Jakoś po pół godziny dotarliśmy na miejsce. Bramkarz nas wpuścił i ruszyliśmy do naszej loży VIP. Grała tu fajna muzyka. Często z Denisem i Rafą jesteśmy w tym klubie. Jordi doskonale o tym wie, a i tak wymyślił ten klub.
- Co wy tam zaginęliście czy co? - wybuchł śmiechem mój brat.
- Skądże, puściliśmy Ci dom z dymem. - machnął ręką Roberto.
- Pierwszy raz na naszej wspólnej imprezie jest moja kochana siostrzyczka. Chłopcy poznajcie moją śliczną siostrzyczkę Jessice. - przedstawił mnie swoim kolegom. Przedstawili mi się wszyscy i zajęłam miejsce między Neymarem Rafą i Gerardem. Oczywiście kto siedział obok Hiszpana? Ja!
- Jak tam? Widzę, że się przebrałaś. - stwierdził Hiszpan ignorując chłopaków, którzy rozmawiali o jakiś pierdołach. Był ubrany w czarne spodnie, eleganckie buty i białą koszulę. Wyglądał po prostu cudownie.
- Dobrze, fajna muzyka. - uśmiechnęłam się nieśmiało. - Sergi wybierał. - wywróciłam oczami.
- Ma chłopak gust. - czy on twierdzi, że wyglądam dobrze? ojej..
- Cześć Jessi, napijesz się ze mną oczywiście? - zaszedł nas od tyłu Marc.
- W sumie czemu nie. - wzruszyłam ramionami. - Polewaj. - nakazałam i wzięłam bez popity.
- I to mi się podoba. - zaśmiał się Pique.
- Jessi zatańczyłabyś ze swoim ulubionym kierowcą. - Neymar wyciągnął do mnie swoją dłoń.
- Chyba wkurzającym kierowcą. - zaśmiałam się i ruszyłam z nim w głąb parkietu.
- Chodź, wkurzający kierowca postawi Ci piwo. - odparł i usiedliśmy przy barze. - Dwa piwa poproszę, jedno z sokiem malinowym. - powiedział do barmana.
- Gerard dużo wypił? - zapytałam, bo dziwnie się w stosunku do mnie zachowuje.
- Jednego drinka i kielicha jak zaproponował nam, a głównie Tobie Marc. Tak w ogóle to myślę, że wpadłaś w oko Marcowi, ale uważaj na niego. Nie to, że go nie lubię. Ale on jest dziwny w stosunku do dziewczyn. A właśnie dlaczego pytasz o Geriego? - rozgadał się, a ja sączyłam powoli moje piwo.- Poświęca mi zbyt dużo uwagi. - powiedziałam mu o swoich spostrzeżeniach.
- Może też mu się podobasz, tak jak on Tobie? - poruszył śmiesznie brwiami.
- Nie rób mi zbędnych nadziei. - poklepałam go po ramieniu i wyrzuciłam do kosza plastikowy kubek po piwie. - Chodź potańczyć. - dodałam i wyciągnęłam go na parkiet. Zatańczyliśmy do jednej piosenki i Gerard mnie "odbił".
- Jak się bawisz? - zapytał obracając mnie na parkiecie.
- Świetnie, a jeszcze wczoraj nie chciałam nigdzie wychodzić. Żałowałabym. - uśmiechnęłam się szczerze do niego.
- To dobrze. - objął mnie ramieniem kiedy wracaliśmy do stolika.
- Uuu.. - zagwizdał cicho Neymar.
- Uspokój się. - wzięłam go z łokcia.
Wypiliśmy jeszcze kilka kolejek i poszłam do toalety. Kiedy już chciałam wracać zaczepił mnie Martin. - Czego chcesz? - fuknęłam.
- Wyjdźmy na dwór i porozmawiajmy na spokojnie. - poprosił.
- Po co?
- Chce wszystko wyjaśnić. - błagał mnie wręcz.
- Masz pięć minut. - westchnęłam i wyszliśmy przed klub. - Słucham. Co masz mi do powiedzenia?
- Ja Cię kocham, nie chcę żebyś ode mnie odchodziła. - wyznał.
CZYTASZ
It ain't me. | gerard pique
RomanceZazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie Jakoś ukradkiem i nieznacznie nic nie znaczysz dla mnie. It ain't me • 2017