Nazywam się Sigyn i jestem nordycką boginią, "Dawczyni zwycięstw" tak mnie nazywają... a raczej nazywali. Od 6 lat siedzę na Midgardzie. Dlaczego? Chciałam odpocząć od tego wszystkiego. A tak się złożyło, że miłość mnie zatrzymała.
Nikt nie wie, że tutaj jetem, nazywają mnie Kira MacCartney. Mam 687 lat, ale mówię,że mam 26. Bo kto by mi uwierzył?
Od 4 lat jestem związana z Lucasem Jansonem, mieszkamy razem w New Yorku.Znaczy... byłam z nim do puki nie przyszłam kiedyś do jego pracy, a tam co? Takie tam z asystentką... Wszystko spoko i cacy ale jest jeden problem. Jestem z nim w ciąży od dwóch tygodni. Nic mu nie mówiłam, po prostu spakowałam jego rzeczy i za okno. Jego mina... bezcenna. Wykrzyczałam co mi na sercu leżało i wykopałam go z domu. Było mi ciężko, ale chciałam urodzić to dziecko. Postanowiłam poszukać jakieś pracy, po paru nieudanych próbach zatrudniono mnie jako asystentka niejakiego Anthonego Starka. Pierwsze dni robiłam tylko kawę i przytakiwałam. Pracuje tam od miesiąca i coraz trudniej mi z zasłanianiem brzucha. Musze w końcu powiedzieć pracodawcy o moim stanie...
Szłam właśnie do windy by powiadomić o tym Tonego. Kiedy drzwi się otworzyły ujrzałam w salonie wszystkich Avengersów. Spanikowałam jak małe dziecko, ale nie było już odwrotu. Wszyscy spojrzeli na mnie, Natasza przywitała mnie z uśmiechem. Często z nią rozmawiałam, bardzo ją lubiłam. Z resztą wymieniłam może kilka zdań. Odwzajemniłam uśmiech, nabrałam powietrza do płuc i zaczęłam - Tony możemy porozmawiać? Iron man z uśmiechem i szklanką whisky podszedł. - Coś się stało kochana? spojrzał na mnie z tym dziwnym uśmieszkiem. -Możemy na osobności? Miliarder podniósł jedną brew, ale o nic nie pytał, poszliśmy do kuchni. Ręce mi się trzęsły, serce waliło jak młot a ten se stał popijając trunek jak gdyby nic. - No więc tak... jest taka sprawa... jestem w ciąży od miesiąca nie proszę o wolne ani nic z tych rzeczy, ale chciałam cie poinformować żeby nie było. Powiedziałam to na jednym wydechu tak szybko, że wątpię by cokolwiek zrozumiał. Dłonie miałam całe mokre. Tony miał szeroko otwarte oczy ze zdziwienia, ale po chwili się uśmiechnął. Kamień z serca. - To świetnie! Pamiętaj, że jak będzie potrzeba to mów a ja ci załatwię wolne. Przytulił mnie i dodał z uśmiechem -Dobrze, że mi powiedziałaś. W tej chwili byłam mu tak wdzięczna, pojedyncza łza poleciała mi po policzku. Mimo, że wszyscy uważali go za zakochanego w sobie dupka to ja wiedziałam, że potrafi okazać serce. Wyszliśmy z kuchni i od razu zostałam zaatakowana przez wszystkich. Natasza rzuciła mi się na szyję i pogratulowała. No tak wszyscy podsłuchiwali... mogłam się tego spodziewać. Przez kolejne kilka tygodni dziecko zaczynało się coraz częściej wiercić, kochałam to uczucie. Kiedy leżałam na łóżku i kładłam rękę na mój już odstający brzuch czułam się jak w niebie, kochałam to uczucie wiercącego się małego człowieczka. Od kiedy wszyscy się dowiedzieli o mojej ciąży słyszałam tylko '' Dobrze się czujesz?'' ''Może ci pomóc?'' ''Chcesz może wody?''. Zaprzyjaźniłam się z grupą. A najbardziej lubiłam rozmawiać z Thorem. Oczywiście nie wie, że pochodzę z Asgardu, ale lubiłam jak opowiadał o tej pięknej krainie.
( WITAM SERDECZNIE! mam nadzieję, że was jeszcze nie zanudziłam ;) Spokojnie akcja się jeszcze rozwinie więc zachęcam do czytania! Piszę takie opowiadanie pierwszy raz więc nie miejcie za złe :) Oczywiście zachęcam do komentowania! Jeszcze raz dziękuję! PS: z góry przepraszam za błędy)
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?