Niedaleko rosnące drzewo przy wodospadzie miało fioletowoniebieską korę a liście zwisały jak przy wierzbie płaczącej, lśniły białą poświatą przy tym jak wiał wiatr. Na przeciwko kaskady jest niewielkie jeziorko lśniące przy blasku księżyca. Usiedliśmy pod drzewem i przegadaliśmy całą noc.
Rano około godziny dziewiątej zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy, ubrałam zbroję i od razu poszłam w kierunku stajni. Po drodze pożegnałam się z Thorem, Friggą, Sif i z ojcem, Lokiego nie widziałam. Podeszłam do karego ogiera z białą strzałką na pysku i skarpetkami rasy shire. Pogalopowałam na oklep w stronę Bifrostu do Hajmdala. Wiatr wiał ze wszystkich stron nie mogłam uwierzyć, że kłamca nawet nie raczył się pożegnać. Dojechałam na miejsce, zeszłam z konia i podeszłam do boga.
- Do Wanaheim. - Rozkazałam.
Strażnik wsunął miecz w serce Bifrostu, a ja już wirowałam w gamach kolorów świetlistym tunelem.
*Perspektywa Lokiego*
Frigga zaszczyciła mnie swoją obecnością rano po wyjechaniu Sigyn.
- Mam nadzieję, że nie zrobisz nic głupiego.- Podeszła do mnie i złożyła delikatny pocałunek na moim policzku i wyszeptała.- Zrób co słuszne.
Powoli do mnie docierało, że słowa to nie tylko gorące dziewczyny i darmowe piwo. To także klątwa oczekiwań- i gorycz niespełniania pokładanych oczekiwań. Dłonie miałem drętwe jak nigdy, to nie mogło się nie udać.
Odstrojony jak stróż w boże ciało skierowałem się do sali tronowej gdzie miał odbyć się ślub. Prowadził mnie strażnik, kiedy byliśmy blisko zamachnąłem się mocno i leżał już na podłodze. Rozejrzałem się z nadzieją, że nikt zajścia nie widział i zamieniłem się w ów gościa. Teraz mężczyzna wyglądał jak ja, a ja miałem zbroje strażnika, brązowe włosy i oczy. Podniosłem go na wprost siebie i zauważyłem, że jest niszy ode mnie o parę centów więc musiałem spojrzeć w górę. Ten ocknął się a ja używając paru zaklęć rozkazałem mu iść przed ołtarz jako ja. Oczy zaświeciły mu się na niebiesko i przybrały mój naturalny kolor.
- Nie odzywaj się nieproszony, nie rób gwałtownych ruchów, masz słuchać tylko mnie.- Wymieniałem co ma robić. Trafiliśmy do sali, pełno bogów, zauważyłem Odyna stojącego na szczycie i Frigge u jego boku, to on ma dać nam ślub. Po lewo stali rodzice Sol i Sigyn uśmiechających się do córki, a na szczycie Sol w długiej białej sukni w złotych dodatkach i w wielkiej lśniącej a la koronie. Rozkazałem Lokiemu/Strażnikowi iść do ołtarza, a ja udałem się w bok sali. Obserwowałem całe wydarzenie z boku nie wierząc, że ten plan wypali a tu proszę wszystko idzie zgodnie. Po sakramentalnym ''Tak'' wyszedłem z sali udając się do Bifrostu.
*Perspektywa Friggi*
Miałam głęboko w sercu nadzieję, że Loki coś wymyśli, ale po wypowiedzeniu tego jednego słowa poczułam ukucie w sercu, jak mógł tak zostawić biedną Sigyn. Gromkie brawa wypełniły sale, nowożeńcy odwrócili się tyłem do Odyna który odmówił im ślubu i zaczęli schodzić w stronę gości. Sol była tak uradowana tym co się stało, nagle wokół Lokiego zaczęło wirować delikatnie światło ukazując prawdziwą twarz mężczyzny. To nie był kłamca.
*Perspektywa Sigyn*
Po dotarciu to krainy na niewielkim wzgórzu stał Oracle, strażnik przejścia do Wanaheim. Porośnięty różnymi roślinami bez widocznej twarzy dzierżył berło z serca ziemi. Skierowałam się ku niemu, a ten odsunął się bym mogła przejść dając znak bym szła w wzdłuż kanionu. Odepchnęłam myśli o kłamcy na bok by w razie czego móc się bronić w każdej chwili, byłam tu nieraz, ale kto wie co może wyskoczyć za krzaków. Szłam tak już długo, wręcz słońce zaczęło zachodzić za horyzont zostawiając różową poświatę ukazując wszystkie księżyce. Miałam zamiar poszukać jakiegoś schronienia pośród ogromnych drzew, przystanęłam przy jednym z nich i usłyszałam kroki, coraz głośniej zbliżały się do mnie. Wyjęłam bez szelestnie dwa sztylety przy udach i schowałam się za drzewem. Kiedy głos ustał rzuciłam się na napastnika i przygwoździłam go do ziemi.
- Loki!? Co ty tu robisz.- Zobaczyłam zielone błyszczące oczy i czarne włosy i spostrzegłam, że to książę.
- Pomagam.- Uśmiechną się cwaniacko pod nosem.
Zeszłam z niego pozwalając mu wstać.
- Ty pomagasz? Ciekawe za co, ja kasy nie mam. Ej czekaj co z Ślubem?- Schowałam ostrza na swoje miejsce.
- To jeden z moich lepszych przekrętów. - Wypiął pierś jak paw, i otrzepał się z kurzu.
- A co cię tu przywiało?- Spytałam zaciekawiona.
- Jeśli chodzi o kobiety, każdy mężczyzna jest ślepy.- Popatrzał na mnie.
Mam nadzieję, że się podoba ;)
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?