15 - coś nie tak? Nie chcesz?

922 38 3
                                    

- Jessica weźmiesz Enzo na ręce? Muszę ogarnąć to siedzonko. - poprosiła mnie Elena.

- Jasne. - oznajmiłam i wzięłam malucha na ręce.

- Jak z Gerardem? - zapytała niespodziewanie.

- Co? - zdziwiłam sie. Skąd ona wie cokolwiek o Gerardzie..

- To wy nic ze sobą nie kombinujecie?

- Nie, skąd masz takie informacje? - zaniepokoiłam się, że Gerard komuś powiedział.

- Sergio mi kiedyś mówił, że chyba macie się ku sobie. Bo widział jak Gerard na Ciebie patrzy. Nawet na tej imprezie co Jordi pozwolił Ci iść. - wyznała.

- Nic między nami nie ma. - westchnęłam.

- Wzdychasz tak jakbyś była zawiedziona. - popatrzyła na mnie odwracając się.

- Wydaje Ci się. - wymusiłam uśmiech.

- Jeśli będziesz chciała to powiesz. - uśmiechnęła się do mnie za ja zajęłam miejsce pasażera. - Gerard to dobry chłopak. Nie zrani Cię. - dodała. Już to zrobił niestety.

- Skąd to wiesz? - zapytałam.

- Znam go już trochę czasu. - stwierdziła. - Pamiętaj, że wiek nie ma znaczenia. Nie wiem czy znasz Cesca Fabregasa.

- Kojarzę go. No i co z nim?

- Ma żonę starszą o 10 lat z dwójką dzieci z pierwszego małżeństwa. Dodatkowo ma z nią dwójkę dzieci i teraz urodziło mu się trzecie dziecko. Chłopak jest szczęśliwy mimo tego wieku. - podała mi przykład.

- Tylko inaczej jest kiedy chłopak jest młodszy, a kiedy dziewczyna. - stwierdziłam. - Za bardzo byśmy się kłócili, Jordi by tego nie zaakceptował. Rodzice pewnie też. - dodałam.

- A czy Jordi i twoi rodzice będą z nim żyć czy Ty? - zadała mi pytanie.

- No ja. - wywróciłam oczami.

- A kłótnie i tak będą czy byłabyś w jego wieku czy dwadzieścia lat młodsza. - zaśmiała się.

- Elena nie ma o czym mówić, między mną a nim nic nie będzie. - uświadomiłam ją.

- A ja Ci mówię, że coś będzie. - nadal trzymała na swoim.

- Gadasz głupoty Elena. - zaśmiałam sie i wysiadłam z samochodu. Wyciągnęłam Enzo i szybko się odwróciłam. Wpadłam na nikogo innego jak Pique i mój starszy brat.

- Geri coś niewyraźnie wyglądasz. - stwierdziła Hiszpanka.

- Uważaj z dzieckiem i nie rób takich gwałtownych ruchów. - zwrócił mi uwagę. - Zabalowałem trochę wczoraj. - stwierdził.

- Ja idę z Enzo na trybuny. - powiedziałam Elenie i ruszyłam w stronę naszej loży.
Zrobiło mi się troche smutno, że Gerard mnie ochrzanił.

- Coś Ty zrobiła Gredziowi? - Sergi oczywiście nie byłby sobą gdyby mnie nie zaczepił.

- Ja nic. A co? - udawałam, że nie wiem o co mu chodzi.

- Jessica byłem z nimi wczoraj. - czyli wszystko jasne.

- Jeju nic mu nie zrobiłam. - fuknęłam. - Teraz wszystko zwalcie na mnie. - dodałam i poszłam sobie na trybuny. Usiadłam i zaczęłam gadać z Rafellą i żoną Andresa.

***

Po skończonym meczu zabrałam się razem z Romarey i Jordim do niej na kolację. Chłopcy przegrali mecz 3;0. Gerard spartaczył jedną akcję i przez jego nieuwagę piłka wpadła do siatki. Romarey chciała zaprosić też jego, ale chciał pobyć sam. Usiadłam na krześle i dziewczyna mojego brata podała do stołu. Zrobiła owoce morza. Chyba to było specjalnie. Wiedziała doskonale, że jestem uczulona. Odmówiłam i Jordi zamienił się ze mną na sałatkę z kurczakiem. Ona kompletnie nie umie gotować. Nawet z sałatką ma problem. Po jakiś 10 minutach zaczęłam się po prostu tą sałatką bawić.

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz