29 - mówię Ci, że to pierścionek dla Ciebie.

626 29 4
                                    

- Kochanie? - do kuchni przyszedł Gerard, który objął mnie od tyłu.

- Co się stało? - zapytałam, a on dał mi buziaka w policzek.

- Mamy conajmniej dwie godziny dla siebie w samotności. - oznajmił mi.

- Jak to? - zdziwiłam się, bo chłopcy tutaj są.

- To my idziemy na zakupy gołąbeczki. - powiadomił nas Sergio.

- Ich zakupy skończą się piwkiem, ewentualnie dwoma i pojadą pijani na imprezę Davida. - stwierdził Hiszpan. - A my mamy czas dla siebie. - szepnął mi do ucha.

- W jaki sposób go spędzimy? - zapytałam, choć i tak wiedziałam w jaki sposób chce ten czas spędzić.

- No wiesz.. pogodziliśmy się, a nic na zgodę nie było.. - odparł.

- To, że parę razy było coś na zgodę nie musi oznaczać, że tak będzie zawsze. - westchnęłam.

- Nie znoszę Cię! Robisz taki wstyd, że to aż jakaś kpina. - usłyszałam jak do domu wchodzi krzyczący na Luisa Sergio.

- Widzisz jak pobyliśmy sami.. - zwróciłam się do mojego chłopaka.

- Widzę kochanie. - pocałował mnie w czoło. Zostawiłam zmywanie naczyń i ruszyłam do salonu. Po jednej stronie kanapy siedział Sergio, a po drugiej Luis.

- Chłopcy co się stało? - zapytałam ich siadając między nimi.

- Chciałem poderwać taką fajną sztunię.. Podchodzę do niej, zagaduję, a oczywiście ten idiota musiał stać obok mnie i męczył mnie jak dziecko, aż w końcu beknął tak że pół ulicy na nas patrzyło. Ta dziewczyna się speszyła i mnie spławiła. - wyznał Ramos.

- A może to nie przeze mnie tylko przez twój brzydki ryj? - fuknął Suarez.

- Weź bo zaraz Ci te zęby wybiję i nikogo nie ugryziesz. - zagroził mu.

- A ja Ci połamie te twoje krzywe nogi, wtedy nikogo nie skopiesz. - ogryzł mu się. Tak, w tej sytuacji słowo "odgryzł się" nie bardzo pasuję. Luis mu odpowiedział.

- Jest gorzej niż myślałam. - stwierdziłam, po czym wróciłam do kuchni.

- Co? Dali popalić? - Geri zaśmiał się opierając o blat.

- Niestety. - wywróciłam oczami. - Przebiorę się i pójdziemy na zakupy, dobrze? - zaproponowałam.

- Kupujemy ciuchy? - zapytał.

- Jedzenie głuptasie. - zaśmiałam się.

- To pojedziemy jeszcze do galerii. Chcę sobie kupić jakąś ładną koszulę. - stwierdził.

- No dobrze skarbie. - dałam mu buziaka, po czym poszłam do swojej sypialni. Z szafy wyciągnęłam szare leginsy oraz czarną bluzę z adidasa. Ubrałam się i w sumie byłam gotowa do wyjścia.

- Ale... - Hiszpan zaczął, ale nie mógł dokończyć, ponieważ do mojego mieszkania wpadł zrozpaczony Andres.

- Jessi!!!! - powiedział dość głośno wbiegając do kuchni.

- Wykończę się. - pokręciłam tylko głową. - Co się stało? - zapytałam.

- Nie mamy prezentu dla Davida. - stwierdził.

- Kupimy mu whisky. - odparłam. - Jedziemy Geri?

- Ty chcesz mieć do czego wrócić z tymi zakupami? - zapytał wskazując na Luisa i Sergio. Westchnęłam tylko na jego słowa.

- Jadę z Gerardem i Andresem na zakupy. Jeżeli cokolwiek w tym domu zostanie naruszone bądź zniszczone to wyrzucę was stąd na kopach przez balkon. - zaznaczyłam im.

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz