37. Witamy na pokładzie!

465 29 9
                                    

Izabela

Podróż była bardzo męcząca. Na szczęście późnym popołudniem znalazłam się w Nowym Sączu. Z walizką poszłam w stronę Cetnarskiego.

-Cześć Mati. Dobrze cię widzieć!- powiedziałam i przytuliłam mocno swojego przyjaciela.

-Cześć Izuniu. Ciebie też dobrze widzieć. Mam nadzieję, że będziesz się dobrze czuć w Sączu.

-Też mam taką nadzieję. Dziękuję ci, że mogę się u ciebie zatrzymać.

-Daj spokój. Po to masz mnie, czyli swojego przyjaciela.

-Naprawdę jestem ci wdzięczna.

-Kochana koniec tych rozmów. Pójdziemy do mnie, bo na pewno jesteś głodna.

-Przyznam, że trochę tak-zaśmiałam się i podałam mu swoją walizkę.

Po kilku minutach znaleźliśmy się przed mieszkaniem Mateusza. Na szczęście Nowy Sącz był malutkim i kameralnym miastem, więc wszędzie jest blisko. Zaczęłam już lubić to miasto i ten klimat.

-Musisz się ogarnąć, bo za jakieś półtorej godziny prezes i trener Sandecji chcieliby się z tobą zobaczyć.

-To idę się ogarnąć- powiedziałam i pobiegłam do drugiego pokoju.

Otworzyłam walizkę, wyciągnęłam z niej potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki.

Gdy wyszłam z łazienki przebrana w czarną sukienkę i biały żakiet. Do mojego nosa dotarł przyjemny zapach. Zaprowadził mnie do kuchni, uśmiechnęłam się do Mateusza.

-Co tak pachnie?

-Naleśniki. Twoje ulubione z konfiturą truskawkową. -odwzajemnił uśmiech.

-Czy ja mówiłam, że cię kocham? -Uśmiechnęłam się do niego.

-Tak, ale takich wyznań nigdy dosyć. -uśmiechnął się do mnie.

-Nie przyzwyczajaj się. To co idziemy? -zapytałam patrząc na niego.

-Tak, ale najpierw musisz coś zjeść. Nie było ci żal opuszczać Neapol?-zapytał i uniósł brwi ku górze.

-Wiadomo, że było, ale w takiej sytuacji nie wyobrażałam sobie tam zostać. Arek musi sobie ułożyć wszystko. Ja też tego potrzebuję, a ta oferta pracy spadła mi z nieba jak to się mówi.

-Wiem, że musi być ci teraz ciężko. Postaram ci się jakoś pomóc. Chłopaki z Sandecji to tacy normalni są i skromni. Uwielbiam ich. Jestem przekonany, że będziesz podzielała moje zdanie.

-No myślę, że zazwyczaj jesteśmy zgodni, więc jest duże prawdopodobieństwo.

-Tak to jest zdarzenie pewne. A teraz koniec tych gadek. Proszę jedz i się zbieramy.

-Z tobą to tak zawsze...

-Co ze mną tak zawsze?

-Jesteś uparty jak osioł- Uśmiechnęłam się do niego.

-Tak jak ty. To nas łączy.

Szybko zjadłam przygotowany posiłek i poszłam po torebkę.

-Jestem gotowa- Oznajmiłam mu.

-Cudownie. Panie przodem.- otworzył mi drzwi i wskazał ręką, abym wyszła z mieszkania.

Szybko opuściłam pomieszczenie i czekałam na przyjaciela.

-Wszystko ci tu pokażę. Zdążyłam się już trochę zaznajomić z tym miastem.

-Jak to cudownie mieć takiego przyjaciela.

Mateusz uśmiechnął się do mnie, objął mnie za ramię i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po kilku minutach znaleźliśmy się koło stadionu.

Nie był to jakiś pokaźny obiekt, ale to ich początki w ekstraklasie, więc na duży stadion przyjdzie czas.

Cetnarski otworzył mi drzwi, a ja weszłam do środka. Uśmiechnęłam się i rozejrzałam po budynku.

-Witam piękną panią!-zmierzał w moją stronę wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.

