44. Jesteś pewny?

378 30 10
                                    

Izabela

Weszłam do domu, bez słowa skierowałam się do sypialni, wzięłam z niej piżamę i udałam się do łazienki. Nie chciało mi się rozmawiać z Arkiem. Byłam tym zbyt zmęczona i nie chciałam wdawać się z nim w tej chwili w jakieś nie potrzebne dyskusje, które i tak by nie miały sensu. Był szczęśliwy w końcu został ojcem.

-Izuniu. Chciałbym z tobą porozmawiać jak wyjdziesz z łazienki- krzyknął z korytarza.

-Dobrze- odpowiedziałam mu krótko i dosyć głośno.

W zasadzie nie miałam ochoty zaczynać tematu Jessici i małej, ale niestety trochę jakby nie miałam wyjścia...

Kąpiel zadziałała na mnie kojąco i uspokająco. Czułam się rozluźniona. Na chwilkę mogłam się zresetować. Ubrałam piżamę, wykonałam rutynowe zabiegi i wyszłam z łazienki.

Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie i zaczęłam rozczesywać swoje włosy. Poczułam na swojej talii oplatające mnie ręce Milika.

Wstałam z kanapy i wysowodziwałam się z jego uścisku. Spojrzałam w okno. Wolałam patrzeć w krajobraz za nim niż w oczy Arka. Od razu zobaczył by w nich smutek i rozczarowanie.

-Izunia- podszedł do mnie i objął mnie w pasie, a swoją głowę oparł na moim ramieniu.-Wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Jessica to tyllo matka mojej córki.

-Arek. Jesteś pewny, że mała jest twoją córeczką? Proszę cię zrób badania na ojcostwo. Musisz mieć pewność, że to jest mała Milikówna.

-Masz rację Izuniu. Obiecuję ci, że zrobię te badania. Jessica musi się na nie zgodzić.

-Już widzę jak się ochoczo zgadza. Bez awantury się nie obejdzie- powiedziałam i odwróciłam głowę w jego stronę.

-Kochanie już ja o to zadbam. Musi się zgodzić i tyle.

-Dziękuję- wyszeptałam i odwróciłam się w jego stronę.

-Myślę, że jutro powinniśmy mieć dzień tylko i wyłącznie dla siebie. Chcę zabrać cię gdzieś nad morze- zakomunikował z uśmiechem.

-A Jessica? Nie chcesz iść do nich jutro? -zapytałam patrząc na niego.

-Izunia. Nic jej nie będzie. Jutro chce spędzić czas z tobą koniec i kropka.

-No dobrxe. W takim razie cieszę się, że śpędzimy jutro wspólnie dzień bez Jess.

-Tylko my i morze... -rozmarzył się i delikatnie pocałował mnie w czoło.

****

Arkadiusz

Wcześnie rano wstałem i spakowałem do samochodu potrzebne rzeczy. Cieszyłem się, że spędzę dziś z Izą czas. Brakowało mi tych chwil tylko we dwoje.  Chciałbym, żeby Jessica ułożyła sobie życie i dała nam spokój. Dzieckiem będę się zajmował, ale z nią nie będę. Nie kocham jej i byłbym nieszczęśliwy.

To Izę chciałbym widzieć u swojego boku jako moją żonę. A nie Jessicę, ona jest dla mnie przeszłością. Wszedłem do sypialni, podszedłem do łóżka i obudziłem Izę. Muszę przyznać, że wyglądała uroczo. Dziewczyna otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie. Podniosła się z łóżka i powiedziała:

-Arek. Dasz mi jakieś piętnaście minut? Ogarnę się i możemy jechać- powiedziała zaspanym głosem.

-Jasne. Będę na dole. Jak będziesz gotowa to przyjdź na dół. Dobrze kochanie? -uśmiechnąłem się do niej szeroko.

-Tak jest. A teraz się ogarnę.

-Ty Izuniu zawsze wyglądasz pięknie.

-Dziękuję ci kochanie- uśmiechnęła się do mnie i wstała z łóżka.

Wyszedłem z sypialni i zbiegłem na dół. Usiadłem na krześle przy stoliku i upiłem łyk kawy. Odebrałem dzwoniący telefon. Oczywiście Jessica znowu coś chciała.

-Halo. Arek musisz przywieźć mi ubranka dla Ninki!

-Jessica. Ja nic nie muszę. Nie jestem twoim służącym. Co najwyżej mogę. Jednak dziś nie mam czasu. Mam plany na ten dzień. Poproszę Zielka to ci je podrzuci- powiedziałem stanowczo.

-Arek. Ja chcę, żebyś ty przyjechał.

-A ja chcę gwiazdkę z nieba.  Mam swoje plany. Piotrek ci je przywiezie. Teraz kończę pa.

Zakończyłem połączenie. Musiałem być bardziej stanowczy. Obiecałem sobie, że taki będę inaczej Jess wejdzie mi na głowę.

Zadzwoniłem do Zielińskiego i poprosiłem, żeby zawiózł rzeczy małej do szpitala. Chłopak bez problemu się zgodził. Jest prawdziwym przyjacielem już nie raz się o tym przekonałem.

Kiedy zobaczyłem w drzwiach Izę od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

-Jedziemy? -zapytała upijając łyk mojej kawy.

-Tak. Śniadanie zjemy na miejscu.

Razem z Izą poszliśmy w stronę samochodu. Na parkingu czekał już na nas Zielu. Podałem mu torbę i podziękowałem.

Po godzinie byliśmy z Izą na miejscu. Zaparkowałem samochód na parkingu, wyciagnąłem z bagażnika wszystkie potrzebne rzeczy. Zamknąłem auto i wraz z Izunią poszliśmy na plażę. Znaleźliśmy miejsce na piaszczystym brzegu morza i usiedliśmy na ręczniku, który zabrałem ze sobą.

Zrobiłem nam na śniadanie gofry z konfiturą. Chciałem sprawić Izie przyjemność. Podałem jej gofry, a ona się uśmiechnęła.

-Smacznego- powiedziałem z uśmiechem.

-Wzajemnie Arek.

Po kilku minutach zjedliśmy przygotowane śniadanie.

-Zamknij na chwilę oczy Izuniu.

Dziewczyna zamknęła oczy, a ja wyciągnęłam z wiklinowego  koszyczka małe czerwone pudełeczko. Uklęknąłem na jedno kolano i zapytałem:

-Izuniu. Czy zostaniesz moją żoną?

Dziewczyna otworzyła oczy i się uśmiechnęła.

-Arek. Jesteś pewny?

-Izuniu jestem pewny.

-Zgadzam się! -krzyknęła i uśmiechnęła się szczerze.

Ścieżkami uczuć | A.Milik Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz