HARRY's POV :
To wszystko stało się tak szybko...Nie mogę uwierzyć,że Sary tutaj nie ma...Moją głowę zajęły nasze wspólne wspomnienia.
* * *
Leżeliśmy na łożku.Sara była wtulona w moją klatkę piersiową.
- Masz cztery sutki ! - krzyknęła nagle,zaśmiałem się - Woow ! Skąd, dlaczego, jak ? - usiadła na mnie okrakiem i przyglądała się mojemu torsowi
- Wydaje mi się, że miałem mieć brata bliźniaka, ale coś poszło nie tak - odpowiedziałem
- Znaczy, że jesteś zmutowany ? - zaśmiała się zagryzając wargę
W tym momencie przewróciłem Sarę na plecy.
- Teraz sprawdzimy czy ty przypadkiem nie jesteś zmutowana - mruknąłem
- Ja nie mam czterech sutków - zaśmiała się - Nie musisz sprawdzać
- Spójrzmy - stwierdziłem odpinając jej stanik
- Hmm...No rzeczywiście nic nowego tu nie ma...Musimy coś z tym zrobić - oznajmiłem robiąc pokaźną malinkę kilka centymetrów pod jej piersiami
* * *
Spacerowaliśmy z Sarą po dużym parku, kiedy nagle zaczął padać deszcz.
- O nie ! Nie wzięliśmy parasola, wracajmy ! - poleciła Sara, zaczynajac iść coraz szybszym krokiem
- Nigdzie nie idziemy - zaśmiałem się i chcąc zrobić jej na złość podniosłem ją
- Harry, puść ! Będziemy cali mokrzy ! - krzyknęła udając poirytowaną
- Nic z tego ! - w tym momencie złączyłem razem nasze usta
- Nie przechodź do kolejnego punktu ! Jest mokro i zimno...Nie - zachichotała
- Hmm...Podoba mi się ta wizja - oznajmiłem - A mokro to dopiero będzie...
- Idiota, debil, wariat - zaczęła wymieniać
- Nie wiesz, że wariaci kochają najbardziej ? - spytałem ponownie łącząc nasze usta
* * *
Sara i Louis jeździli na deskorolkach i ścigali się.Po pewnym czasie blondynka narzekać, że jest jej zimno, więc Louis chcąc pokazać jej, że między nimi jest ok, zdjął swoją bluzę i wręczył jej ją, a Sara podziękowała.Szczerze mówiąc, z jakiegoś powodu nie bardzo mi się to podobało...
- Coś nie tak ? - zapytał Louis marszcząc brwi i przyglądając mi się uważnie
- Nie - odparłem chłodno
- Harry ? - zapytała Sara niewinnie
- Co ? - zwróciłem się do niej
- Wszystko w porządku ?
- Tak, Sara... - wywróciłem oczami
- Chodzi ci o tą bluzę ? - przygryzłam wargę
- Co ? - parsknąłem - Mam się przejmować jakąś głupią bluzą ? Myślisz, że obchodzi mnie to, co ty nosisz ?
Sara nie odpowiedziała już nic.Po prostu pomknęła dalej na swojej deskorolce.Spojrzałem krótko na Louis'a.Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, ten spuścił wzrok.
SARA's POV :
Przyleciałam do Nowego Jorku i zostałam w swoim apartamencie.W ostatnich dniach oprócz kilku sesji, jedyne co robiłam to leżenie w łożku.Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, a w czasie tego leżenia dręczyły mnie wszystkie wspomnienia...
Często zdarzała mi się, że budziłam się w nocy mając nadzieję, że jak tylko otworzę oczy, obok zastanę Harry'ego.
* * *
Nie widziałam Harry'ego od kilku dni.Stęskniłam się za nim.Kiedy wreszcie się spotkaliśmy byłam bardzo szczęśliwa.Harry złączył nasze usta w pocałunku.Długo nie przerywał go, za pewne przez masło czekoladowe, którym "pomalowałam" usta.
- Co to za pomadka ? - zapytał po chwili pogłębiając pocałunek
- Przez ciebie zaraz nic z niej nie zostanie - zaśmiałam się
* * *
Harry i Niall szli korytarzem w moją stronę.Przyśpieszyłam swoich kroków.
- Ej blondyna, chcesz mieć syna ? - wykrzyknął Harry,a blond-włosa pani sprzątająca jakiś pokój, wyjrzała z niego na chwilę
- To nie do pani - oznajmił Niall wybuchając śmiechem
- Głupek - zachichotałam zwracając się do bruneta
- Ale twój - odrzekł przytulając mnie i jednocześnie całując moją szyję
- Macie wolny pokój - poinformował nas blondyn śmiejąc się
* * *
Kiedy wracaliśmy z Harry''m, z restauracji, zauważyłam dość znajomo wyglądającego chłopaka.W tym momencie przeszedł mnie dreszcz,a w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy.
To ten sam chłopak...Ten sam, który mnie zgwałcił.Moja ręka ścisnęła mocniej dłoń Harry'ego.
- Sara, wszystko w porządku ? - zapytał troskliwie Harry
- To on...- odpowiedziałam nie mogąc pohamować łez, które spływały mi do oczu
- Kto ? - dopytywał lekko zdezorientowany chłopak
- On...To on zgwałcił mnie w klubie - powiedziałam, a słona ciecz spływała po moich policzkach
- Nie płacz kochanie, wszystko będzie dobrze - obiecał obejmując mnie w pasie
Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu.Kiedy weszliśmy do środka, Harry poinformował mnie, że musi jeszcze wyjść i załatwić coś ważnego.Pokiwałam jedynie głową na jego słowa.
Po jakichś czterech godzinach wrócił.Zegarek wskazywał godzinę drugą w nocy.
- Co ty robiłeś tak długo ?
- Jeszcze nie śpisz ? - wyminął pytanie
- Nie - odpowiedziałam - Co ci się stało ? - spytałam przestraszona patrząc na jego poranione dłonie - Gdzie ty byłeś ?
- Załóżmy, że w pewnym sensie pozbyłem się tego gwałciciela...- mruknął
- Co ?! Jak to ? Sam ?! - wpadłam w słowotok
- Nie, ze znajomymi...Szybko poszło, wcale nie jest taki silny, sukinsyn - przeklął pod nosem - Już jesteś bezpieczna i nigdy więcej go nie zobaczysz - pocałował mnie w czoło
- Świetnie - burknęłam - Z jednej strony nie jest mi wcale żal tego chuja, ale jestem zła, że Harry załatwił to w ten sposób.Nie mogli go odwieźć na policję ?
- Skarbie, rozchmurz się.Wiesz przecież, że nie poszedłby z nami dobrowolnie - stwierdził - Poza tym nie zamknęliby go bez dowodów - rozłożył się na kanapie
- Mogła stać ci się krzywda...
- Hej...Jestem tu cały i zdrowy, wszystko jest w porządku
- A co jeśli ktoś zauważy siniaki na twoich rękach ?
- Znikną za kilka dni, nie masz się czym martwić
Skinęłam głową i wtuliłam się w jego tors.Harry objął mnie ramieniem i pocałował czubek mojej głowy.Czułam się bezpieczna.
###

CZYTASZ
FAKE LOVE / Harry Styles
FanfictionZwyczajny koncert może zmienić wszystko...Życie Sary było w miarę poukładane ,do czasu...Jak to jest kiedy zakochasz się w kimś,kto nie jest nawet w stanie odwzajemniać twoich uczuć ? Kiedy dowiadujesz się o wszystkich,bolesnych kłamstwach ? Da sobi...