7 - fakt, Jordi by Cię zabił

953 36 5
                                    

Poczułam jak ktoś się na mnie rzucił. Dosłownie rzucił. Otworzyłam od razu oczy i ukazał mi się Sergi.

- O nie.. znowu Ty. - fuknęłam.

- Też Cię kocham. - zaśmiał się schodząc ze mnie. Rozejrzałam się po pokoju i byłam w pokoju gościnnym. Gerard mnie przeniósł. Poczułam lekkie rozczarowanie. - Przespałaś tu całą noc?

- No a gdzie miałam niby spać? - popatrzyłam na niego dziwnie.

- No z Gerim. - zaśmiał się.

- Uspokój się. Ja mam 18 lat, on 28. - pokręciłam przecząco głową. jest między nami zbyt duża różnica wieku. Nawet żebyśmy nie wiadomo jak się starali to by nic nie wyszło. Zaraz byłyby sprzeczki.

- Wiek to tylko liczba. - pocieszył mnie.

- Ale to jest 10 lat różnicy. - westchnęłam.

- Koleżanko 9 lat bo za miesiąc kończysz 19. - odparł.

- Nieważne. To i tak dużo. - oznajmiłam. - W ogóle po co o tym rozmawiamy skoro nic nie będzie?

- Oj Jessi. - westchnął głośno. - Jessica Pique.. ładnie brzmi! - wrzasnął na cały dom.

- Pierdolnę Cię - przysięgłam i zaczęłam bić go poduszką.

- Roberto przestań jej dokuczać. - Gerard wszedł do pokoju z moją torbą.

- Gredziu to tak dla żartów. - posłał mu szereg swoich białych zębów.

- Prosisz się o utopienie w tym morzu. - Hiszpan zmrużył oczy. - Idź lepiej zjeść, bo Ney się dorwał do żarcia. - wysłał go do jadalni. A ja zanim pójde się przebrać to muszę pościelić po sobie łóżko.

- Dlaczego się patrzysz? - zapytałam, bo Gerard usiadł na fotelu i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.

- Po prostu jesteś pierwszą osobą, która po sobie sprząta. - wyznał.

- Tak już mam. - odparłam siadając na skraju łóżka.

- To bardzo dobrze. - uśmiechnął się.

- Dlaczego mnie przeniosłeś? - zapytałam prosto z mostu. Gerard się spiął, było widać.

- Wiedziałem, że dziś rano będą tu Sergi i Neymar więc nie chciałem żeby Ci dokuczali. Bo doskonale wiem, że to robią. - wyznał. - Spaliśmy razem całą noc, od razu jak się obudziłem to Cię przeniosłem. Jakoś godzinę przed tym jak Sergi Cie obudził. - dodał.

- Rozumiem. Dziękuje. - odparłam. - Dobra idę się ogarnąć i przyjdę na śniadanie. - zabrałam z pokoju moją torbę i wyszłam z pokoju gościnnego. Wykonałam poranne czynności. Założyłam mój strój kąpielowy i luźną sukienkę do połowy uda. Związałam włosy w kucyka i pomalowałam rzęsy wodoodporną maskarą, która była najlepsza na świecie i wyszłam z łazienki. Wzięłam moją torbę i zeszłam na dół. - Cześć. - przywitałam się z moimi znajomymi.

- Hej Jessi! - Brazylijczyk powitał mnie z największym entuzjazmem.

- Ja dziś prowadzę! - oznajmił Roberto.

- Jak Ty wczoraj się tak schlałeś, że nawet nie wiedziałeś, że Jessica śpi tutaj. - odgryzł mu się Pique. - Ja prowadzę i bez dyskusji. - zarządził.

Jakieś dwadzieścia minut później byliśmy już na plaży. Usiadłam sobie i nie chciało się w sumie rozbierać. Była jakaś dziwna pogoda. Raz było zimno, raz gorąco. Usłyszałam jak zaczął dzwonić mi telefon. To Denis.

- Już sie za mną stęskniłeś? - odebrałam.

- Oczywiście. - zaśmiał się. - A tak serio to za ile mam u Ciebie być?

It ain't me. | gerard piqueOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz