Wybaczcie, że tak późno, ale miałam lekkie zawirowanie dzisiaj :D. W ogóle ja na tel wchodzę, patrzę i moja powieść na 1 miejscu i takie wtf, bo jeszcze wczoraj była na 12 xD.
Spacerowałyśmy spokojnie po parku, kiedy do naszych uszu dobiegł dźwięk głośnego wycia. Spojrzałam na Cassie, a ona na mnie i wzruszyła ramionami. Zorientowałam się, że był to Ryan. Wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.
- To Ryan, nie masz zamiaru sprawdzić, co się dzieje? - Cassie złapała mnie za rękę.
- Jestem na niego obrażona, więc może się pocałować w tyłek.
Kobieta spojrzała na mnie uważnie. W jej oczach widziałam lekką niepewność. Ostatecznie jednak poszłyśmy dalej.
Nie spacerowałyśmy długo, kiedy usłyszałyśmy jakiś dźwięk w krzakach. Cassie natychmiast schowała się za moimi plecami. Przybrałam pozycję bojową. Niespodziewanie zza krzaków wyskoczył wilk. Rozluźniłam się, rozpoznając ogromne, szare bydle. Podparłam ręce na biodrach.
- Clark chyba miał ci coś przekazać.
Wilkołak spojrzał na Cassie, która pomału wyłoniła się zza moich pleców, warknął na nią groźnie, co dziewczyna odpowiednio odczytała, bo odwróciła się i poszła. Zostałam z Ryanem sam na sam. Patrzyłam na niego wyczekująco. Wreszcie zaczął się przemieniać, ale moje spojrzenie nie spadło poniżej jego nagiej klatki piersiowej. Uporczywie starałam się patrzeć w jego oczy, co nie było łatwe, bo widok jego nagiego ciała rozpalił mnie od środka i miałam wielką chęć obejrzenia go od stóp do głowy, ale zdawałam sobie sprawę, że to może być zgubne.
Patrzyłam w jego brązowe oczy, w które teraz wyrażały niesamowitą wściekłość, ponadto na czole niebezpiecznie pulsowała mu żyłka. Szczękę miał mocno zaciśniętą. Wiedziałam, że powstrzymuje się, aby nie wybuchnąć.
- Do jasnej cholery, gdzieś ty była?! - wrzasnął na mnie.
Otworzyłam zdziwiona oczy. Co za pajac. Rozłożyłam szeroko ramiona, pokazując mu otoczenie dookoła mnie. On naprawdę jest jakiś chory umysłowo.
- No kurde, nie widać - oznajmiłam oschle.
- A kto pozwolił ci wyjść?!
Teraz to się we mnie zagotowało. Miałam ochotę urwać mu ten zakuty łeb i roztrzaskać w moich łapach. Przynajmniej miałabym zabawę.
- No to już kurwa potrzebuję specjalnego pozwolenia, aby gdzieś iść?! Tak się składa, że jestem wolnym człowiekiem i dorosłym, więc nie masz nawet ziarenka prawa decydować o moim życiu! Mogę robić, co mi się żywnie podoba!
- Jestem do cholery twoim mate i Alfą, masz się mnie słuchać!
- Kurde, Ryan, robisz wszystko, abym cię dzisiaj porządnie walnęła - syknęłam przez zęby.
Widziałam jak mężczyzna nabiera kilka głębszych wdechów, przy czym uspokaja się. Wciąż miał mocno napięte mięśnie, ale przynajmniej nie pulsowała mu żyłka i nie ciskał we mnie gromami z oczu.
- Zrozum, kotku. Jestem szukany, a wręcz nawet ścigany. Wszyscy wiedzą, że moim słabym punktem jesteś ty, dlatego przestraszyłem się, kiedy ciebie nagle w domu nie było i w łazience urwał się twój zapach. Czułem jedynie Cassie.
- Bo miałam jej ubrania, a tak w ogóle to nie jestem słabym punktem! Potrafię świetnie walczyć i jeszcze lepiej się bronić, więc jedynie twoim słabym punktem jesteś ty sam.
CZYTASZ
Do gabinetu, kotku
WerewolfAdelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowiązkowej szkoły dla zmiennych. Wszyscy odnajdują mate na pierwszym, ewentualnie drugim roku, a ona jes...