17. Niech mnie ktoś uratuje!

873 36 14
                                    

Po przekroczeniu progu hotelu zaczepił mnie trener Nawałka i obwiescil mi, ze dziś jest jakaś impreza integracyjna czy coś w tym stylu. Szczerze nie miałam ochoty na imprezy, bo nie czułam się na siłach, ale Pan Adam powiedział, że jest obowiązkowa, więc chcąc nie chcąc musiałam się na niej zjawić.

Poszłam na górę, przebralam się w strój do treningu i kiedy chciałam już wychodzić z hotelu zaczepila mnie mloda dziewczyna, mogła mieć 26 lat.

-Przepraszam panią bardzo szukam Wojtka.

-Szczęsnego? -dotytalam patrząc na nią.

Kiedy spojrzałam w bok zobaczyłam, że kobieta przyszła z dzieckiem, mało tego to dziecko było podobne do Szczęsnego, kropla w krople.

-Tak, dokładnie, muszę z nim w końcu pogadać. Mamy syna.

-Rozumiem, zaraz zadzwonię do niego i mu powiem, żeby tu przyszedl-powiedzialam wyciągając telefon z kieszeni bluzy, wybrałam numer Szczęsnego.

-Cześć Wojtek, przyjdź przed hotel. W tej sekundzie chce Cię widzieć tu.

-Dobra zaraz idę-powiedzial.

-Zaraz przyjdzie, proszę się nie martwić.

-Jestem Kasia, a to mój synek Piotruś.

-Cześć, miło mi, ja jestem Iza. Jestem trenerka.Pomagam panu Adamowi. Cześć Piotruś, chcesz iść  ze mną do chłopaków? -zapytałam patrząc na chłopca.

-Tak, kocham piłkę! -krzyknął chłopczyk, podał mi rękę.

Z hotelu wyszedł w końcu Wojtek, a zaraz za nim Zielu.

Podszedł do nas i stanął jak wryty patrząc na kobietę.

-Wy pogadajcie, a ja zabieram Piotrusia do chłopaków. Chodź Piotruś-powiedzialam do chłopca, a on się uśmiechnął.

-Myślałem, że do mnie mowilas-zasmial się Zieliński.

-Tu jesteś już za stary na Piotrusia! Przedstawiam Ci Piotrusia.

-Cześć Piotruś, też mam tak samo na imię jak ty.

-Cześć Piotrek! Znam cię! Jesteś pomocnikiem kadry.

-E młody imponujesz mi. A masz ulubionego pilkarza z kadry? -zapytał Piotrek.

-Tak Lewandowski jest najlepszy, najlepszy napastnik ever no i Milik.

-O właśnie idzie Lewy, zawolam go. -powiedział Zielu.

-Lewy! Chodź tu! -krzyknął piłkarz.

Lewy podbiegł do nas, spojrzał na nas i zapytał.

-A co to za mały gość? -uśmiechnął się do chłopca.

-Dzień dobry, jestem Piotruś. Lubię Pana w akcji razem z Milikiem.

-Cieszę się, chcesz iść z nami na boisko?

-Tak! -krzyknął Piotruś.

Robert wziął chłopca za rękę i poszli przodem, a ja z Piotrkiem szliśmy z tyłu.

-Iza, a Piotruś nie jest czasem podobny do Wojtka? -zapytał patrząc na mnie.

-Jest, Piotruś to jego syn.

-O serio? Ale numer, jak się Marina dowie.  A Szczęsny wie? -zapytał.

-Nie, ale się dowie za chwilkę.

Poszlisny na trening, dziś lekki trening z piłkami, bardziej taka zabawa z piłką.

Szybko nam poszło po treningu udałam się do domu, musiałam się przygotować na tę imprezę jakoś. 

Wyciągnęłam z szafy czerwoną sukienkę do kolan, do tego czarny żakiet i czarne buty.

Uczesalam włosy, wyprostowałam je, założyłam na ramię małą czarną torebkę, do środka schowalam klucze do mieszkania, dokumenty i telefon, a i klucze do samochodu.

Przejrzałam się w lustrze
I wyszłam na klatkę schodową, zamknęłam drzwi i zbieglsm schodami na dół, otworzylam samochód, wsiadłam do środka i odpalilam silnik, po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Impreza miała być w hotelu, zaparkowalam samochód, wysiadlam, zamknęłam auto i poszlam do środka.

Wolałabym zostać w domu i odpocząć po intensywnym weekendzie w Krakowie niż siedzieć tu z nimi. Już sobie to wyobrażam każdy z nich coś wypije i będzie bailando...

Weszłam na hol i skierowałam się w stronę jadalni, która tego wieczoru zamieniła się w salę taneczną.  Kiedy byłam przy wejściu do pomieszczenia usłyszałam jak Grosik i Peszkin śpiewają.

Weszłam do srodka i postanowilam usiąść w kąciku i nikomu nie rzucać się w oczy. Nie miałam nastroju na imprezy, w weekend miałam czas, żeby pogadać z Cetnarem i mialam kilka spraw nad którymi muszę pomyśleć.

Przesiedzialam tak kilka minut, w sumie dokładnie nie wiem ile, bo zamyslilam się.

Dosiadl  się do mnie Karol, zdziwiło mnie to i to nawet bardzo.

-Iza czemu sama tak siedzisz? -zapytał patrząc na mnie.

-Nie mam ochoty na imprezę dlatego wolę tutsj usiąść.

-Czemu? Taka piękna dziewczyna nie powinna siedzieć sama-położył swoją rękę na moim kolanie. Wodzil ręką po mojej nodze.

-Weź te rękę! -zmierzylam go wzrokiem i odepchnęlam jego rękę.

-Przestań być taka cnotliwa. uśmiechnął się.

-Odczep się! Po za tym masz dziewczynę idioto. -zdenerowalam się.

-No to co z tego ale ty mnie bardziej kręcisz-zbliżył się do mnie, złapał mnie za rękę.

-Ty mnie za to wcale nie kręcisz! Puść mnie!

-No wiesz co? Chyba nie wiesz co mówisz.

-Właśnie wiem i do cholery puszczaj mnie albo dostaniesz z liścia.

-Nie znałem Cię od tej strony.

-No puszczaj! -próbowałam wyszerpnąc mu swoją dlon, ale na próżno.

Miałam nadzieję, że ktoś mnie uratuje, bo sama nie dam rady. A nie chce go bić.

-Karol no puść mnie. -moje prośby były zbyteczne.

-Moja droga Izo-pociągnął mnie za rękę.

-Przestań to bolało. -przechodził koło nas Wojtek niestety wyglądał na zmartwionego i nieobecnego. Kiedy się odwrócił i spotrzegl co się dzieje natychmiast zjawił się obok.

-Linetty! Czemu Ty szarpiesz Ize? Puść ją w tej sekundzie! -krzyknął na niego i spojrzał zabojczym wzrokiem na Karola.

-No, ale kiedy ona mi się podoba.

-Tylko jest problem Ty jej się nie podobasz i puść ją!

Puścił moją rękę, byłam tak przestraszona i spanikowana, że chciałam jak najszybciej opuścić tą  imprezę.

-Dziękuję ci Wojtek. Przepraszam, ale muszę stąd wyjść! Po prostu muszę!

Wybieglam  z jadalni, kiedy chciałam już wyjść z hotelu poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramię.

Ścieżkami uczuć | A.Milik Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz