Wanaheim

356 22 3
                                    

No w końcu coś mam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No w końcu coś mam. Muszę dostać zgodę do wyruszenia na Wanaheim, tam zostawiłam coś co może mi pomóc dostać się do Mimira. Byleby Odyn pozwolił mi lecieć bo wątpie, że puści mnie znowu gdzieś i zniknę na 7 lat.  Kiedyś bardzo dużo podróżowałam, byłam chyba we wszystkich światach. Dobry humor musiała mi ta osóbka zepsuć.

- Witaj siostro.- Uśmiechnęła się sztucznie Sol.

- A ty czego znowu.- Rzuciłam.

- Co tak ostro? Chciałam ci tylko powiedzieć, że nasz brat nie wróci przez parę tygodni.- Wzruszyła ramionami.

- Dlaczego?- Stanęłam na wprost bogini słońca.

- Jakieś negocjacje, czy coś.- Wpatrywała się na ścianę jakby gówno ją obchodziło to co mówi.

- Coś jeszcze?- Pośpieszam ją.

- Tak, jak spotkasz księcia Lokiego to powiedz, że jestem u siebie.- Strzeliła największy uśmiech jaki mogła, ominęła mnie jakby nic się nie stało. 

Że co kurwa!? Widzę, że dobrze się bawią. Okej jeśli tak to poszukam '' księcia Lokiego'' i oznajmię mu iż moja siostra czeka na niego u siebie...

Wparowałam bez pukania do komnaty kłamcy, pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ciemne kolory ścian, a drugie to pół nagi Loki w ręczniku. Momentalnie zakryłam oczy dłonią. 

- Mogłaś uprzedzić... nie brałbym ręcznika.- Zaśmiał się pod nosem. 

- Sol cię szuka.- Wydusiłam i uciekłam z pokoju... byłam cała czerwona.

No nieeeee. Co to było? Co ja se myślałam? Nie wchodzi się tak komuś do pokoju. Wróciłam szybko do siebie, w progu zobaczyłam matkę siedzącą na moim łóżku.
- Coś się stało?- Podeszłam powoli nie spuszczając wzroku od rodzicielki.
- Chciałam się zapytać czy dobrze się czujesz.-  Spojrzała na mnie beznamiętnie.
- Raczej tak.- Usiadłam obok na fotelu.
- Chciałam się zapytać o jedną sprawę.- Nie odpowiedziałam wiec kontynuowała.
- Chciałabym by Sol znalazła sobie męża, wiesz ona jest starsza od ciebie, więc sądzę by było to odpowiednie dla niej.- Wpatrywała się w moje oczy dociekliwie jakby chciała uzyskać pozwolenie.
- Mówisz mi o tym bo?- Przechyliłam się bliżej.
- Chcę by wyszła za księcia Lokiego.- Dłonie mi zdrętwiały, a w przełyku stanęła ogromna gula, nic kompletnie nie mogłam wydusić z siebie.
- A co z Thorem?- Nie mogąc pojąć jej toku myślenia zdałam oczywiste pytanie... przecież on ma być królem.
- On ma wybrankę a wątpię, że Odyn odda swego następce Sol.- Wyznała.
- A Lokiego to już tak?- Wstałam z prędkością światła.
- On nie jest jego synem. - Wysyczała.- Ale ma predyspozycje do tronu i jest księciem.- Oznajmiła już spokojnie i zostawiła mnie samą z tą informacją.
Będę musiała wyruszyć sama do Wanaheim. Było nie dużo przed godziną siódmą wieczorem, przygotowana poszłam na kolację. Ponurak ma wyjść za moją siostrę? Nie wiem czy mam współczuć jej czy jemu.  Po drodze rozmyślała też o wyprawie, planowałam co wezmę i jak długo może mi to zająć. Strażnicy otworzyli drzwi do jadalni gdzie siedzieli już wszyscy. Usiadłam obok Thora który wrócił od Jane, uśmiechnął się na powitanie. Po skończonej kolacji postanowiłam poprosić wszech ojca o pozwolenie na wyruszenie do Wanaheim.
- Królu.- Zwróciłam się do niego. Wszyscy spojrzeli w moją stronę, nawet kłamca podniósł nieznacznie głowę.
- Tak moje dziecko?- Patrzył na mnie tym swoim okiem.
- Chciałam prosić o łaskawość w mojej sprawie.- Odyn nie odpowiadając czekał na dalszy rozwój wypowiedzi.
- Mam zamiar na jakiś czas wyruszyć do krainy Wanaheim. - Wypaliłam.
- Stało się coś co cie skłoniło do tego?-  Podparł ręką stół.
- Nie, chciałabym odpocząć jakiś czas u kuzynki.- Skłamałam.
Odyn zastanawiał się przez dłuższa chwilę.
- A więc milej podróży życzę.- Kiwnął głową.
Ukłoniłam się niezwłocznie i popędziłam w stronę pokoju, by się spakować. Już miałam skręcać w lewy korytarz gdy nagle czyjaś dłoń mnie pociągnęła do tyłu.
- Co ty wyprawiasz?!- Wysyczał mi do ucha kłamca.
- O co ci znowu chodzi?- Wydarłam mu swoją dłoń.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?- Stanął przede mną wyprostowany.
- A co ci miałam mówić. Ty mogłeś powiedzieć, że się żenisz- Spojrzałam na niego wrogo. 

- Nie chcę tego robić.- Przyznał.

- To mogłeś się nie zgadzać.- Stałam wyprostowana. 

- Myślisz, że miałem jakieś wyjście? To nie ja decydowałem tylko twoja matka z Friggą. - Zmarszczył brwi. 

- Kiedy ślub?- Zapytałam.

- Jutro.- Loki zwiesił głowę. 

- Wyjeżdżam jutro rano.- Chciałam wejść do komnaty, ponurak złapał mnie delikatnie za dłoń. 

- A spędzisz choć ten wieczór ze mną?- Nie mogłam odmówić patrząc na jego oczy więc kiwnęłam delikatnie głową. 

- Przyjdę za godzinę po ciebie.- Uśmiechnął się szczerze, ale delikatnie i zniknął w zielonej mgle.

Zmęczona od razu poszłam do łazienki i się umyłam, wymasowała sobie bolący kark nie mogąc pojąć tego wszystkiego. Co się dzieję?! wykrzyczałam w myślach, to za dużo jak dla mnie. Związałam włosy w luźny kok i założyła zwiewną białą sukienkę w delikatne kwiatki.

 Związałam włosy w luźny kok i założyła zwiewną białą sukienkę w delikatne kwiatki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, powolnym krokiem wyszłam na korytarz. Loki był ubrany w luźne czarne spodnie i granatową koszulę. 

- Pani.- Uśmiechnął się pod nosem i podał mi ramię.

- Gdzie mnie zabierasz?- Zagadnęłam ciekawa i podekscytowana.

- Uważasz, że ci powiem?- Prychnął pod nosem.

Dotarliśmy do ogrodu i stanęliśmy na środku, niebo było ciemne a gwiazdy lśniły bogactwem kolorów. 

- Zamknij oczy.- Rozkazał i chwycił mnie za dłonie. 

Zrobiłam co kazał, czekałam cierpliwie, a serce zabiło i mocniej. 

- Możesz otworzyć- Wyszeptał mi do ucha. 

Powoli rozchyliłam powieki i zobaczyłam przed nami piękny i wielki wodospad. Zdałam sobie sprawę, że nie jesteśmy już w królewskim ogrodzie.  

Reklama

FearlessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz