Spałam tak długo, że prawie na śniadanie się spóźniłam. Szłam szybkim krokiem do głównej jadalni, zamierzam szybko zjeść i od razu pędzić do biblioteki. Drzwi otworzyli mi strażnicy, usiadłam szybko przy okazji kłaniając się rodzinie królewskiej. Starałam się ignorować kłamce który ciągle gapił się na mnie jakbym robaka na twarzy miała... dziwne porównanie, ale lepszego nie wymyśle. Sol kleiła się do niego jakby była z nim sam na sam a nie przy asgardzkich bogach. Wepchnęłam śniadanie do ust i udałam się do wyjścia, miałam nadzieję, że Loki nie pójdzie za mną. Przy wyjściu kątem oka zobaczyłam wstającego od stołu przyjaciela. No kurwa... niech se zostanie z piękną Sol... po chuj się mną przejmuję.
- Sigyn! Poczekaj!- Usłyszałam za sobą.
- Tak?- Odwróciłam się gwałtownie.
- Co się stało?- Dobiegł do mnie.
- Nie wiem, spytaj Sol.- Powędrowałam dalej.
- O czym ty mówisz?- Dorównał mi kroku.
- Tak dobrze się razem bawicie, to lepiej nie będę wam przeszkadzać.- Skręciłam korytarzem w prawo.
- Nie mów, że jesteś zazdrosna.- Wyszczerzył się jak małe dziecko.
- Dlaczego miałabym być zazdrosna?- Wysyczałam.
- Bo się do mnie nie odezwałaś od wczoraj, a na śniadaniu wepchnęłaś wszystko do ust i wyszłaś szybciej niż weszłaś.- Podniósł brew w górę.
- Do czego ty zmierzasz?- Stanęłam gwałtownie i podniosłam delikatnie głowę by spojrzeć mu w oczy.
- To nie moja wina, że się do mnie dobiera!- Wydusił przez zaciśnięte zęby.
- Mam gdzieś co wy sobie tam robicie! - Wydarłam się.
- To czemu drążysz temat?! - Zacisnął pięści tak mocno, że zrobiły się białe.
Nie odpowiadając zniknęłam za korytarzem zostawiając za sobą zdenerwowanego... nie czekaj wkurwionego kłamce. Sama się wkurwiłam. Wparowałam do biblioteki zebrałam książki które mogą mi pomóc. Po paru godzinach nic nie znalazłam i zaczęłam żałować trochę przez kłótnie z Lokim. Po co ja się zdenerwowałam... a no tak bo to Sol... Jakakolwiek inna kobieta... ale nie ona! Przeleci go parę razy aż w końcu zaprosi go do trójkąta. Tak ona jest zdolna do takich rzeczy, ale nie zdziwiłabym się jakby ponurak zgodził się na tą propozycje. Od kiedy siostra straciła też dziecko i męża stała się dość rozpustna. Na początku było mi jej żal, straciła męża (który był z midgardu) i jeszcze Odyn zabił jej córkę którą dopiero co urodziła miała ją przez kilka dni, a kiedy straciła też dziecko próbowała się zabić. Dlatego nie chciałam by władca wszechświata dowiedział się, że jestem w ciąży.
Siedziałam tak na niedużej kanapie wokół książek, kiedy usłyszałam skrzypienie drzwi. Odwróciłam powoli głowę i zobaczyłam błyszczące zielone oczy wpatrujące się we mnie. Powolnym krokiem podszedł do mnie i usiadł obok patrząc intensywnie w wypolerowaną podłogę.
- Nie powinienem.- Powiedział pod nosem.
- Ja też nie...- Położyłam rękę na bark księcia.
-Czego szukasz?- Zmienił temat.
- Sama nie wiem, czegoś co mi pomoże ogarnąć dupę bo siedzę tu już parę tygodni i nadal nic w sprawie poronienia. - Wstałam.
- Jesteś pewna, że to nie z powodów naturalnych?- Podniósł głowę bo nadal siedział.
- Nie. Ja to wiem na pewno. Nie mam pojęcia skont to wiem, ale tak jest.- Stanęłam wyprostowana.
- No to pozostało nam szukać.- Zaczął przewracać kolejne strony książki którą miał w ręku.
Następne godziny mijały, a tu nadal nic. Już miałam zrezygnować bo zasypiałam na siedząco.
- Chyba coś mam.- Loki usiadł blisko mnie, wręcz czułam od niego zapach mięty. - Mimir właściciel źródła mądrości u korzeni Yggdrasilu. Prawo do napicia się z tego źródła uzyskał Odyn, płacąc w zamian Mimirowi własnym okiem. Jeśli napijesz się tej wody dowiesz się wszystkiego.- Popatrzał na mnie.
- Możesz oddać nerkę.- Zaśmiał się.
- To nie jest zły pomysł...- Przyznałam.
- Ale ja żartowałem.- Powiedział z kpiną.
- A ja nie.- Zamknęłam księgę i zniknęłam.
Nie tylko on potrafi robić czary mary.
Na dziś to tyle!
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?