*Perspektywa Lokiego*
Zmiana to oś, na której obracają się światy i nadejdzie czas, gdy bóg stanie się głupkiem, tępym wzrokiem patrząc, jak wszystko, co stworzył, obraca się w ruinę. Zbudowanie nieugiętego, bezlitosnego, bezuczuciowego kłamcy przepadła. Myśl o tym, że bóg bez uczuć może się zakochać jest bynajmniej komiczna. Nie mogę jej powiedzieć o klątwie, Sol zasłużyła na śmierć... i z pewnością ja też. Nie mam wyboru, muszę się z tym pogodzić. Mogę jedynie te ostatnie dni spędzić z Sigyn. Zabawne... tak szybko pogodziłem się ze śmiercią.
Siedzę w pokoju kobiety wpatrując się w wschód słońca, jest około godziny szóstej rano. Sig otworzyła powoli oczy, spojrzała w moim kierunku i delikatnie się uśmiechnęła.
- Chodź.- Wystawiła rękę do mnie.
- Jestem brudny.- Przyznałem.
- Nie szkodzi.
Położyłem się obok i przytuliłem. Jakie to dziwne uczucie, kochać kogoś, dość niepojętne. Odetchnąłem głośno.
- Coś się stało?- Usłyszałem głos Sigyn.
- Nie.- Skłamałem.
- A jednak. - Zauważyła.
- Nie istotne.
- No dobra. Dziwnie się czuje.- Powiedziała po chwili.
- Dlaczego?
- Masz żonę, a my sobie tak leżymy.
- Mam ją gdzieś.
- Domyślam się. - Przewróciła oczami.
- To ja czy ty tak śmierdzisz?- Zapytałem rozbawiony.
- To twoje stopy...- Zaśmiała się.
- No to chodź, umyjemy się.- Zabrałem ją do łazienki.
- I co teraz?- Zapytała.
- Nie wiem jak ty, ale ja się zamierzam umyć.- Zażartowałem.
Zdjąłem koszulkę i na chwilę zamarłem w bez ruchu, patrzyłem jak Sigyn pozbywa się kolejnych warstw ubrania. Bądź co bądź nie mogę niczego przegapić. Gdy staliśmy już bez ubrań przed sobą, żadne z nas się nie ruszyło. Przybliżyłem się do kobiety i złączyłem nasze usta, wsunąłem dłonie pod jej uda i podniosłem. Weszliśmy pod prysznic aby się rozbudzić.
*Perspektywa Sigyn*
Kiedy jedliśmy śniadanie z avengersami miałam cichą nadzieję, że nic nie słyszeli. Zwątpienia dawały mi liczne spojrzenia i uśmiechy Thora w naszą stronę. Po zjedzonym posiłku wróciliśmy do sypialni. Przesiedzieliśmy cały dzień wtuleni w siebie.
Próbowałam się wydostać, biegłam przed siebie nie mogąc zrozumieć dlaczego wciąż zataczam kółka. Upadłam na ziemię, nie mogłam się podnieść. Zaczęłam się dusić.
Obudziłam się zalana potem, obok mnie spał kłamca. Nie chcąc go budzić bezszelestnie wstałam i usiadłam pod oknem wpatrując się w auta. Po minucie wpatrywania się przed siebie poczułam czyjeś ręce na ramionach.
- Nie śpisz?- Głos Lokiego odbijał się echem po pokoju.
- Miałam koszmar.
- To tylko sen. Chodź, jest zimno a ty siedzisz nago na zimnej posadzce.
Podniosłam się i padłam na łóżko.
Następnego dnia zebraliśmy się razem z Thorem i ruszyliśmy do asgardu dokończyć to co zaczęłam.
Uznałam, że jeśli mam dobry humor to zrobię mały bonus ;) Życzę miłej nocy, dnia czy czegoś tam...
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?