Burza

313 17 8
                                    

- Wobec tego najlepiej od razu ruszajmy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wobec tego najlepiej od razu ruszajmy.- Postanowił.

Pobiegł do domu po koszule. Razem ruszyliśmy do łodzi. 

- Co to za miejsce?- Zapytałam zaciekawiona. 

- Nie powiem ci.- Zaśmiał się pod nosem.

 Szliśmy wzdłuż ścieżki prowadzącego do owego jeziora. Kiedy doszliśmy na brzeg przycumowana była tam niewielka łódka mieszcząca może trzy osoby. 

- Popłyniemy nią?- Podeszłam do brzegu. 

- Tak, poczekaj pomogę ci.- Podał mi rękę i weszłam do łajby i usiadłam na rogu.

Loki odepchnął od brzegu łódkę i sam wskoczył i usiadł na przeciwko mnie. Sięgnął po wiosła ułożone wzdłuż desek na pokładzie. Płynęliśmy z nurtem wody, pochylające się wokół nas wierzby wyglądały jakby miały się położyć na tafli. Zatrzymaliśmy się przy końcu, siedzący na skale posąg starszego człowieka wyglądał jakby miał zaraz wstać. Usiedliśmy pod jednym drzewem na małej wysepce. Chciałam się uspokoić, ale nadal nie mogłam. 

- Masz alkohol?- Usiadłam wygodniej na trawie. 

- Chyba nie chcesz powiedzieć, że chcesz się najebać tak samo jak ja?- Loki zaśmiał się pod nosem i wyjął z łodzi parę butelek wina. 

- Czytasz mi w myślach.- Przyznałam upijając łyk trunku.

- A niby od czego jest bóg kłamstw i psot?- Oparliśmy się o krę drzewa i wpatrywaliśmy w błyszczącą tafle wody. 

Po paru głębszych zaczęliśmy się zbierać bo zaczynało kropić. Kiedy byliśmy coraz bliżej zaczęło lać. Mieliśmy jeszcze spory kawałek do brzegu. 

*Perspektywa Lokiego*

Klnę na czym świat stoi. Ulewa... ulewa z wichurą... Sigyn rozkoszowała się deszczem, odchyliła głowę, wystawiając policzki na jego uderzenia. Wiedziała, że sukienka zaraz zmoknie jej do suchej nitki, ale nic jej to nie przeszkadzało. Przeciągnęła rękę po mokrych włosach poprawiając je odrobinę. Pewnie szum deszczu nie zagłuszył mojego szybkiego oddechu, starałem się jak najszybciej dotrzeć na brzeg zanim pojawi się burza. Nawałnica rozpętała się już na dobre. Kobieta zaśmiała się i zrezygnowała z wszelkich prób ochrony przed deszczem. Jej śmiech odrobinę mnie uspokoił, bo nie wiedziałem co ona myśli o całej tej sytuacji. Nie spodziewałem się aż takiej pogody. Parę minut później dotarliśmy i p[oprowadziłem łudź pod sam pomost. Przywiązałem ją mocno do pomostu i wyskoczyliśmy z niej na ląd. Kiedy skończyłem i odwróciłem się w stronę Sigyn zaparło mi dech w piersi. Wyglądała pięknie... mogłem podziwiać linię jej biustu rysującą się pod materiałem sukienki oblepiając jej ciało. Poczułem dreszcz w lędźwiach i zażenowany odwróciłem się mrucząc pod nosem. Mimo ulewy szliśmy spokojnie do domku. Nigdy się tak nie czułem... miałem tyle kobiet a przy tej czuje się jakbym nie był sobą. 

*Perspektywa Sigyn*

Nie czułam się kompletnie skrępowana kiedy staliśmy w holu. 

- Kurwa... zapomniałam o praniu... jest na zewnątrz... całe mokre.- Zdenerwowana weszłam do salonu. 

- Chyba uda mi się znaleźć coś, żebyś  nie musiała stać w tych mokrych ciuchach. Może być przyduże, ale przynajmniej ciepłe.- Loki wszedł do pokoju.

- Może być cokolwiek. - Zwiesiłam ręce.

- Zaraz wracam.- Kłamca zdjął buty i pobiegł na górę, chwilę później zjawiając się z powrotem. 

Pod pachą ściskał bawełniane spodnie i koszulę z długim rękawem a w drugiej dżinsy i niebieską koszulkę. 

- Proszę.- Powiedział, dając mi ubranie. 

Poszłam na górę do sypialni, przebrałam się w rzeczy ponuraka. Przejrzałam się w lustrze, spodnie na mnie wisiały więc włożyłam w nie koszulę i podwinęłam nogawki, żeby nie wlokły się po ziemi. Poszłam do łazienki rozczesać włosy. Rozczesałam wilgotne włosy i rozplątałam pokręcone włosy. Zeszłam na dół zobaczyłam Lokiego, grzebał w palenisku. Oparłam się o futrynę w drzwiach i mu się przyglądałam. Szybko obejrzał się w moją stronę. 

- Napijesz się czegoś?- Zapytał.

- Nadal chcesz pić po tych butelkach wina?- Stałam tak rozbawiona.

- No tak, zapomniałem...- Uśmiechnął się szeroko. 

- Ale burbona nie zaszkodzi na noc?- Wytarł ręce o spodnie. 

- Oczywiście.- Podeszłam.

Zadudnił grom, znowu chlusną deszcz. Wzięłam narzutę z kanapy i usiadłam przed rozżarzonym kominkiem. Kiedy wpatrywałam się w tańczące płomienie ponurak usiadł tuż obok podając mi szklankę burbona. Następny grzmot. Głośny. Burza rozszalała się na dobre, siekał deszcz, wył wiatr. 

- Nie rozumiem, jak to się stało?- Upiłam łyk alkoholu. - Tak szybko... i nieoczekiwanie. 

- Ale co się stało?- Popatrzał w moją stronę. 

- Że się zakochałam.- Zaśmiałam się jak głupia, nawet nie wiem czemu to powiedziałam, może to przez ilość wypitego trunku. 

Loki milczał. Podniosłam głowę, by spojrzeć na niego. Kłamca delikatnie pocałował mnie w usta. Wyciągnęłam rękę ku jego twarzy dotykając delikatnie policzka. Ponurak wolno pochylił się do mnie i jeszcze raz pocałował, nadal czule i delikatnie. Odwzajemniłam pocałunek, czując, jak namiętność niweczy wszystkie problemy. 

Tego się nie spodziewaliście! Mam nadzieją, że was zdziwiłam choć trochę ;) 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tego się nie spodziewaliście! Mam nadzieją, że was zdziwiłam choć trochę ;) 

FearlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz