37. Ostatni proces

71.3K 3.8K 786
                                    

Chciałam tylko nadmienić, że w poprzednim rozdziale pojawiły się bardzo brzydkie określenia do głównej bohaterki. Wiem, to moja wina, bo nie zrobiłam tego lepiej, ale chodziło oto, że ona kazał mu wybierać między nią a pracą. Źle postąpiłam, bo na początku za dobrze tego nie pokazałam, ale na początku miało być, że on bardziej interesuje się pracą niż nią.

Wiem, moja wina, nie zrobiłam tego nazbyt wyraźnie. Przepraszam.


Poszłam do naszego mieszkania. Szłam szybko, jak najprędzej chciałam zamknąć się w naszym mieszkaniu i zapomnieć o tym wszystkim. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nie dane jednak było mi je zamknąć, ponieważ czyjaś noga starannie mi to uniemożliwiła. Spojrzałam w górę i zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, moje usta brutalnie zostały zaatakowane przez jego. Byłam przyciśnięta do ściany jego ciałem. Słyszałam jak drzwi się zamykają z hukiem. To pewnie on zamknął je kopniakiem. Położył swoje ręce na moich ramionach, delikatnie mnie do siebie przyciągając. Oddałam pocałunek. Po moim ciele przechodziły fale dreszczy, a serce zaczęło o wiele szybciej bić. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Schylił się delikatnie, puszczając moje ramiona. Wiedziałam, o co mu chodzi. Wskoczyłam na niego, oplatając nogami jego biodra. Po chwili jego łapy wylądowały na moich pośladkach, na co jęknęłam w jego usta. Skierował nas do sypialni. Poczułam jak wchodzi na podwyższenie i po chwili już leżałam na miękkim materacu. Spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam dzikość. Nie wiedziałam, jak mam to odebrać, ale ostatecznie nic nie zrobiłam. Ryan położył się na mnie, przygniatając mnie do materaca. Złapałam jego twarz w dłonie i pocałowałam zachłannie. Klatka mojego mate zaczęła wibrować przyjemnie, co wskazywało, że miał ochotę warczeć. Jego ręce zaczęły błądzić po całym moim ciele.

Jednakże nie podobała mi się za bardzo ta pozycja. Ja chciałam dominować. Zebrałam w sobie siły, których pozbawił mnie Ryan pod wpływem jego cudownych pieszczot i odwróciłam nas. Teraz ja siedziałam na nim i uśmiechałam się dumnie. W jego oczach dzikość jeszcze bardziej wzrosła, ale zauważyłam także irytację.

- Uległem ci przed co najmniej setką zmiennych, czy ty nie możesz uleć mi chociaż w łóżku? - warknął zdenerwowany.

Udałam, że się zamyślałam, ale doskonale znałam odpowiedź.

- Nie - odpowiedziałam z cwanym uśmieszkiem.

- Skoro nie po dobroci, to zmuszę cię do uległości - rzekł dumnie i muszę powiedzieć, że jego słowa zabrzmiały naprawdę groźnie. Nie wiedziałam, jak mam je traktować.

Ryan podniósł się bez najmniejszego problemu, zwalając mnie z siebie. Ponownie wylądowałam na materacu, na co westchnęłam zirytowana. Głupi wilczek myśli, że uda mu się mnie zdominować.

- Skończyła się taryfa ulgowa, kotku. Pokażę ci teraz prawdziwą moc Alfy.

Zaatakował moje usta. Od razu uchyliłam wargi i zaczęliśmy swoją walkę o dominację. Czułam się pewnie, już dwa razy udało mi się go zdominować. Teraz jednak coś było nie tak. Ryan chyba rzeczywiście przedtem dawał mi jakieś ulgi, bo to co teraz robił z językiem w moich ustach, po prostu zapierało mi dech w piersiach. Zdominował mnie niemal od razu, bez większego wysiłku, a jego język po prostu działał cuda!

Poczułam jak się czerwienię. Po chwili mężczyzna złapał moje nadgarstki w stalowym uścisku i umieścił mi je nad głową. Próbowałam się jakoś wyrwać, ale zamiast ucieczki, to jeszcze bardziej go pobudziłam, bo podczas mojego nieudolnego wiercenia się, ocierałam się o niego niemal całą powierzchnią mojego ciała.

Do gabinetu, kotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz