Ze smakiem zjadłam śniadanie. Nie mogłam jeszcze stwierdzić, czy Ryan jest dobrym kucharzem, bo jajecznicę każdy głupi potrafi zrobić. Siedzieliśmy w ciszy przy blacie. Siedziałam na krześle barowym. Uwielbiałam je.
Właśnie zabrałam się za moje mleko. Powąchałam jego przyjemny aromat. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jesteś uzależniona od mleka.
- Oj, lepsze mleko niż papierosy.
- Będzie trzeba zmienić ci ten nawyk.
- Niby jak? - spojrzałam na niego przelotnie.
- No wiesz, ja też mam coś białego i naturalnego.
Otworzyłam szerzej oczy. Pech chciał, że właśnie miałam w buzi trochę mleka. Na szczęście nie wyplułam go, ale połknęłam, przy okazji zakrztuszając się. Zaczęłam ostro kaszleć, a Ryan siedział naprzeciwko mnie rozbawiony w najlepsze.
- Przestań! - oznajmiłam, kiedy wreszcie kaszel już mnie nie dusił.
- Spokojnie, jeszcze się od tego uzależnisz bardziej niż od mleka - uśmiechnął się cwaniacko.
- Ryan!
- Przędziesz hektolitrami to przyjmować - mówił dalej rozbawiony, a ja byłam coraz bardziej czerwona.
- Zamknij się, niewyżyty seksualnie zboczeńcu!
- A myślisz, że niby przez kogo jestem niewyżyty, co? - spojrzał na mnie intensywnym wzrokiem, a ja przełknęłam ślinę. - Radzę ci zapamiętać, że im dłużej przesuwasz nasz stosunek, tym będzie on dłuższy i intensywniejszy, bo z dnia na dzień mam na ciebie coraz większą chcicę i trudniej będzie mnie zaspokoić.
- Matko, wolałam tego wyluzowanego ciebie, który nie strzelał do mnie takimi tekstami.
- Ten wyluzowany ja nigdy nie istniał, kotku. Jesteś zdana na tego mnie.
- Coś czuję, że nie będzie łatwo - westchnęłam ciężko.
- W łóżku? Oj uwierz mi, że nie - zaśmiał się Ryan, a ja aż krzyknęłam sfrustrowana.
Dopiłam mleko i zeskoczyłam z siedzenia. Schowałam naczynia do zmywarki i wyszłam z kuchni.
- Gdzie idziesz, kotku? - usłyszałam za sobą zdziwione pytanie mojego mate.
- Tam, gdzie nie ma ciebie i twoich zboczonych myśli - warknęłam.
Byłam tak zajęta przeklinaniem Ryana w myślach, że nawet nie zauważyłam, że w kogoś wpadłam. Zorientowałam się dopiero, kiedy odbiłam się od twardej klatki. Musiałam unieść nieco głowę, aby przyjeść się mężczyźnie. Clark.
Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Wybacz, zamyśliłam się - burknęłam i wyminęłam go, ale zatrzymałam się po dwóch krokach. - Idziesz do kuchni? - spytałam mężczyzny.
- Tak, a co? - odwrócił się w moją stronę.
- To przy okazji powiedz swojemu bratu, że jest pieprzonym pojebańcem i może się do mnie nawet nie zbliżać, chyba że chce, żebym oderwała mu jaja i kazała je zjeść stojąc przed lustrem.
CZYTASZ
Do gabinetu, kotku
WerewolfAdelajda jest buntowniczką, która uważa, że mate nie jest jej potrzebny. Jest jedynym kotołakiem, który nie ma swojego wilkołaka. Uczęszcza do obowiązkowej szkoły dla zmiennych. Wszyscy odnajdują mate na pierwszym, ewentualnie drugim roku, a ona jes...