Jotunheim

325 19 1
                                    

* Zmiana narracji*

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

* Zmiana narracji*

Przymknęła delikatnie oczy i rozchyliła wargi. Całował jej szyję, policzki, powieki. Dłonią sprawdzał każdy milimetr jej ciała. Oderwała się na chwilę od mężczyzny. Na jej twarzy tańczył poblask ognia. Bez słowa zaczęła rozpinać jego koszulę. Wsłuchany w jej cichy oddech obserwował, jak posuwa się w dół. Kiedy skończyła lekko się uśmiechnęła. Zarzuciła mu ręce na bark i całowała go po szyi, podczas gdy książę wyplątywał się z rękawów. Uporawszy się z nimi, wolno przyciągnął Sigyn do siebie. Wsunął ręce pod jej koszulkę i najpierw palcami zataczał kręgi na jej brzuchu, dopiero totem wyswobodził z ubrania. Całował jej szyję, skubiąc ją delikatnie. Wreszcie uniosła biodra, by mógł zdjąć  niej całe ubranie. Sięgnęła do jego paska i rozpięła go, obserwowała jak zdejmuje spodnie. Przeczesała palcami jego włosy, podczas gdy on, naprężając z wysiłku mięśnie, utrzymując jej ciężar. Kusząco podniosła brwi i pociągnęła go na siebie. Powtarzał tą pieszczotę i całował każdy zakątek jej ciała, wsłuchując się w ciche jęki, jakie wydawała gdy się poruszał. Gdy wreszcie się połączyli, głośno krzyknęła i wbiła mu paznokcie w plecy. Wtuliła twarz w jego szyję, czując go głęboko w sobie. Trwało i trwało, przeszywając jej ciało, rozgrzewając je, aż w końcu ustąpiło. Ledwo jednak się uspokoiła, nadeszła następna fala i przeżyła na nowo to samo. Deszcz ustał, a słońce zaszło, zmęczone ciała domagały się odpoczynku, zasnęli wtuleni w siebie. 

*Perspektywa Lokiego*

Rano obserwowałem ją tuż przed brzaskiem, otworzyła oczy, uśmiechnęła się i pogładziła mnie po twarzy. 

- Jesteś odpowiedzą na wszystko, sam nie pojmuję  jakim cudem wcześniej wytrzymywałem bez ciebie. Kocham cię, Sigyn, nawet nie wiesz jak bardzo. Zawsze cię kochałem i zawsze cię będę kochać. - Wymruczałem cicho. Kobieta otworzyła delikatnie oczy.

- Też cię kocham ponuraku.- Kąciki jej ust uniosły się w górę i pocałowała mnie w policzek. 


Sigyn jeszcze spała w salonie, gdy robiłem dla niej śniadanie. Zwykła ryba i herbata. Zjedliśmy razem śniadanie i poszliśmy pod prysznic. 

*Perspektywa Sigyn*

Po długiej nocy i przyjemnym prysznicu nie chciało mi się nic. Przez resztę dnia rozmawiałam z Lokim aż do powrotu Tinkera. Stałam właśnie przed chatką gdzie z tond widziałam starca idącego w moją stronę. Stanął przede mną i wpatrywał się intensywnie w moje oczy. 

- Chodź szybko.- Zaczął maszerować w stronę kuchni. Siedział tam kłamca i popijał herbatę, podniósł nieznacznie brwi z zaciekawienia. Gospodarz podniósł klapę w podłodze, podniósł miecz i szybko mi go wręczył do rąk. 

- Szybko! Musisz już ruszać! Nie ma czasu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Szybko! Musisz już ruszać! Nie ma czasu... Już!- Krzyknął a ja zawirowałam w tęczowym tunelu, flaki wywróciły mi się na drugą stronę. Upadłam gwałtownie na ziemie, a raczej na gruby śnieg. Zimny wiatr targał mnie we wszystkie strony. Miecz leżał obok, nic nie widziałam, tylko czarne postacie idące w moją stronę. Nie mogłam oddychać, szok przejął całe moje ciało.

Trochę krótkie, ale cieszcie się tym co jest ;)

FearlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz