49. Jaki Ignorant!

256 16 1
                                    

Izabela

Błąkam się tak po tym parku bez sensu, ludzie dziwnie na mnie spoglądali. To zapewne przez zaczerwienione od płaczu oczy. usiadłam na jednej z wielu ławek, spojrzałam na zegarek, było już dosyć późno, ale nie przejmowałam się tym, aż tak bardzo. Postanowiłam, że jutro z samego rana wybiorę się na Uniwersytet, aby porozmawiać z panem profesorem. Chce widzieć, czy w ogóle mam jakieś szansę na dostanie się na ten doktorat. To byłaby niezwykła dla mnie szansa na rozwój. Miałabym jakiś plan na życie i nie siedziałabym w tych czterech ścianach. Do niedawna mi to bardzo nie przeszkadzało, ale coś się zmieniło we mnie, w moim życiu.

- Iza! Szukałem cię wszędzie! - wykrzyknął stojący przede mną Zieliński.

- Piotrek! Przestraszyłeś mnie, czy chcesz, żebym zawału serca dostała? - zapytałam unosząc brwi do góry i zarzucając kosmyki włosów na plecy.

- Wyglądasz, jak siedem nieszczęść- powiedział bez ogródek -
Znowu jesteś zła na Milika? - zapytał, spoglądając na moje zaczerwienione oczy.

- To ja w sumie na niego nawrzeszczałam, ale zasłużył. Nie chcę o tym mówić. Podjęłam za to inną, ważną decyzję. Jutro rano zamierzam iść na Uniwersytet w sprawie doktoratu. Zależy mi na tym i choćby Arkowi się to nie podobało. Nie zrezygnuję z moich zamierzeń.

- Co by mu miało się nie podobać?! Popieram cię w tym i ci kibicuję, pamiętaj! A teraz, chodź, wracamy do domu. - zarządził młody piłkarz.

- Tylko ja nie chcę wracać do domu- wyznałam szczerze, wiedząc, że Zielu nie będzie na siłę zmuszał, abym tam poszła.

- Zostaniesz u nas, Paula się ucieszy. Możesz sobie nawet zrobić z nią babski wieczór. A ja pogram w Fifę z Milikiem.

- Jak tam chcesz, ja bym chętnie zrobiła sobie taki reset - uśmiechnęłam się lekko i otarłam z policzka resztki łez.

Szliśmy z Zielińskim równym krokiem, nagle Piotrek zaszedł mi drogę, jego mina nie wróżyła nic dobrego. Spojrzałam na niego, pytając po chwili.

- Zielu, co ty robisz?- zapytałam patrząc na piłkarza i czekając na wyjaśnienia.

- Nie możesz tego zobaczyć! - wykrzyknął patrząc na mnie.

- Czego? Możesz mówić jasnej? - mówiłam zniecierpliwiona, nie wiedziałam o co chodzi młodemu piłkarzowi. A to powodowało narastającą flustrację.

Wychyliłam się za plecy Zielińskiego i wtedy dopiero dotarło do mnie, czego nie powinnam zobaczyć. Przez chwilę stałam jak wryta, miałam wrażenie, że to jakiś sen.

- Powiedz proszę, że to nie dzieje się na prawdę? - odwróciłam się od Zielińskiego i próbowałam powstrzymać łzy, ale mi się nie udało. Ten widok totalnie mnie zaskoczył. Liczyłam na opamiętanie Milika, jak widać się przeliczyłam.

- Iza, może lepiej pójdziemy stąd? Zabiorę cię do nas?

- Tak, chodźmy.  Nie chcę oglądać dłużej tego. Wyglądają jakby nic się nie stało. Jakby byli jakąś wspaniałą rodzinką! Rozumiesz, to ja się zajmowałam małą, a wtedy Jessica robiła co chciała. Nagle zjawia się i wszystko rozwala. Całe moje i Arka dotychczasowe życie. Dlaczego ja tak muszę zawsze dostawać po głowie? Za dobre serce - powiedziałam rozżalona, czułam się wykorzystana i porzucona. To co ja chciałam nikogo nie obchodziło. Jessica była ważniejsza.

Poszliśmy inną drogą, aby rozminąć się z Arkiem, Jessica i Niną. Bardzo nie chciałam się z nimi spotykać. W zasadzie czułam wściekłość i nie mogłam pojąć tego co się właśnie dzieje.

Po kilku minutach byliśmy już w domu Piotrka i Pauli, weszłam powoli do salonu i bezwiednie opadłam na sofę, zakryłam twarz rękoma. Chciało mi się płakać i jednocześnie chciałam wygarnąć co o nich myślę.  Jednak po kilku głębszych oddechach zrezygnowałam z tej opcji. Co by to dało? Poza tym dlaczego ja mam się tłumaczyć?

- Iza, co się stało? - Paula usiadła obok i mocno mnie przytuliła.

- Arek, od kiedy Jessica wróciła świata poza nią nie widzi. W zasadzie, jakbym się ulotniła nikt by tego nie zauważył - powiedziałam zrezygnowana, było mi w tym momencie obojętne co oni zamierzają.

- Iza, może to jakieś nieporozumienie? - starała się mnie pocieszyć, jednak ja wiedziałam swoje.

- Paula, chciałabym, żeby tak było, niestety prawda jest zupełnie inna- wyznałam rozżalona.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, Piotrek zerwał się z kanapy i pobiegł w stronę drzwi, kiedy je otworzył zobaczył w progu Milika. Piotrek był tak samo wściekły na piłkarza jak Iza, a może i nawet znacznie bardziej.

- Jest u was Iza? - zapytał jakby nigdy nic. Co jeszcze bardziej zdenerwowało Zielińskiego.

- Jest, ale cię tam nie wpuszczę do niej! - wykrzyknął i wyszedł na zewnątrz.

- Piotrek, o co ci chodzi? - zapytał zmieszany napastnik, włożył ręce do kieszeni.

- Wyciągnij te ręce z kieszeni jak ze mną rozmawiasz. Przestań udawać zdziwionego, ja się pytam co ci ta biedna Iza zrobiła? Zawsze była przy tobie, była przez te miesiące matką nie swojego dziecka. A ty teraz sobie romansujesz z Jess.

- To nie tak - tłumaczył się, jednak przyjaciel nie chciał go słuchać.

- Przestań pieprzyć! Wiem co widziałem! A co gorsza Iza widziała to samo. Wiesz co to znaczy widzieć w jej oczach zawiedzenie, smutek?

Milik nic mu nie powiedział, odwrócił się i bez słowa poszedł do domu.

- Jaki ignorant! Nie wierzę, jak będzie chciał, żebym mu pomógł to nie ma szans - wykrzynął sam do siebie i wszedł do domu, zamykając drzwi na klucz.

Kiedy Piotrek wszedł do środka od razu zauważyłam jego niezadowolenie, które malowało się na twarzy.

-Piotrek, co się stało? - zagadnęłam go, było mi go żal, teraz i na nim odbija się ten kryzys.

- Nic takiego, nie przejmuj się. Zrobię wam jakąś kolację- powiedział i po chwili poszedł do kuchni. A ja pomagałam Pauli wybrać meble i inne rzeczy do pokoju ich dziecka. Pozwoliło mi to oderwać myśli od tego wszystkiego, co się teraz dzieje.

Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam na kanapie w salonie Zielińskich. Kiedy się przebudziłam i zerknęłam na zegarek była godzina szósta, wstałam z kanapy i postanowiłam iść do domu Milika, chciałam się przebrać, wziąć prysznic i iść na uczelnię. Szybko się ogarnęłam i wyszłam z domu, zostawiłam kartkę na stole zanim wyszłam z ich domu.

Drzwi były otwarte, weszłam do środka i zobaczyłam pełno butelek po piwie, przewróciłam oczami i poszłam do góry. Weszłam cicho do sypialni, z szafy wyciągnęłam czarną sukienkę i żakiet w kolorze fuksji. Zabrałam kilka innych rzeczy i weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, przebrałam się w sukienkę, założyłam żakiet i wyszłam z łazienki.

Ponownie poszłam do sypialni po szpilki, chciałam wyglądać elegancko, wyciągnęłam odpowiednie buty z szafy i poszłam do drugiego pokoju, podeszłam do biurka i z szuflady wycisnęłam teczkę z dokumentami, jakie chciałam pokazać profesorowi. Sprawdzilam czy wszystko jest, na szczęście wszystkie dokumenty były w teczce.

Wzięłam ją do ręki, zabrałam po drodze torebkę, dokumenty i kluczyki do samochodu.

- Izuniu - usłyszałam za plecami głos Arka, był kompletnie pijany. Nie chciałam z nim rozmawiać. Spieszyłam się zresztą na uczelnię.

- Nie mam teraz czasu, pogadamy jak wrócę - oznajmiłam i wyszłam z domu. Poszłam do garażu, otworzyłam drzwi, wsiadłam do środka, odłożyłam teczkę i torebkę na tylnie siedzenie i zajęłam miejsce po stronie kierowcy.

Ścieżkami uczuć | A.Milik Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz