Nie mogłam się przyzwyczaić do obecnego wyglądu, zamiast lekko rudawych włosów były czarne, a oczy zamiast zielonych brązowe. Całkowity brak piegów na policzkach i parę dodatkowych centymetrów w wzroście. Może to zabrzmieć głupio, ale praca służki nie jest najgorsza. Jestem tu dwa dni, siedzę w królewskiej kuchni i rozmyślam o planie morderstwa z zimną krwią/morderstwa z wyrzutami sumienia. Strasznie kusi mnie by iść do Lokiego, wszystko wyjaśnić, przytulić go i zapomnieć o bólu. Siedziałam tak przed stołem i obserwowałam jak robią kolację na dziś. Podeszła do mnie z dwoma lampkami wina Alr, kobieta o wzroku Hel.
- Masz, zanieś to do księcia ciemności i śmierdzących łachów.-Rzuciła i poszła w drugą stronę.
Chyba miała na myśli kłamce. Z jednej strony cieszyłam się, że go zobaczę, ale z drugiej mogę się na niego rzucić i nie puścić. Poprawiłam sukienkę i poszłam do jaskini potwora. Stałam pod drzwiami i już miałam zapukać, zatrzymała mnie rozmowa tocząca się w środkuj.
- Teraz ty.- Usłyszałam cichy głos Lokiego.
- Niżej.- Mówił wolno i oschle.
- Dobrze, możesz iść.- Drzwi się otworzyły i wyszła z nich jedna z kobiet pracująca w ogrodzie.
Popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem i szybko ominęła. Książę podszedł do futryny.
- Przyniosłam wino.- Powiedziałam na tyle głośno by mnie usłyszał.
Zlustrował mnie wzrokiem i wszedł do komnaty zapraszając mnie gestem dłoni. Niepewnie weszłam, wcale mnie nie zdziwił pomruk tu panujący. Bardziej potłuczone szkło i plamki krwi na pościeli. Odstawiłam butelki na stolik, kiedy chciałam się odwrócić i powiedzieć mu wszystko poczułam czyjeś usta na swoich. Całował mnie nachalnie i z okrutną żądzą. Nie były to te same pocałunki co nad wybrzeżem. Jednocześnie zdenerwowało mnie to, że nie wie kim jestem i mnie całuje, zaczynałam mocno zastanawiać się co robił z tą służką wcześniej. Kiedy próbowałam go odepchnąć złapał mnie mocno za nadgarstki.
- Nowa. Trzeba nauczyć cię paru zasad.- Wysyczał.
- Zasady? Czego?- Wydusiłam.
- Posłuszeństwa, w innym przypadku inaczej porozmawiamy. - Chciałam go odepchnąć i walnąć z całej siły gdy drzwi do komnaty się otworzyły.
- Mężu zaraz kola...- W ów drzwiach stała Sol.
- Przepraszam, nie powinnam.- Zwiesiła głowę.
Wściekłość w oczach kłamcy rosła z sekundy na sekundę. A ja nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Łzy stanęły mi w oczach. Loki podszedł do mojej siostry i siłą wciągnął ją do pomieszczenia rzucając na posadzkę.
- Jesteście małżeństwem?- Wydusiłam zaciskając szczękę.
Kłamca zmrużył brwi i spojrzał na leżąca Sol.
- Tak.- Wypowiedział to tak zimno, aż dostałam dreszczy.
Ruszyłam w stronę wyjścia gdy powstrzymało mnie ramię księcia.
- A ty dokąd?- Złapał mnie za rękę.
-Jak najdalej od ciebie.- Wyrwałam się.
Wróciła do swojego wyglądu i zniknęłam w turkusowej mgle. Nie obchodzi mnie po co tu przybyłam, prędzej czy później dorwę Sol, ale Loki... nie mogę w to uwierzyć.
Stałam przed Bifrostem z zamiarem powrotu do przyjaciół, na Midgard.
*Perspektywa Lokiego*
To niemożliwe, to nie mogła być Sygin. Ona nie żyje... Zwróciłem się do Sol.
- Oszukałaś mnie, ta szamanka, ten ślub.- Nic nie rozumiem... Jaki ja byłem głupi...
Króciutkie, ale mam nadzieję, że chodź trochę się podoba! Proszę o komentarze! ;)
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?