Wczesnym rankiem obudził mnie mój przecudowny budzik. Wstałam od razu z łóżka i porozciągałam się chwilę. Kiedy miałam iść pod prysznic usłyszałam dźwięk SMSa. Od razu odczytałam. Był od Gerarda.
Gerard Pique
Gerard: Twoje dłonie działają cuda! Moje udo już ma się całkiem dobrze. Dziękuję!
Ja: :)Odpowiedziałam mu tylko uśmiechniętą minką, ponieważ nawet nie miałam pomysłu na to co mogłam mu odpisać. Odłożyłam telefon na łóżko i poszłam pod prysznic. Strumień ciepłej wody oblewał moje obolałe od wczoraj ciało. Mogłabym spędzić tu resztę dnia. Niestety, wyjazd do Lyonu.
Po jakiś piętnastu minutach opuściłam kabinę, ubrałam się w czarne spodnie oraz szarą bokserkę. Upięłam na razie włosy w wysokiego koka i postanowiłam zająć się śniadaniem. Przygotowałam sobie musli z owocami, ponieważ miałam na nie ochotę. Zrobiłam sobie również mocną kawę i szybko zjadłam śniadanie. Nie mam ochoty lecieć tam z nimi....
- Hej Jess - powiedział Sergi, kiedy pojawiłam się w lobby. Byłam tylko ja i on. Chyba przyszłam za wcześnie.
- Cześć Sergi - odpowiedziałam i pozostawiając go samego, usiadłam na kanapie. Wyciągnęłam telefon i czytałam zdjęcia swoich notatek. Aby dojechać na ten mecz, przespać się i wrócić do codzienności.
- Dlaczego nie gadasz z Sergim? - Jasper zaczął rozmowę. - Hej - powiedział jeszcze i dosiadł się do mnie.
- Cześć, bo nie mam o czym z nim rozmawiać - oznajmiłam. - Poza tym czytam notatki, bo zbliża mi się bardzo ważny egzamin - dodałam, dzięki czemu go spławiłam. Bramkarz poszedł w kierunku Hiszpana. Chwilę później pojawiła się reszta drużyny, na czele z Gerardem. Zaraz pojawił się trener oraz sztab. Zauważyłam, że piłkarze zaczęli wychodzić dlatego podniosłam się z kanapy i ruszyłam do nich. Zapięłam moją kurtkę i owinięta szalikiem szłam w stronę drzwi wyjściowych. W tym mieście jest tak zimno. Zwróciłam uwagę Gerarda, ponieważ mężczyzna zatrzymał się i przepuścił mnie w drzwiach.
- Miałem się przypomnieć ze zmianą plastrów - odparł.
- Ach tak, dojedziemy to zrobię ci masaż i zmienimy te plastry - powiadomiłam go.
- Dzięki - skinął głową i ruszył szybkim krokiem do chłopaków.
Po meczu od razu ruszyłam do swojego pokoju. Nie miałam ochoty jeść, tylko pójść spać. Usiadłam na fotelu w moim pokoju hotelowym, ale nagle ktoś zaczął się dobijać do pokoju. Wstałam od razu i otworzyłam drzwi. W drzwiach stał Denis. Wyglądał na przerażonego. Przyznam, że trochę się zmartwiłam.
- Coś się stało? - zapytałam, ponieważ tylko stał i się patrzył.
- Jordiemu się coś stało, musisz nam pomóc - powiedział przerażony.
- Co mu się stało? - mimo wszystko czułam, że Hiszpan blefuje.
- Nie wiem, trzyma się za kolano i piszczy jak małe dziecko - odparł. Wróciłam do środka i zgarnęłam tylko swój telefon. Schowałam go do bluzy wraz z kartą.
— Chodźmy w takim razie - wywróciłam tylko oczami. I tak wiem, że znowu mnie okłamali. Nie wiem co oni knują, ale to nie będzie przyjemna rozmowa. Hiszpan zaprowadził mnie, jak mniemam pod pokój mojego brata. Jak na dżentelmena przystało otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. W pokoju zastałam Jordiego, który piszczał. Niestety nie z bólu, lecz ze śmiechu. Ponadto w pokoju siedzieli Luis, Leo oraz Sergi. - Dobra, to tyle? Wiedziałam, że znowu mnie okłamaliście - powiedziałam od niechcenia i już zamierzałam wyjść. Niestety Denis zablokował mi drogę stając w drzwiach.
- O nie, nie wyjdziesz stąd dopóki sobie czegoś nie wyjaśnimy - przede mną pojawił się brat, który złapał mnie za ramiona. - Siadaj tu - nakazał na ładnie zaścielone łóżko. Usiadłam i spoglądałam na piłkarzy siedzących przede mną. Do nich dołączył Denis.
- Ja nie mam wam nic do wyjaśnienia. Powiedziałam już wszystko gdy u mnie byliście. Wy chyba też, tyle wystarczy. Nie ma co się powtarzać - wzruszyłam ramionami.
- A ja w imieniu nas wszystkich z całego serca chciałbym cię przeprosić. Okłamywaliśmy cię i jest nam teraz z tym ciężko. Żałujemy naszego postępowania i chcielibyśmy to naprawić. - Sergi zaczął swój monolog.
- Bardzo nam na tobie zależy i chcemy żebyś nam wybaczyła - dodał Leo.
- Bez ciebie nasze życie nie jest już takie samo, brakuje nam ciebie - odparł rozżalony Luis.
- Brakuje nam beztroskich rozmów z tobą, wspólnego spędzania czasu - powiedział Denis.
- Przede wszystkim bardzo cię kochamy i zrobimy wszystko żeby to naprawić. Wiemy, że nie będzie tak samo ale postaramy się żeby było jak najlepiej. - Jordi zakończył ich wspólne przemówienie. Spoglądałam na nich zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się takich słów od nich. Nie spodziewałam się takiego zachowania z ich strony. Byłam na nich ogromnie zła, ale kiedy wszystkie emocje opadły i podeszłam do tego na spokojnie to zaczęło mi ich brakować. Nie potrafiłam się na nich gniewać i wybaczyłam im już kolejnego dnia. Jednak musiałam być konsekwentna i trzymać się swojego zdania. Dzięki temu pewnie coś z tego wnieśli. Siedziałam tak dłuższą chwilę odcięta od nich i myślałam.
- Halo, ziemia do Jess - odparł Leo, a ja z powrotem zwróciłam na nich uwagę.
- wybaczysz nam to co zrobiliśmy? - zapytał Roberto.
- Każdy zasługuje na drugą szansę - dodał Luis.
- Wybaczam wam chłopcy i daję wam ostatnią szansę - odpowiedziałam, a na ich twarzach widać było uczucie ulgi.
- Jesteś cudowną kobietą, Jess - odparł Suarez, który od razu się do mnie przytulił.
- Brakowało mi was - westchnęłam.
- Nam ciebie bardziej - stwierdził Messi. Zrobiliśmy grupowy uścisk.
- Pół dnia obmyślaliśmy plan jak ci to wszystko wyjaśnić i przeprosić - westchnął głośno Denis.
- Sądzę, że wam się udało - zaśmiałam się.
CZYTASZ
It ain't me. | gerard pique
Roman d'amourZazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie Jakoś ukradkiem i nieznacznie nic nie znaczysz dla mnie. It ain't me • 2017