-Dzień dobry -Odwzajemniłam uśmiech.

-Jestem Wojtek Trochim. -uśmiechnął się szczerze.

-Izabela Zakrzewska. Bardzo mi miło. Może będę miała przyjemność lepiej was poznać.

-Nie widzę innej opcji. Musisz z nami pracować. Cetnar cię bardzo chwalił. A słowo Cetnara jest święte.

-Cetnar to najlepszy przyjaciel.

Byłam lekko zestresowana spotkaniem z prezesem klubu. Nie wiedziałam czy przypadnę mu do gustu i czy uzna mnie za osobę kompetentną. Cetnar od razu zauważył, że jestem zestresowana.

-Nie martw się. Będzie dobrze. -starał się mnie pocieszyć.

-Mam nadzieję- Próbowałam ukryć swoje zdenerwowanie.

Wszyscy piłkarze powoli się schodzili. Spoglądali na mnie z wyraźnym zainteresowaniem. Czułam, że wszyscy na mnie patrzą. Co mnie lekko peszyło.

Na horyzoncie pojawił się mężczyzna w średnim wieku. Jak się domyślałam był to zapewne prezes Sandecji.

-Witam panią. Zapraszam panią do mojego biura. -wskazał drzwi w korytarzu. Ruszyłam zatem za prezesem. Miałam wrażenie, że moje nogi są jak z waty.

Pan Danek uśmiechnął się pokrzepiająco. Chcąc dodać mi otuchy. Otworzył drzwi do gabinetu, a ja powoli weszłam do środka.
Prezes wskazał, abym usiadła na krześle przy biurku.

Usiadłam na nim i usiłowałam się uspokoić. Co mi zupełnie nie wychodziło.

-Pani Izabelo. Może się pani czegoś napije? -zaproponował.

-Poproszę wody, jeśli nie byłby to problem?

-Żaden problem. -uśmiechnął się.

Po chwili mężczyzna położył na biurku szklankę z wodą. Wzięłam szklankę do ręki. Moje dłonie drgały, co zaraz zauważył pan Danek.

-Pani Izabelo. Proszę się nie stresować. Ja nie mam zamiaru tu pani torturować. Mogłaby mi pani opowiedzieć o swojej pracy w sztabie polskiej kadry?

-Oczywiście. W sztabie pełnię funkcję fizjoterapeuty i trenerki pomocniczej. Czasem zdarzało mi się poprowadzić trening w zastępstwie za pana Adama. Jednak głównym moim zadaniem jest wsparcie fizjoterapeutyczne kadry.

-Podjąłem już decyzję. Chciałbym bardzo, aby pani została naszym wsparciem.

-Bardzo dziękuję za wyróżnienie. Cieszę się, że będę mogła pracować w tym klubie i się rozwijać.

-Ja też się bardzo cieszę. Zatem witamy na pokładzie pani Izo. -uśmiechnął się szczerze i wyciągnął do mnie dłoń.

-Bardzo dziękuję. Proszę mówić mi po imieniu. Mam nadzieję, że to będzie dobry początek- Uścisnęłam dłoń prezesa.

-Chłopaki pokażą ci gdzie wszystko jest. Myślę, że się zaprzyjaźnicie.

-Też mam taką nadzieję.

Otworzyłam drzwi i poczułam ogromną ulgę. Cieszyłam się, że zdobyłam tę pracę. Zależało mi na tym i cieszę się, że zacznę nowy rozdział. Pobiegłam do Cetnara i wtuliłam się w jego ramiona.

*****

Wcześnie rano postanowiłam, że pójdę pobiegać, przebrałam się w dresy. Włosy upięłam w kok. Zostawiłam Cetnarowi kartkę z informacją, gdzie jestem. Cicho wyszłam z mieszkania. Zamknęłam drzwi i pobiegłam szybko do wyjścia z bloku. Skierowałam się w stronę parku strzeleckiego, do którego zaprowadziła mnie nawigacja.

Skręciłam w stronę pierwszej lepszej alejki. Dosłownie na chwilę odwróciłam wzrok i poczułam jak w kogoś wpadam.

Ścieżkami uczuć | A.Milik Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz