ze zwykłymi kobietami to już im współczuję Pewnie były całe poobijane, w siniakach i na następny dzień nie mogły się ruszyć. Na szczęście ja byłam zmienną i nic mi nie było.

Ryn rozłączył się i odłożył telefon na biurko. Odwrócił się w moją stronę.

- Kto dzwonił?

- Ja dzwoniłem. Do sekretariatu, powiedzieć że nie będzie nas dzisiaj i jutro na uczelni.

Uniosłam jedną brew.

- Dzisiaj rozumiem. Ale jutro? Dlaczego nas ni będzie?

Podszedł do mnie pomału.

- Bo nie wypuszczę cię z łóżka - wyszeptał mi zmysłowo do ucha. Poczułam jak moje ciało rozpala się od środka. Ale teraz co innego mi się przypomniało i sprawy łóżkowe odstawiłam na chwilę na bok.

- Ryan, dlaczego w ciążę mogę zajść dopiero po dwóch miesiącach?

Mężczyzna westchnął, jakby zrezygnowany, że musi mi to tłumaczyć i nici z seksu.

- Pamiętasz jak ci mówiłem, że po oznaczeniu kotołak nie może wytrzymać, jeżeli w pobliżu nie ma jej partnera?

- No pamiętam. Przecież sama to przeżyłam. Skupić się nie mogłam i w ogóle.

- A więc teraz wyobraź sobie, że po sparowaniu jest tak samo, tylko tym razem dotyka to wilkołaka. I nie trwa kilka dni, a właśnie około dwóch miesięcy. Ogólnie to zawsze się to łączy, bo przeważnie oznaczenie i sparowanie są w tym samym czasie, ale u nas było inaczej, więc szybko nie dam ci spokoju i mam na ciebie jeszcze większą ochotę niż zazwyczaj, więc prawdopodobnie przez dwa miesiące dzień w dzień będziemy się...

- Pieprzyć? - powiedziałam za niego, bo mówił strasznie powoli, a ja byłam jeszcze śpiąca.

- Nie. Ja się z tobą nie pieprzę! Ja się z tobą kocham, Adelajda. Nie jesteś pierwszą lepszą, tylko moją mate, moją najukochańszą, moim centrum życia, całym moim światem.

- A ty tylko ja, ja i ja - przewróciłam teatralnie oczami i zaśmiałam się.

- Bo jeżeli chodzi o ciebie, to jestem bardzo samolubny.

- Domyśliłam się.

Niespodziewanie Ryan zmarszczył brwi, co jakoś mi się nie spodobało.

- Nic cię nie boli?

- Nie, a co?

- No bo wiesz, pierwszy raz przeważnie boli kobiety, nawet zmienne.

- Nic mi nie jest. Jedynie bok mi dokucza. Wiesz, co o klamkę walnęłam.

- Wybacz, moja wina. Ale na pewno nic ci nie jest? - dopytywał z troską, co było bardzo urocze.

- Nie, mój wilczku, nic mi nie jest. Byłeś bardzo delikatny. Dziękuję.

- Starałem się. A teraz idź jeszcze spać. Widzę jak oczy ci się zamykają.

- A co będziemy robić potem? - spytałam, ziewając.

- Oj, uwierz mi, że będziemy ciężko pracować - uśmiechnął się lubieżnie, a ja zaśmiałam się z jego słów i się położyłam.

Po chwili Ryan do mnie dołączył i razem udaliśmy się w krainę snów.

A to dopiero początek naszego wspólnego, nowego życia.



Jutro epilog :D. 

Do gabinetu, kotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz