Dziewczyny z wielkimi uśmiechami pomagały mi się pakować. Nawet specjalnie przyniosły mi swoje walizki, abym spakowała się za jednym razem, a nie latać dziesięć razy w te i z powrotem. Oczywiście nie obeszło się bez mojego zrzędzenia, że ja nie chcę, że to idiota, ale nikt mnie nie chciał słuchać. Nawet nie wiedziałam, gdzie jest nasz pokój, ale ponoć dziewczyny wiedziały. Po prostu pięknie. Moje koleżanki wiedziały więcej o moim życiu niż ja sama.
Wyszłyśmy na dziedziniec. Spojrzałam ostatni raz na budynek, gdzie spędziłam niemal trzy lata mojego życia, a teraz... no cóż. Przełknęłam ślinę, kiedy miałam przekroczyć próg. Udaliśmy się na drugie piętro, czyli także tam, gdzie były pokoje nauczycieli. No myślałam, że kogoś zabiję! Dlaczego akurat na piętrze nauczycieli!? Skrzywiłam się z niesmakiem. Dziewczyny zaprowadziły mnie pod drzwi.
Zastanawiałam się czy zapukać, czy po prostu wejść, czy co, ale ostatecznie nieśmiało nacisnęłam klamkę i włożyłam trzy walizki do pokoju.
- Zostawiamy cię, musisz się jeszcze rozpakować. To cześć! - i wyszły.
Zamknęłam drzwi i rozejrzałam się. Dziwne, ale to mieszkanie nie przypominało żadnego, w jakim byłam, a byłam w wielu mieszkaniach. Nawet u nauczycieli, aby coś tam poprawić, albo pomóc za karę. Byłam w niewielkim przedsionku, bardzo eleganckim. Potem przechodziło się przez korytarz, gdzie przy okazji znajdowała się łazienka. Potem był salon z wielką plazmą, kanapą i chyba wszystkim, co najlepsze. Skrzywiłam się. W ścianie znajdował się otwór w kształcie łuku i to było wejście do kuchni, która też nie wyglądała ubogo. Aż bałam się zobaczyć, jak wygląda sypialnia.
- I jak ci się podoba? - odwróciłam się w stronę Ryana, który wyszedł z sypialni.
- Nie żeby coś, ale mam podejrzenia, że tak nie wyglądają inne mieszkania.
- Jak to nie? Zwykłe mieszkanie, każde takie jest.
- Nie? Byłam w niektórych mieszkaniach i żadne nie jest tak... drogie.
- Bo ich nie stać, a mnie tak - uśmiechnął się zawadiacko.
- Bogaty dupek - warknęłam pod nosem, ale na pewno mnie słyszał.
- Twój dupek.
Westchnęłam ciężko. Nie wiem, jak ja wytrzymam z tym mężczyzną.
- Gdzie mogę się rozpakować?
- Tutaj jest szafa - wskazał na pomieszczenie, z którego wyszedł.
Prawdę mówiąc, bałam się tam wejść. Skoro salon tak wyglądał, to bałam się, jak wygląda sypialnia. Wszyscy wiedzą, że wilkołaki najbardziej cenią sobie sypialnię, wiadomo z jakich powodów.
Przymknęłam oczy i weszła do środka. Kiedy otworzyłam oczy, chciało mi się płakać. Na podwyższeniu stało ogromne łóżko z białymi poduszkami i krwiście czerwoną kołdrą. Wyglądało to naprawdę... prowokująco. Nie wspomnę, że cały pokój był utrzymany w czerwonych, czarnych i białych kolorach. Czerwone ściany, do tego czarne i białe meble. Ale najgorsze było to łóżku, jeszcze na podwyższeniu! W rogu stały dwa biurka. Zapewne jedno dla mnie, jedno dla Ryana.
Westchnęłam i podeszłam do szafy. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam, że połowa jest pusta. Położyłam walizki na ziemi, sama usiadłam na kolanach i zaczęłam wyciągać moje rzeczy. Po chwili wszystkie wolne półki były zapełnione moimi rzeczami. Zaniosłam jeszcze parę kosmetyków do łazienki i było po wszystkim. Rozejrzałam się za jakimś krzesłem. Wzięłam jedno od biurka. Stanęłam na nie i położyłam walizkę na szafie. Już szykowała się do zejścia, kiedy straciłam równowagę. Poleciałam prosto w ramiona Ryana. Oczywiście stracenie przeze mnie równowagi było jego sprawką. Upadkowi towarzyszył mój krzyk.
CZYTASZ
Do gabinetu, kotku
WerewolfAdelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowiązkowej szkoły dla zmiennych. Wszyscy odnajdują mate na pierwszym, ewentualnie drugim roku, a ona jes...