prolog - o nie..

1.9K 54 4
                                    

Nareszcie to jest ten dzień! Pięknie uczesana i pomalowana w białej sukni z welonem stoję przed ołtarzem na przeciwko najwspanialszego mężczyzny w moim życiu. Mnóstwo gości, którzy gorąco nam kibicują, rodzina, przyjaciele.. Jest pięknie.
- Ogłaszam was mężem i żoną. - oznajmił kapłan. - A teraz Gerardzie możesz pocałować pannę młodą. - dodał. Hiszpan przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował.
- Od teraz jesteś już tylko moja. - szepnął mi.
- Tak, tylko Twoja. - odszeptałam.

Poczułam natarczywe szturchanie. Kto śmie przerywać mój piękny sen?! Otworzyłam niechętnie oczy, a mi ukazał się Denis i Neymar. Ach tak! Wczoraj piliśmy u Rafci.

- Czyja? - zapytał Denis. Dobrze wiedział o kim śnię.

- o nie.. - pokręciłam przecząco głową. Nie możliwe, że zaczęłam gadać przez sen..

- Pewnie Gredzia. - wybuchł śmiechem. Jeju jak on mnie wkurzał. Raz podsłuchał rozmowę i teraz będzie mi dogadywał.

- Wal się da Silva. - pokazałam mu środkowy palec.

- Też Cię kocham. - wysłał mi buziaka w powietrzu. - A teraz ruchy bo nie zdążycie do szkoły. - ponaglił mnie. To wczorajsze chlanie nie było dobrym pomysłem.. Nie mam siły wstać. Ten dzień to będzie porażka.

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz