Z doskonałym humorem zeszłam tanecznym krokiem do kuchni by zerzreć całą zawartość lodówki. Siedział tam Steve z kubkiem kawy.
- Jak sie czujesz?- Odezwał się pierwszy.
- Dobrze, a wręcz wyśmienicie.- Przyznałam z uśmiechem.
- Widzę, że humorek dopisuję. Jak z porannymi mdłościami?- Upił łyk kawy i rozwinął gazetę przed sobą.
- Wyjątkowo sobie dziś dopuściły.- Wzięłam krzesełko i próbowałam na nie wejść.
- Co ty robisz?- Kapitan zerwał sie z siedzenia i podszedł do mnie.
- Próbuje sięgnąć po herbatę.- Przyznałam i zeszłam z krzesełka.
- Mogłaś mnie popr...- Biedak niedokończył bo w tej chwili zwymiotowałam mu na buty.
- Nie mów Starkowi.- Odezwał się tylko i wyjdą buty z mojego wczorajszego posiłku.
- Niewiem czy to wypali.- Odezwał się głos za nami.
- Pasuje ci do koszuli.- Z uśmiechem powiedział Tony.
- Przepraszam.- Wycedziłam cicho.
- Nie szkodzi.- Steve uśmiechnął się ponuro i poszedł do łazienki.
- Ty to każdego potrafisz załatwić, nawt kiedy tego nie chcesz.- Zaśmiał się miliarder.
- Żeby się tak śmiać z ciężarnej?- Rzuciłam w niego herbatą.
- No wiesz co? Herbatą? Mnie? Niewiarygodne!- Odrzucił spowrotem i tak zaczęła sie wojna domowa. (Hehe taki żarcik od autorki)
- Co wy wyczyniacie? - Do pomieszczenia wszedł Clint.
- Ona zaczęła.- Wykrzyczal Tony.
- Ale ty posprzątasz.- Oparłam rękami o biodra.Po tym jak dostałam herbatą w twarz położyłam sie wygodnie na sofie, przykryłam kocem i wzięłam książkę do ręki.
*Pov Natasza*
Po porannym treningu zebrałam wszystkie siły i poszłam coś zjeść. Po dotarciu do salonu zauważyłam śpiącą Sig na kanapie. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie, instynktownie wykreciłam mu rękę.
- Nat! To tylko ja.- Kiedy zobaczyłam skrzywioną minę Thora momentalnie go puściłam.
- Thor, coś się stało?- Zapytałam.
- Mam do ciebie jedną sprawę.- Popatrzył na mnie, a potem na Sig.
- Rozumiem, chodź.- Weszliśmy do kuchni.
- Mów.- Przeszłam do rzeczy.
- Chodzi o... Lokiego.- Powiedział bardzo cicho.
- Konkretnie?- Kontynuowałam.
- Konkretnie chodzi o to, że wybudził się ze śpiączki.- Powiedział jeszcze ciszej.
- To dobrze, Sig się ucieszy.- Niezrozumiałam go.
- No tak, ale on się obudził osiem tygodni temu.- Wyjaśnił.
- Co?! I nawet jej nie odwiedził?.Ona jest w ciąży! Z nim!- Wysyczałam.
- Wiem, ale...
- Ale co? Thor! Dlaczego nic nie powiedziałeś!
- Bo mu obiecałem. Loki nie wie, że Sig jest w ciąży.
- Od kiedy obiecujesz cokolwiek Lokiu!?
- Nie moge jej powiedzieć.
- W końcu będziesz musiał.* Pov Sigyn*
Dni mijały nieubłaganie wolno. Jakby czas sie zatrzymał w miejscu i nie chciał ruszyć.
- Thor! Mam pewną prośbę.- Uśmiechnęłam się najmilej jak potrafiłam.
- Co zechcesz.- Odpowiedział zainteresowany.
- Chciałabym wyruszyć na parę dni do Asgardu, do Lokiego. - Przedstawiłam mój pomysł, chciałam trochę posiedzieć przy nim.
- Tat, tak oczywiście, ale nie teraz. Dość sporo mam pracy a w pałacu, ciągły gwar. - Tłumaczył się.
- Ale ja tylko chciałam choć na chwilę odwiedzić ojca moich dzieci.- Namawiałam.
- Tak, rozumiem ale...
- A ja chyba nie!
- Dobrze, dobrze zabiorę Cię. Jutro może być?- Zgodził się z wyraźną depresją na twarzy.Po małej kłótni... o ile można to nazwać kłótnią z Thorem znikł mi z pola widzenia. Nie miałam nic do roboty więc przez resztę dnia siedziałam w warsztacie Starka i narzekałam mu, że jak można mieć na swoim miejscu pracy taki syf.
*Piv Thor*
Po rozmowie z Sig od razu poleciałem do Lokiego.
Kiedy wylądowałem nad wybrzeżem zobaczyłem jak kłamca spora się z linami od sieci rybackiej. Podszedłem bliżej i zobaczyłem dość dużą i na tyle głęboką ranę ciętą na jego ramieniu, sól morska pokrywała ją całą.- Nie wiem jak ty to zrobisz, ale Sigyn będzie jutro w Asgardzie.- Powiedziałem.
Loki spojrzał na mnie wiercącym mnie na wylot wzrokiem.
- Dobrze.- Wydusił szarpiąc liny, które pokrywała co sekundę fala.
- Jutro się spotkamy.- Powiedział.
- Ona ci nie wybaczy. - Przyznałem z przekonaniem.Zapraszam do komentowania!
CZYTASZ
Fearless
FanfictionHistoria o miłości i walce o lepsze jutro. Kira a raczej Sigyn to nordycka bogini, która na swojej drodze spotyka pewnego oszusta. Czy powinna mu zaufać?