20 - sprawdzam jak traktujesz moją Jessi.

662 36 9
                                    

Po ponad godzinie skończyłam moje ćwiczenia z planu treningowego. Poprawiłam tylko mojego kucyka, po czym założyłam rękawice bokserskie. Były nawet wyszyte na nich inicjały Andresa. On i nawalanie w worek? Dziwne połączenie. Teraz pora wyżyć się na tym biednym worku, może to pomoże mi wyładować moją złość. Nawalałam w ten worek jak jakaś opętana. Dosłownie, a ręce coraz bardziej mnie bolały.

- Trenowałaś boks czy coś? - zapytał mnie zdziwiony Andres.

- Nie, kiedyś Jordi nauczył mnie jak się bić. - opowiedziałam mu. - Jak był jeszcze dobrym bratem, to uczył jak się bije bo taki chłopak mi dokuczał. - uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

- Użyłaś tego w praktyce? - nagle zapytał Gerard. Byłam czerwona, zapocona i ledwo żywa, ale szczerze to mi wszystko jedno jaką mnie zobaczy.

- Tak, parę razy. W podstawówce ciągle dostawałam uwagi za bicie kolegów. Później w liceum, przecież w tamtym roku pobiłam taką jedną dziewczynę, bo czepiała się Rafy. - odpowiedziałam mu. - W podstawówce to przymykałam oko, na to że chłopcy oddawali bo byliśmy dziećmi. Ale trzy miesiące temu, jak Martin mnie wkurzył przywaliłam mu z pięści w ryj to mi oddał. Do tej pory mam szramę na dłoni pomiędzy fakasem, a serdecznym. Drasnął mnie ułamkiem szkła - pokazałam im. Gerard zrobił swoją współczującą minę.

- Jak Ty z nim mogłaś żyć? - Hiszpan trochę się oburzył, a ja dalej biłam ten worek.

- Kochałam go. - westchnęłam. - Przynajmniej tak myślałam, ale jakoś szybko mi przeszło. Bardzo się z tego cieszę, bo zaoszczędziłam sobie czasu. - dodałam.

- Rozumiem. - westchnął Gerard.

- Nie, nie rozumiesz. - odparłam. - Idę się myć. - oznajmiłam i ściągnęłam rękawice.

Po tym jak już się ogarnęłam i ubrałam ponownie w normalne ubrania zrobiłam sobie selfie. Od razu miałam ochotę je wstawić na instagram.

INSTAGRAM

♥ 3gerardpique i 1921 innychjessialba I have a voice that is my saviorHates to love and loves to hateI have the voice that has the knowledgeAnd the power to rule your fate #randyorton #selfie rafaella 😍andresiniesta8 piękna 😚neymarjr no no👌3ger...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

3gerardpique i 1921 innych
jessialba I have a voice that is my savior
Hates to love and loves to hate
I have the voice that has the knowledge
And the power to rule your fate
#randyorton #selfie
rafaella 😍
andresiniesta8 piękna 😚
neymarjr no no👌
3gerardpique śliczności moje 💙
randyorton 👊
jessialba @randyorton 👊

- Ojeju... Randy Orton polubił mi zdjęcie, skomentował je i w dodatku zaobserwował na instagramie. - ogłosiłam moim towarzyszom przy ognisku.

- Wypijmy za to. - stwierdził Sergi.

- Chłopie, popadasz w alkoholizm. - zwróciłam się do niego.

- E tam, to tylko miłe spędzanie czasu. - wytłumaczył.

- Cześć wszystkim! - usłyszałam głos Sergio za sobą.

- Ramos, co Ty tu robisz? - zdziwił się Pique.

- Sprawdzam jak traktujesz moją Jessi. - odgryzł mu się. - Cześć kochanie. - przytulił mnie.

- Hej, hej. - odwzajemniłam ten uścisk. - Jordi nie chce, więc Ty mnie będziesz pilnował?

- Jordi to jutro na USG jedzie z Romarey. - ogłosił nam, a ja wyplułam mój sok prosto do ogniska. Aż się zachłysnęłam. Gerard tylko mnie uderzał w plecy.

- Już okej? - zapytał.

- Tak, lepiej. - oznajmiłam. - Ale jakie USG? Co Ty w ogóle do mnie mówisz? - byłam tak zaskoczona. Przecież to nie może być prawda..

