50. Doktorat? A po co!

260 21 3
                                    

Izabela

Po około pół godziny byłam już pod budynkiem uczelni, znalazłam wolne miejsce parkingowe, zaparkowałam samochód, zabrałam z tylnego siedzenia teczkę z dokumentami oraz torebkę i wysiadłam z pojazdu. Szybko go zamknęłam i udałam się w stronę gmachu budynku. Wchodząc do środka zderzyłam się z mężczyzną mniej więcej w średnim wieku. Na posadzkę spadła moja teczka, mężczyzna podał mi ją i się uśmiechnął.

- Przepraszam pana bardzo, To było niechcący. Mam nadzieję że nic się panu nie stało?-  spojrzałam na mężczyznę i lekko się uśmiechnęłam. Dodając po chwili - To wszystko przez ten stres. W sumie dlaczego ja mówię po polsku...

- Nic się nie stało. Każdemu się zdarza. Proszę się nie przejmować. Na szczęście jeszcze nie zapomniałem swojej ojczystego języka- mężczyzna uśmiechnął się do mnie. - Może będę mógł pani jakoś pomóc? - zapytał i spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Jego spojrzenie zatrzymało się na mojej teczce z dokumentami.

- Ja w sprawie studiów doktoranckich- powiedziałam krótko i bez ogródek. W końcu lubiłam konkrety, a ostatnio jakoś w moim życiu nie ma żadnych konkretów.

- O! Proszę. Czyżbym w końcu doczekał się tu polskiej doktorantki! Świetnie! Zapraszam do mojego gabinetu w katedrze- oznajmił i otworzył mi drzwi, przeszliśmy przez korytarz mijając kilka osób. Przypuszczalnie studentöw lub pracowników.

Mężczyzna pdszedł na portiernię i poprosił o odpowiedni klucz. Po chwili ruszyłam  za profesorem na górę. Czułam, że oblewa mnie pot, a żołądek podchodzi mi do gardła. Lepiej mieć to za sobą. Najwyżej powie mi, że moja droga naukowa, to nie moje przeznaczenie i żebym robiła coś innego. Raz się żyje.

Po przejściu kilkunastu schodów i kilku metrów przez korytarz dotarliśmy na miejsce. Profesor otworzył drzwi i wskazał dłonią, abym weszła do środka, co po chwili uczyniłam.

-Proszę usiąść pani...

- Przepraszam, nie przedstawiłam się, Izabela Zakrzewska. Jestem absolwentką AWF-u. Chciałabym rozpocząć studia doktoranckie. Przygotowałam wszystkie dokumenty. Opracowałam wstępny projekt badawczy - powiedziałam pokrótce i z teczki wyciągnęłam wszystkie przygotowane uprzednio dokumenty. Było tego trochę. Podałam je mężczyźnie i z niecierpliwością czekałam na werdyktu z ust naukowca.

- Jeśli to się nie nadaje do pracy naukowej... Proszę powiedzieć szczerze- powiedziałam po chwili wbijając wzrok w blat brązowego biurka, przed którym siedział profesor.

- Spokojnie. Pani Izabelo, nic takiego nie powiedziałem. Myśię, że pani pomysł jest bardzo ciekawy i warto mu się przyjrzeć. Poza tym powiem pani więcej. Widzę w pani oku błysk, ten błysk ma każdy młody naukowiec, niech pani  mi wierzy. Jak widzę panią to jakbym sam siebie widział te ponad dwadzieścia lat wcześniej- powiedział po chwili i odłożył na blat dokumenty. - Proszę tylko się zrekrutować na studia i będziemy mogli zacząć współpracę.

-Bardzo dziękuję. Zupełnie się tego nie spodziewałam usłyszeć. Choć przyznam szczerze, że liczyłam na coś dobrego -wyznałam szczerze uśmiechając się lekko.

-Pani Izabelo, ma pani talent i nie wskazane byłoby go zaprzepaścić - stwierdził i podał mi dokumenty. -A zapomniałem dodać, że jeśli już się pani zrekrutuje to bardzo chętnie będę pani promotorem- zaznaczył po czym lekko się uśmiechnął.

-Bardzo dziękuję. W zasadzie chciałam pana profesora właśnie o to zapytać. Na mnie już pora, nie będę panu zabierać więcej czasu. W takim razie do zobaczenia być może już wkrótce -powiedziałam patrząc na mężczyznę, schowałam dokumenty do teczki, zarzuciłam na ramię torebkę i skierowałam się do wyjścia.

Ścieżkami uczuć | A.Milik Zakończona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz