Stoję na środku chodnika i patrzę na uciekających ludzi przed deszczem. Myślą, że chowanie się pod teczką lub płaszczem im pomoże. Jakoś nigdy nie chowałam się przed zmoknieciem, deszcz jest taki przyjemny. Nie jestem z cukru by się roztopić.
Moje myśli jak codziennie uciekają do Asgardu, żadnych wieści o Lokim. Minęło szesnaście tygodni od chwili kiedy go ostatnio widziałam.*Pov Thor*
- Ona się martwi.- Zagrzmiałem.
- Beze mnie będzie bezpieczna.- Usłyszałem zdenerwowanie w głosie kłamcy.
- Od ośmiu tygodni czujesz się lepiej, nie sądzisz, że to zaszło za daleko?- Złapałem ramię brata.
- Przecież jest u was, a co za tym idzie jest bezpieczna.- Powiedział twardo.
- Loki... ona cie potrzebuję.- Powiedziałem już łagodniej.
- Niby dlaczego?! Sprawiam jej tylko ból i cierpienie!- Wykrzyczał i spojrzał mi w oczy.
- Sigyn... ona jest... - Przerwałem, Loki sam powinien dowiedzieć się o ciąży, a najlepiej od niej samej.
- Co jej jest? - Zapytał z oczekiwaniem na sensowną odpowiedź.
- Jest bezpieczna, to prawda, ale napewno nieszczęśliwa.- Zostawiłem kłamce samego w swoich dziwnych i niezrozumiałych myślach.Kiedy już wylądowałem w Stark Tower w oczy rzuciła mi się siedząca kobieta z kubkiem herbaty pogrążona w czytaniu.
- Witaj.- Zwróciłem na siebie uwagę.
- Thor! Jak miło cię widzieć, zechcesz wypić herbaty?- Zapytała z uśmiechem.
- Chętnie.- Usiadłem naprzeciwko Sig. Kiedy kubek gorącej wody z herbatą stał tuż przede mną kobieta zaczęła zadawać pytania.
- Byłeś w Asgardzie? Co z Lokim? - Wyczekiwała z napięciem. Strasznie się czuję kiedy ją okłamuję, ale przysięgłem nic nie mówić do czasu, kiedy ten tchórz sam ruszy tu dupe.
- Bez zmian.- Upiłem łyk napoju, na brodę Odyna jak ja nie lubię herbaty.
- Rozumiem.- Potaknęła i zapatrzona spogladała na podłogę.
- A jak ty się czujesz?- Zmieniłem szybko temat.
- Dobrze, maluchy dają w kość.- Zasmiała się cichutko.
- No tak, dwóch chłopaków to nie przelewki, jeszcze bardziej jeśli to mali bogowie.- Zaśmiałem się na tą myśl.
- Zaraz z Nataszą idziemy na zakupy, powiesz Tonemu?- Zapytała już z większym entuzjazmem.
- Oczywiście.*Pov Sigyn*
Kto by pomyślał, że znów znajdę w ciążę i to w bliźniaczą.
Czekam właśnie przy wyjściu na Nat gdy wpadł we mnie młody chłopak z kasztanowymi włosami.
- Przepraszam Panią bardzo! Nie chciałem! - Tłumaczył się zdenerwowany.
- Nic się nie stało.- Powiedziałam z uśmiechem.
- Parker! Spóźniłeś się!- Usłyszałam Starka za plecami.
Chłopak zaczął się desperacko tłumaczyć przed miliarderem.
- Tony, zostaw biedaka w spokoju, sam się ciągle spóźniasz.- Spojrzałam na przerażonego chłopaka.
- Sig... próbuje być stanowczy, a nie zaraz... zabrzmialem jak mój ojciec.- Zaśmiałam się razem z Tonym.
- To jest Sigyn, bogini której masz słuchać, robi tutaj za mamuśke.- Puścił mi oko.
- Jest Pani bogiem? Tak jak Thor?!- Zauważyłam pełną radość w jego oczach.
- Tak i jak słyszałeś, jeśli mi podpadniesz będziesz razem z Tonym zmieniać pieluchy.- Załapałam sie za odstający już brzuch i spojrzałam z rozbawieniem na przerażone miny mężczyzn.
- Okej, nie mamy czasu, później sobie pogadamy o śmierdzących sprawach.- Powiedział szybko Stark i wyszedl razem z młodym chłopakiem.Po męczących zakupach z Nataszą położyłam sie od razu spać.
*Pov Loki*
Siedzenie w ukryciu przez osiem tygodni jest mordęgą. Od rana do nocy pracuję przy starej chacie na wybrzeżu Wanahejmu, Tinker za drobną zapłatą dał mi te ziemię bym mógł doprowadzić to wszystko do porządku i zrobić małą niespodziankę Sig, mam nadzieję, że tu będzie bezpieczna. Tylko we dwójkę, odcięci od światów. Po wielu tygodniach pracy to chyba dobry moment by odwiedzić kobietę, nie wierze... pierwszy raz przyznaję rację Thorowi.
Hejjjjjjjjj! Przepraszam za błędy, pisałam to na telefonie. Mam nadzieję, że sie podoba i liczę na waszą aktywność!!!
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?