24.1

45.5K 1.6K 90
                                    

Jest po szesnastej. Od rana siedzę w domu Wembleyów. Matt mówi do mnie "mamo" na każdym możliwym kroku. Kiedy chce pić podchodzi do mnie, kiedy jest głodny prosi mnie bym dała mu coś do jedzenia, mimo tego że obok jest jego ojciec.

Siedzimy wszyscy w salonie. Obok mnie siedzi Matthew a po jego drugiej stronie Daniell. Oglądamy bajkę. Szczerze? Nie obchodzi mnie jej treść. Teoretycznie mogłabym iść do domu ale młody Wembley mi nie pozwala. Przez cały czas nie odstępuje mnie ani na krok, tak jakby się bał że odejdę.

O dziewiętnastej, ku protestom i płaczą Matta w końcu zbieram się do domu.
Jestem juz gotowa. Żegnam się z chłopcem dając mu buziaka w czułko.

- Mamo, nie idź...- mówi , w jego oczach zbierają się łzy.

- Słoneczko, musze iść do domu, ale obiecuję, że jutro z samego rana przyjdę. - uspokajająco głaszczę go po ramieniu.

Chłopiec kiwa głową na znak że zrozumiał, po czym prosi swojego tatę by opuścił go na ziemię. Po chwili znika w salonie.

Daniell stoi na przeciwko mnie i mi się przygląda.
Ten wzrok jest jakiś inny niż zwykle. Chociaż możliwe że mam paranoję i tylko mi się wydaje.

- To ja już będę szła. - przebywam niezręczną ciszę. Łapie za klamkę z zamiarem otworzenia drzwi.

- Poczekaj. - mówi i łapie za moją dłoń, która w dalszym ciągu spoczywa na klamce.
Od wracam się ponownie w jego stronę.

Zabiera rękę z mojej i kładzie ją na mój policzek. Zakłada mi za ucho niesforny kosmyk moich długawych blond włosów.

Spoglądamy sobie w oczy. Nasze twarze są niebezpieczne blisko. Czuję jak moje serce przyśpiesza. Tylko dlaczego?

Nie chce się znowu zakochać... Nie, inaczej. Nie chce znowu zostać zraniona. Podoba mi się Daniell. Można powiedzieć że jestem nim zauroczona. W końcu niczego mu nie brakuje. Jest przystojny, inteligentny, dobrze zbudowany...

Moje rozmyślania przerywa uczucie czegoś miękkiego na moich ustach.
O cholera on mnie całuje!!

Delikatnie muska moje usta i odsuwa się, wciąż pozostając blisko.
To było miłe.
Dziwne uczucie wypełnia mnie od palców u stóp aż po końce włosów. Chce więcej.

W tym momencie nie myślę racjonalnie. Po prostu podchodzę jeszcze bliżej i staje na palcach. Kładę swoje ręce na jego szyi tym samym zmuszając go by się pochylił.

Wszystko dzieje się tak szybko...

Łącze nasze usta.
Nie muszę długo czekać na reakcję z jego strony.

Nie jest to pocałunek jak w każdym tanim romansie. On nie przejeżdża językiem po mojej wardze i nie "prosi" o dostęp.
On po prostu przejmuje inicjatywę i wręcz wpycha mi język do ust. Jednak ja się nie odsuwam. Wręcz przeciwnie. Oddaje każdy jego gest tak samo zachłannie jak on.
Nie wiem dlaczego, ale mi się to podoba.

Jak to mówią "krótko, ale na temat". Po 24 rozdziałach...
Teraz będzie tylko lepiej. Chyba...

"Opiekunka" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz