Izabela
Weszłam do domu, bez słowa skierowałam się do sypialni, wzięłam z niej piżamę i udałam się do łazienki. Nie chciało mi się rozmawiać z Arkiem. Byłam tym zbyt zmęczona i nie chciałam wdawać się z nim w tej chwili w jakieś nie potrzebne dyskusje, które i tak by nie miały sensu. Był szczęśliwy w końcu został ojcem.
-Izuniu. Chciałbym z tobą porozmawiać jak wyjdziesz z łazienki- krzyknął z korytarza.
-Dobrze- odpowiedziałam mu krótko i dosyć głośno.
W zasadzie nie miałam ochoty zaczynać tematu Jessici i małej, ale niestety trochę jakby nie miałam wyjścia...
Kąpiel zadziałała na mnie kojąco i uspokająco. Czułam się rozluźniona. Na chwilkę mogłam się zresetować. Ubrałam piżamę, wykonałam rutynowe zabiegi i wyszłam z łazienki.
Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie i zaczęłam rozczesywać swoje włosy. Poczułam na swojej talii oplatające mnie ręce Milika.
Wstałam z kanapy i wysowodziwałam się z jego uścisku. Spojrzałam w okno. Wolałam patrzeć w krajobraz za nim niż w oczy Arka. Od razu zobaczył by w nich smutek i rozczarowanie.
-Izunia- podszedł do mnie i objął mnie w pasie, a swoją głowę oparł na moim ramieniu.-Wiesz, że to ty jesteś dla mnie najważniejsza. Jessica to tyllo matka mojej córki.
-Arek. Jesteś pewny, że mała jest twoją córeczką? Proszę cię zrób badania na ojcostwo. Musisz mieć pewność, że to jest mała Milikówna.
-Masz rację Izuniu. Obiecuję ci, że zrobię te badania. Jessica musi się na nie zgodzić.
-Już widzę jak się ochoczo zgadza. Bez awantury się nie obejdzie- powiedziałam i odwróciłam głowę w jego stronę.
-Kochanie już ja o to zadbam. Musi się zgodzić i tyle.
-Dziękuję- wyszeptałam i odwróciłam się w jego stronę.
-Myślę, że jutro powinniśmy mieć dzień tylko i wyłącznie dla siebie. Chcę zabrać cię gdzieś nad morze- zakomunikował z uśmiechem.
-A Jessica? Nie chcesz iść do nich jutro? -zapytałam patrząc na niego.
-Izunia. Nic jej nie będzie. Jutro chce spędzić czas z tobą koniec i kropka.
-No dobrxe. W takim razie cieszę się, że śpędzimy jutro wspólnie dzień bez Jess.
-Tylko my i morze... -rozmarzył się i delikatnie pocałował mnie w czoło.
****
Arkadiusz
Wcześnie rano wstałem i spakowałem do samochodu potrzebne rzeczy. Cieszyłem się, że spędzę dziś z Izą czas. Brakowało mi tych chwil tylko we dwoje. Chciałbym, żeby Jessica ułożyła sobie życie i dała nam spokój. Dzieckiem będę się zajmował, ale z nią nie będę. Nie kocham jej i byłbym nieszczęśliwy.
To Izę chciałbym widzieć u swojego boku jako moją żonę. A nie Jessicę, ona jest dla mnie przeszłością. Wszedłem do sypialni, podszedłem do łóżka i obudziłem Izę. Muszę przyznać, że wyglądała uroczo. Dziewczyna otworzyła oczy i uśmiechnęła się do mnie. Podniosła się z łóżka i powiedziała:
-Arek. Dasz mi jakieś piętnaście minut? Ogarnę się i możemy jechać- powiedziała zaspanym głosem.
-Jasne. Będę na dole. Jak będziesz gotowa to przyjdź na dół. Dobrze kochanie? -uśmiechnąłem się do niej szeroko.
-Tak jest. A teraz się ogarnę.
-Ty Izuniu zawsze wyglądasz pięknie.
-Dziękuję ci kochanie- uśmiechnęła się do mnie i wstała z łóżka.
Wyszedłem z sypialni i zbiegłem na dół. Usiadłem na krześle przy stoliku i upiłem łyk kawy. Odebrałem dzwoniący telefon. Oczywiście Jessica znowu coś chciała.
-Halo. Arek musisz przywieźć mi ubranka dla Ninki!
-Jessica. Ja nic nie muszę. Nie jestem twoim służącym. Co najwyżej mogę. Jednak dziś nie mam czasu. Mam plany na ten dzień. Poproszę Zielka to ci je podrzuci- powiedziałem stanowczo.
-Arek. Ja chcę, żebyś ty przyjechał.
-A ja chcę gwiazdkę z nieba. Mam swoje plany. Piotrek ci je przywiezie. Teraz kończę pa.
Zakończyłem połączenie. Musiałem być bardziej stanowczy. Obiecałem sobie, że taki będę inaczej Jess wejdzie mi na głowę.
Zadzwoniłem do Zielińskiego i poprosiłem, żeby zawiózł rzeczy małej do szpitala. Chłopak bez problemu się zgodził. Jest prawdziwym przyjacielem już nie raz się o tym przekonałem.
Kiedy zobaczyłem w drzwiach Izę od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Jedziemy? -zapytała upijając łyk mojej kawy.
-Tak. Śniadanie zjemy na miejscu.
Razem z Izą poszliśmy w stronę samochodu. Na parkingu czekał już na nas Zielu. Podałem mu torbę i podziękowałem.
Po godzinie byliśmy z Izą na miejscu. Zaparkowałem samochód na parkingu, wyciagnąłem z bagażnika wszystkie potrzebne rzeczy. Zamknąłem auto i wraz z Izunią poszliśmy na plażę. Znaleźliśmy miejsce na piaszczystym brzegu morza i usiedliśmy na ręczniku, który zabrałem ze sobą.
Zrobiłem nam na śniadanie gofry z konfiturą. Chciałem sprawić Izie przyjemność. Podałem jej gofry, a ona się uśmiechnęła.
-Smacznego- powiedziałem z uśmiechem.
-Wzajemnie Arek.
Po kilku minutach zjedliśmy przygotowane śniadanie.
-Zamknij na chwilę oczy Izuniu.
Dziewczyna zamknęła oczy, a ja wyciągnęłam z wiklinowego koszyczka małe czerwone pudełeczko. Uklęknąłem na jedno kolano i zapytałem:
-Izuniu. Czy zostaniesz moją żoną?
Dziewczyna otworzyła oczy i się uśmiechnęła.
-Arek. Jesteś pewny?
-Izuniu jestem pewny.
-Zgadzam się! -krzyknęła i uśmiechnęła się szczerze.
CZYTASZ
Ścieżkami uczuć | A.Milik Zakończona
Fiksi PenggemarIzabela Zakrzewska zostaje fizjoterapeutą i trenerką kadry Polski. Wprowadza do męskiego składu kadry miły chaos... Dziewczyna jest pełna energii, lubi swoją pracę i daje z siebie więcej niż należy, choć na początku będzie wszystkich traktować z dy...