9 - ładnie pachniesz

980 35 2
                                    

- Jessica!!! - obudził mnie wrzask mojego starszego brata.. Jeju co on chce ode mnie z rana. Wzdrygnęłam się i od razu zbiegłam na dół.

- Czego Ty u licha chcesz ode mnie o 6 rano? - weszłam oburzona do kuchni.

- Nie masz na 8 do szkoły? - zapytał.

- A co dziś jest? - nawet nie wiedziałam jaki dziś dzień. Coś mi się pokręciło.

- No środa. - odpowiedział.

- A to mam na 12 dopiero. - machnęłam ręką.

- Sorry.. Nie chciałem żebyś sie nie wyspała. - przeprosił mnie. - Ale jak już tutaj zeszłaś to jedz, a potem możesz się położyć. - zaproponował.

- Raczej nie będę sie już kładła. Zjem, wykąpie się, zrobię ćwiczenia z geografii i się ogarnę. - oznajmiłam mu.

- Jedziesz ze mną na trening? Potem odwiozę Ciebie i Denisa na lekcje. - zaproponował.

- Z Tobą czyli też z Gerardem, bo Ty nie zdałeś prawka? - zaśmiałam się.

- Stul jadaczkę ciotka. - rzucił w moją stronę tostem.

- Jadę wujek z wami. - stwierdziłam. - O której mam być gotowa?

- No trening mam na 9 więc teraz jedz i się ogarnij a resztę zrobisz sobie na treningu. - oznajmił.

- Dobrze. - zgodziłam się i jadłam powoli płatki na mleku. - Wow poza tostami umiesz zalać płatki mlekiem. Kochany robisz postępy. - pochwaliłam go i włożyłam talerz do zlewu.

- A Ty gdzie? Zmyj po sobie. - chciał żebym się wróciła.

- O nie, nie, nie.. Ostatnio zrobiłam obiad i nie chciałeś po sobie posprzątać. Twoja kolej braciszku. - odparłam i ruszyłam do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam czarne spodnie z dziurami oraz szary podkoszulek i czarną narzutkę. Maj w Barcelonie jest bardzo słoneczny. Jest cieplutko i ludzie już chodzą w letnich ubraniach. Zabrałam jeszcze nową bieliznę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i je ułożyłam. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Usiadłam w pokoju przed toaletką i lekko wypełniłam brwi. Narysowałam jeszcze cieniutkie kreski i wytuszowałam rzęsy.

- Jakie masz dziś lekcje? - zapytał mój brat rozwalając się na moim łóżku.

-  hiszpański, dwie geografie, religie i niemiecki. - odpowiedziałam mu.

- To Ty koło 17 kończysz? - zdziwił się.

- Cały rok w środy o tej kończyłam, dopiero zauważyłeś? - wybuchłam śmiechem pakując książki do torby.

- Jakoś nie zwróciłem uwagi. - stwierdził. - Idę dziś z Romarey na randkę.

- Mam się nastawić na pukanko czy dziś nie zaszczycicie mnie swoją obecnością? - zapytałam pół żartem pół serio.

- Nie, dziś u niej. - odpowiedział mi.

- Jest! Cały dom mój! - zapiszczałam z radości.

- Tylko nie sprowadzaj mi tu żadnych chłopców. - pogroził mi palcem.

- Jasne tatku. - zaśmiałam się.

- Nie jestem aż taki stary, dobra? - udawał oburzonego.

- Jesteś, już Cie siwizna powoli dopada. - wszedł również do mojego pokoju Gerard. - Hej Jessica. - machnął mi ręką.

- O jest i Gredziu. - wstał Jordi i przywitał się z nim robiąc braterski uścisk. - Jessi jedzie z nami na trening, a potem podwieziemy młodych do szkoły. - powiadomił go.

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz