Czułam jak krew odpływa z mojej twarzy. On był Alfą! Ale... ale przecież nie wskazywał żadnych oznak jak Alfy! Nie był mega zaborczy, jego postura nie wskazuje na Alfę i w ogóle! Jako Alfa powinien mieć watahę, a nie siedzieć w szkole za biurkiem.
- Jak to Alfa? Zostawiłeś swoją watahę?
- Nie, mam starszego brata i to on przejął watahę, a ja miałem wolną rękę.
- Starszego brata Alfę? Dwoje dzieci Alfy? Przecież to jest prawie niemożliwe.
- Ale jest.
Patrzyłam się na niego i po prostu nie wiedziałam, co powiedzieć. Myślałam, że był Betą, dyrektorem nigdy, ale to nigdy jeszcze nie był Alfa, gdyż Alfy moją swoje watahy i to nimi się zajmują. Rzadko nawet zdarza się Beta, a tutaj proszę. Ponadto Ryan nie jest aż tak mocno zbudowany, żeby zaraz sądzić po nim Alfę. Jednakże to nie był czas ani miejsce, będę musiała później sobie z nim porozmawiać.
- Nie obchodzi mnie, kim jesteś, ona teraz idzie ze mną - wtrącił Anthony, chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
No nie, teraz to już kompletna katastrofa. Ryan zawarczał głośno. Nie było to zwykłe warknięcie, a ostrzegawcze. Blondyn nic sobie z tego nie zrobił. Nie rozumiał tego, że jeżeli partner sobie nie życzy, to inny mężczyzna nie może jej dotykać. Ta zasada dotyczyła szczególnie Alf. I on powinien to wiedzieć. Niestety, nie puścił mnie, a jeszcze bardziej próbował przedrzeźnić mojego mate.
Anthony odpowiedział na warczenie Ryana, a to znaczyło tylko jedno. Obaj byli nabuzowani. Ryan walczył o swoją mate, a przez Anthona działała Alfia duma i ego. To już koniec.
Pierwszy ruszył się blondyn. Puścił mnie i skoczył w stronę Ryana, w locie przemienił się w wilka i przygniótł wielkim cielskiem Ryana. Był wielkim, czarnym wilkiem o fioletowych oczach.
Przestraszyłam się. Wiedziałam, że Ryan po prostu walczył o swoją partnerkę i to aż dziw, że jako Alfa od razu nie rzucił się na chłopaka. Leżąc na ziemi próbował go uspokoić. Anthony chciał złapać jego twarz w szczękę, ale Ryan szybko uchwycił jego łeb i odpychał od siebie. Po chwili brunet zepchnął z siebie wielkiego wilka i się podniósł. Zwierze ponownie chciało go zaatakować, więc Ryan nie miał wyjścia, przemienił się i uskoczył na bok, unikając ostrych zębów młodego Alfy.
Ludzie zaczęli podnosić się z ławek. Słyszałam krzyki i wrzaski. Nauczyciele także próbowali uspokoić młodego narwańca. Nic jednak nie działało. Teraz nauczyciele skupili się tylko na tym, aby uchronić uczniów przed jakąś krzywdą.
Dwa wilki zaczęły ze sobą walczyć. Jeden z nich czarny i mój idol, czyli biały. Warczeli na siebie niebezpiecznie, po czym rzucili się na siebie. Dziewczyny zaczęły piszczeć, ale nikt nie ośmielił się ruszyć, aby nie zdekoncentrować walczących i aby jakiś nie ucierpiał przez nieuwagę.
Uważnie się wszystkiemu przyglądałam. Walka była wyrównana, godna Alf. Niby walczyli, ale każdy skutecznie unikał ataku przeciwnika, przez co żaden nie miał poważniejszych ran. Ostatecznie wyszło na to, że każdy po razie dostał po mordzie. Oddalili się od siebie.
Widziałam, że Anthony odpuszczał. Zaczął się pomału cofać, z lekko pochyloną głową, co było oznaką, że on się poddaje. Odetchnęłam z ulgą. Niestety nie na długo, gdyż niespodziewanie Ryan warknął na niego i rzucił się z głośnym warknięciem. Obaj polecieli na ścianę. Zaczęli się turlać po podłodze. Ryan znalazł się na Anthonym, a we mnie aż się zagotowało. Jak mógł zachować się tak niehonorowo?! Zaatakował bezbronnego! Ten chciał się wycofać, ale on go zaatakował, jaki bezczelny. Pieprzony Alfa się znalazł!
CZYTASZ
Do gabinetu, kotku
WerewolfAdelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowiązkowej szkoły dla zmiennych. Wszyscy odnajdują mate na pierwszym, ewentualnie drugim roku, a ona jes...