- No Romarey jest w ciąży, pokazała mi test. Dwie czerwone kreseczki. - powiadomił mnie Hiszpan. - Byłem akurat w Barcelonie bo miałem sprawę do Carlesa, stwierdziłem, że Cię odwiedzę więc tam zajechałem. Okazało się, że Cię tam nie ma. Pogadaliśmy chwilę, wypiłem herbatę, no i przyjechałem tutaj do Andresa. Tak myślałem, że z jakąś bandą balujesz. Tylko nie sądziłem, że właśnie z tymi ewenementami społeczeństwa. - wyjaśnił.

- No to straciłem przyjaciela. - podsumował to Gerard.

- My też. - zgodzili się z nim Sergi i Ney. Zrobiłam miejsce Sergiemu i usiadł obok mnie.

- Coś czuję, że ja tam długo nie pomieszkam. - stwierdziłam, przytulając się do Ramosa.

- Dlaczego? - zdziwili się.

- Bo z nią nie wytrzymam, a na pewno nie będę spełniać jej zachcianek. W dupie mam czy jest w ciąży czy nie. - odparłam.
Zrujnowali mi wolne przed maturą. Super.

- Jessica, chcesz się przejść nad jezioro? - zaproponował mi Gerard.

- Tak, po tym wszystkim czego się dowiedziałam muszę ochłonąć. - zgodziłam się.

- Tylko wróćcie cali. - poprosił Ramos.

- Dobrze przyzwoitko. - Gerard wytknął mu język, a ten rzucił w niego patykiem.

- Byłam pewna, że macie gorsze relacje. - stwierdziłam.

- Coś Ty, my sobie żartujemy przez internet, jak się spotykamy na kadrze to wszystko na luzie. Mamy dobry kontakt. - zaprzeczył mojemu stwierdzeniu.

- To okej. - westchnęłam. - Chyba będę musiała się przeprowadzić. - oznajmiłam.

- Możesz do mnie. - uśmiechnął się.

- Nie Gerard, nie mogę. - odmówiłam mu od razu. - Stracę brata, stracę dom, rodzice będą mieli to daleko gdzieś.. A zresztą, co będę Cie tym zadręczać. - machnęłam ręką.

- Ej co się dzieje? - zaniepokoił mnie.

- W nikim nie mam oparcia. - wyznałam.

- Masz w naszej paczce. - odparł siadając na końcu mola.

- Nie rozumiesz, to nie jest takie wsparcie jak rodziny. - westchnęłam. - Jordi ma Romarey, przez co całkowicie zapomina, że w ogóle istnieje. W dodatku jak dojdzie dzieciak to ja już mogę się wyprowadzać. Wiadomo, że on tego nie powie ale na pewno będę tam tylko zawadzać. Rodzice mają kompletnie wywalone, bo wylatują do Norwegii i nie wiedzą co tu się dzieje. David jest w Anglii.. - podsumowałam.

- I co z tym zrobisz? - zapytał.

- Nie wiem, ale na pewno się przeprowadzam. - oznajmiłam mu.

- Gdzie? - widać, że był zaniepokojony.

- Do mieszkania na przeciwko Ciutat. - odpowiedziałam. - Dzwoniłam do mamy zanim poszliśmy i powiedziałam że chciałabym mieszkać sama. Stwierdziła wraz z Jordim, Romerey i tatą, że to całkiem dobry pomysł bo teraz Jordiemu będzie potrzebne więcej miejsca. - opowiedziałam mu o rozmowie z mamą.

- I kiedy się wyprowadzasz?

- Jutro. Wrócimy i zabieram swoje rzeczy. Mieszkanie jest gotowe tylko żebym przeniosła rzeczy. Trochę mi będzie ciężko się przestawić, ale jakoś dam radę. - westchnęłam ze łzami w oczach.

- Mógłbym coś dla Ciebie zrobić? - zapytał obejmując mnie.

- Pomieszkałbyś tam chwilę ze mną? Jakiś tydzień do dwóch. Nie więcej, obiecuję. - zapytałam.

- Nie ma problemu, chcę tylko żebyś dobrze się czuła. - zgodził się.

- Pewnie Rafa będzie też pomieszkiwała, Denis może też. - westchnęłam.

- Nie powinnaś być teraz sama. - stwierdził.

Po jakiejś godzinie wróciliśmy do reszty. Usiadłam spowrotem na moim pniaku.

- Przeprowadzam się jutro, pomoglibyście mi z przeniesieniem rzeczy?

Czytając ten rozdział przed opublikowaniem, wpadłam na pomysł że mogłabym napisać jakieś opowiadanie o Sergio Ramosie. Właśnie zamierzam wziąć się za pisanie, liczę że wam się spodoba :) xx.

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz