11 - twój brat jest nieodpowiedzialny

813 35 5
                                    

Nadszedł upragniony piątek. Nareszcie.. Nie mogłam się już doczekać. Po prostu już wariowałam w tej szkole. Matma, hiszpański, geo i angielski.. ciągle przygotowania do matury. Testy za testami.. Masakra. Na szczęście dziś ma być jakieś przedstawienie i jesteśmy zwolnieni z połowy lekcji. Wstałam z łóżka i pobolewał mnie brzuch. Coś czuję, że albo już dostałam albo dziś dostanę okresu. Pościeliłam łóżko i wybrałam z szafy białą koszulę i czarne spodnie. Poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę. Ubrałam się, pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Zabrałam torbę i zeszłam na dół. Romarey u nas dziś spała.

- Cześć. - przywitał mnie Jordi. Przy niej jest całkiem inny.

- Hej. - westchnęłam i usiadłam do stołu. Zrobiłam sobie dwie kanapki i je zjadłam. Popiłam sokiem jabłkowym i wyszłam z domu. Czułam, że jest coś źle. Odczuwałam lekkie duszności, ale oczywiście to olałam. W dodatku spóźnie się na pierwszą lekcję..

Dotarłam spóźniona i zajęłam miejsce obok Denisa. Nie mogłam się kompletnie skupić na tym co dzieje sie na lekcji. Chciało mi się płakać i zwijać z bólu.

- Jessica co się dzieje? - zapytał mój przyjaciel.

- Nie wiem.. - pokręciłam tylko głową i trzymałam sie za brzuch.

- Chcesz wody? - widać, że się przejął.

- Chcę. - wzięłam ja od niego i napiłam się. - Przyjechałeś samochodem?

- Tak.

- Mam prośbę, czy odwieziesz mnie do domu? - poprosiłam, bo czułam że nie wytrzymam.

- Pewnie, że odwiozę. - zgodził się od razu. Na szczęście zadzwonił dzwonek. Denis mnie spakował i wziął moją torbę, bo nie miałam siły nawet jej podnieść. - Wszystko w porządku?

- Mam okres, pierwszy dzień.. Ale nigdy aż tak mocnego nie miałam. - wyznałam.

- Jak dojedziemy to zrobię Ci jakiś obiad. - oznajmił mi.

Piętnaście minut później byliśmy już w moim domu. Nikogo nie było. Denis zaprowadził mnie do pokoju, kazał sie przebrać w piżamę i położyć do łóżka. Zrobiłam tak. Przy okazji jeszcze zmieniłam podpaskę i położyłam się do łóżka. Zadzwoniłam jeszcze do Jordiego. Nie dość, że odebrał dopiero za piątym razem to nawet się tym nie przejął tylko zakomunikował mi że będzie dopiero w niedzielę. Wkurzyłam się na niego. Nie mogłam na niego liczyć przez Romarey. Musiałam jeszcze odwołać wycieczkę, którą Gerard zaplanował. Weszłam na messengera i napisałam do niego.

Gerard Pique - aktywny teraz ⚫

Ja: Gerard przepraszam Cię, ale nie dam rady dziś pojechać na tą wycieczkę.
Gerard: Dlaczego??
Ja: Po prostu boli mnie strasznie brzuch...
Gerard: Rozumiem, te dni
Gerard: Gdzie jesteś?
Ja: W domu, Denis mnie przywiózł i teraz gotuje mi jakiś obiad
Gerard: Niech tylko go pilnuje, bo ta żmija go zje
Ja: Nie będzie ich aż do niedzieli.
Gerard: Jak to?
Ja: No Jordi nocuje u Romarey, tak mi powiedzieli
Gerard: Nie chce iść na tą imprezę..
Gerard: Dzwoniłaś do Jordiego?
Ja: Tak, nawet się tym nie przejął.
Gerard: Okej..

- Jessico.. Przyniosłem Ci obiadek. - odparł Denis podając mi talerz frytek.

- Dziękuje.. to najmilsza rzecz jaka spotkała mnie w tym tygodniu. - wyznałam zajadając się nimi.

- Czego się nie robi dla przyjaciół. - usiadł na łóżku obok mnie i włączył telewizor.

- Chcesz? - zaproponowałam mu.

- Pewnie. - poczęstował się i tak spędziliśmy czas do siedemnastej, ponieważ tata po niego dzwonił.

Zostałam sama w domu. Przytuliłam się do ogromnego Bambi'ego którego dostałam od Rafy na urodziny i chciało mi się płakać. Oglądałam jakieś seriale "kryminalne". Nie miałam nawet siły wstawać.

- Cześć, nie przeszkadzam Ci? - wszedł do mojego pokoju Gerard Pique.

- Czy ty nie powinieneś być teraz w drodze do Walencji? - zaskoczył mnie tym, że przyszedł. W rękach trzymał reklamówkę w której były chipsy, dwie czekolady oraz delicje i leki przeciwbólowe.

- Powinienem, ale aż żal zostawić Cię tu samą i bezbronną. - wyznał siadając obok mnie.

- To na prawdę miłe, że wolisz posiedzieć ze mną niż iść na imprezę.. - szeroko się uśmiechnęłam.

- Lubię z tobą spędzać czas. - odparł przełączając na inny kanał. Akurat leciał film z Jasonem Stathamem. - Przytul się jeśli chcesz. Nie ugryzę. - zaśmiał się.

- Dziękuje, że tutaj jesteś. - dałam mu buziaka w policzek.

- To było miłe. - stwierdził. - Wiesz co, nie wiedziałem czy używasz podpasek czy tamponów. Więc wziąłem podpaski. - oznajmił mi.

- Jaki Ty jesteś uroczy. - pochwaliłam go.

- Nie jestem uroczy przestań. - wybuchł śmiechem. - Co Jordi Ci dokładnie powiedział?

- No zadzwoniłam do niego i powiedziałam, że nie chce zostawać sama w domu dziś wieczorem. Że strasznie mnie boli brzuch i dopiero co Denis przywiózł mnie z lekcji. Poprosiłam, żeby przyjechał. Pierwszy raz mam aż tak bolesny okres. Na prawdę się przestraszyłam. No ale on odpowiedział mi, że jest u Romarey i nie może teraz przyjechać. Kazał mi wziąć leki przeciwbólowe i powiadomił mnie, że wróci w niedzielę. - opowiedziałam mu o całej rozmowie.

- Twój brat jest nieodpowiedzialny. - tutaj to ma rację. - Pogadać z nim o tym?

- Nie, nie chcę żebyście przeze mnie się kłócili.. - nie zgodziłam się.

- Jessica ale on nie może się Tak zachowywać. - westchnął. - Musi mieć to na uwadze, że ma pod opieką swoją młodszą siostrę. - dodał.

- Gerard mam 18 lat, za niedługo koniec szkoły i matura. Tak na prawdę tylko złożę papiery na studia i szukam jakiejś pracy. Jestem dorosła i mogłabym już teraz wynająć sobie jakieś mieszkanie. Jordi nie musi się mną opiekować. Ma swoje życie, dziewczynę, przyjaciół. - powiadomiłam go.

- Gdybyś była moją młodszą siostrą to na pewno bym Cię tu nie zostawił. - odparł.

- Bądź z siebie tylko dumny, zachowałeś sie jak na faceta przystało. - stwierdziłam.

- Miło, że tak sądzisz. - uśmiechnął się.

- A co z tą imprezą? Jak rozmawialiśmy wtedy to mówiłeś, że byś mnie wziął, ale już z kimś idziesz. - przypomniało mi się.

- Zadzwoniłem do Jordiego i powiedziałem, że nie dam rady bo wypadła mi ważna sprawa. Zapytał jaka to powiedziałem, że brat ma problem. - odpowiedział mi.

- A co z tą dziewczyną?

- Na niej mi nie zależy tak jak na t.. - w pewnym momencie ugryzł się w język. - Dobra to oglądamy ten film?

- Pewnie. - odparłam z uśmiechem. On chciał powiedzieć "tak jak na tobie".. Wow. To miłe, ale zarazem przerażające..

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz