29. Pole walki

62.3K 3.8K 467
                                    

Zanim zaczniecie czytać, chciałam poruszyć pewną sprawą. Przeczytałam, że autorka powieści Faith dostawała prywatne wiadomości o treści, żeby usunęła swoją powieść i jeżeli ktoś, kto to robił czyta to teraz (a także w ramach przestrogi dla innych), pragnę powiedzieć, że jest to żałosne. Jeżeli nie podoba Ci się powieść, to jej po prostu nie czytaj, wyjdź i nigdy nie wracaj, a nie zaraz hejtować i wysyłać głupie wiadomości, bo świadczysz wówczas tylko o swojej głupocie i idiotyzmie. Nie szanuję takich osób, bo są płytkie, zero w ogóle jakiejś dojrzałości i odpowiedzialnego podejścia. 

Zdaję sobie sprawę, że pewnie większość tego nie przeczyta, a nawet jeżeli to nie weźmiecie sobie tego do serca, że to zwykłe paplanie, ale nie zdziwcie się, jeżeli ktoś kiedy was kopnie w dupę i zacznie wyzywać, że to co robicie jest głupie i żebyście to zniszczyli, a wtedy zrozumiecie, co to za uczucie.

Ponadto kilka słów dla autorów, którym przydarzają się takie rzeczy lub być może przydarzą (czego nie życzę kompletnie nikomu). Jeżeli coś takiego Wam się stanie, miejcie na to po prostu wyjebane. Nie patrzcie na wiadomości prywatne, na obraźliwe komentarze. Przecież piszecie dla siebie, nie dla kogoś i pod wpływem kogoś. Ja osobiście powiem Wam, że jestem złośliwa i specjalnie robiłabym im jeszcze na złość i ciągnęła tą powieść z jeszcze większym zaangażowaniem. 

Nie przejmujcie się tym, zawsze zdarzą się osoby, którym nie będzie podobać się Wasza książka, a że są debilami i wyżywają się na Was, to niestety musicie to wytrzymać. 


Pola. Czyste pola pomiędzy dwoma lasami.

To tutaj miała rozegrać się bitwa. Po drugiej stronie czekał już nasz wróg. Nie wiem dlaczego, ale od razu skojarzyła mi się bitwa pod Grunwaldem. Stałam niemal na samym końcu. Na początku był Clark i jego najlepsi wojownicy, a za nimi reszta. Chciałam stać bliżej, ale Alfa powiedział mi, że jestem białą tygrysicą i jestem zbyt cenna, by stać na samym początku. Tak właśnie trafiłam na szary koniec. Coś jednak mam przypuszczenia, że Ryan maczał w tym palce. Debil.

Nie przemieniałam się, jeszcze nie widziałam w tym sensu, a ponadto chciałam zrobić niezłe wejście. Ryan stał gdzieś bardziej z przodu, dlatego teraz stałam osamotniona między obcymi wilkami. Podobała mi się jednak ich postawa. Wszyscy skoncentrowani, gotowali do walki i nawet gotowi na śmierć.

Wilk od wygnańców zaczął głośno wyć, Clark odpowiedział mu tym samym i tak wszystko się rozpoczęło. Wilki ruszyły na siebie. Wszystko działo się w zastraszającym tempie.

Wilki rzuciły się na siebie, Alfy oczywiście rozwalały wszystkich, którzy stali im na drodze, szli jak tarany. Przez chwilę przyglądałam im się w skupieniu. Rzucać się w wir walki w szale bojowym nie zawsze jest dobrym pomysłem. Trzeba myśleć trzeźwo, szczególnie że zmienni posiadają instynkt. A ponadto jakoś nie pasowało mi, że wygnańcy nagle wszczęły wojnę. Musiał być powód. Dlaczego nikt nie chciał w ogóle dowiedzieć się, co jest powodem? Jak dla mnie to trochę dziwne.

I tutaj wchodzi moje cudowne poczucie sprawiedliwości, aby pierwsze dowiedzieć się, co jest powodem tej całej bijatyki. Musiałam dostać się do Alfy banitów. Oni nigdy nie atakowali bez powodu.

Pomału zaczynałam zbliżać się do miejsca walki. Jak na razie nikt nie zwracał na mnie uwagi. Przemieniłam się w tygrysa, aby nie zwrócić zbytnio niczyjej uwagi. Niestety, jak biały tygrys może nie zwracać uwagi innych wilków i kotów? Niestety, to widok bardzo rzadki. Oczywiście nie dla mnie, więc zupełnie nie wpadłam na to, że teraz mogłam stać się sensacją numer jeden.

Do gabinetu, kotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz