26. Popuszczenie hamulców

69.7K 4K 626
                                    

Wybaczcie, że tak późno, ale miałam lekkie zawirowanie dzisiaj :D. W ogóle ja na tel wchodzę, patrzę i moja powieść na 1 miejscu i takie wtf, bo jeszcze wczoraj była na 12 xD.


            Spacerowałyśmy spokojnie po parku, kiedy do naszych uszu dobiegł dźwięk głośnego wycia. Spojrzałam na Cassie, a ona na mnie i wzruszyła ramionami. Zorientowałam się, że był to Ryan. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.

- To Ryan, nie masz zamiaru sprawdzić, co się dzieje? - Cassie złapała mnie za rękę.

- Jestem na niego obrażona, więc może się pocałować w tyłek.

Kobieta spojrzała na mnie uważnie. W jej oczach widziałam lekką niepewność. Ostatecznie jednak poszłyśmy dalej.

Nie spacerowałyśmy długo, kiedy usłyszałyśmy jakiś dźwięk w krzakach. Cassie natychmiast schowała się za moimi plecami. Przybrałam pozycję bojową. Niespodziewanie zza krzaków wyskoczył wilk. Rozluźniłam się, rozpoznając ogromne, szare bydle. Podparłam ręce na biodrach.

- Clark chyba miał ci coś przekazać.

Wilkołak spojrzał na Cassie, która pomału wyłoniła się zza moich pleców, warknął na nią groźnie, co dziewczyna odpowiednio odczytała, bo odwróciła się i poszła. Zostałam z Ryanem sam na sam. Patrzyłam na niego wyczekująco. Wreszcie zaczął się przemieniać, ale moje spojrzenie nie spadło poniżej jego nagiej klatki piersiowej. Uporczywie starałam się patrzeć w jego oczy, co nie było łatwe, bo widok jego nagiego ciała rozpalił mnie od środka i miałam wielką chęć obejrzenia go od stóp do głowy, ale zdawałam sobie sprawę, że to może być zgubne.

Patrzyłam w jego brązowe oczy, w które teraz wyrażały niesamowitą wściekłość, ponadto na czole niebezpiecznie pulsowała mu żyłka. Szczękę miał mocno zaciśniętą. Wiedziałam, że powstrzymuje się, aby nie wybuchnąć.

- Do jasnej cholery, gdzieś ty była?! - wrzasnął na mnie.

Otworzyłam zdziwiona oczy. Co za pajac. Rozłożyłam szeroko ramiona, pokazując mu otoczenie dookoła mnie. On naprawdę jest jakiś chory umysłowo.

- No kurde, nie widać - oznajmiłam oschle.

- A kto pozwolił ci wyjść?!

Teraz to się we mnie zagotowało. Miałam ochotę urwać mu ten zakuty łeb i roztrzaskać w moich łapach. Przynajmniej miałabym zabawę.

- No to już kurwa potrzebuję specjalnego pozwolenia, aby gdzieś iść?! Tak się składa, że jestem wolnym człowiekiem i dorosłym, więc nie masz nawet ziarenka prawa decydować o moim życiu! Mogę robić, co mi się żywnie podoba!

- Jestem do cholery twoim mate i Alfą, masz się mnie słuchać!

- Kurde, Ryan, robisz wszystko, abym cię dzisiaj porządnie walnęła - syknęłam przez zęby.

Widziałam jak mężczyzna nabiera kilka głębszych wdechów, przy czym uspokaja się. Wciąż miał mocno napięte mięśnie, ale przynajmniej nie pulsowała mu żyłka i nie ciskał we mnie gromami z oczu.

- Zrozum, kotku. Jestem szukany, a wręcz nawet ścigany. Wszyscy wiedzą, że moim słabym punktem jesteś ty, dlatego przestraszyłem się, kiedy ciebie nagle w domu nie było i w łazience urwał się twój zapach. Czułem jedynie Cassie.

- Bo miałam jej ubrania, a tak w ogóle to nie jestem słabym punktem! Potrafię świetnie walczyć i jeszcze lepiej się bronić, więc jedynie twoim słabym punktem jesteś ty sam.

Do gabinetu, kotkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz