33.1

46.6K 1.5K 121
                                    

Poprawione przez Loczek28

Grudzień. Za dwa tygodnie święta, a ja wciąż leżę z nogą w gipsie. Od półtorej tygodnia jestem już w domu, co nie zmienia faktu, że jedyną okazją by ruszyć się z pokoju jest pójście do toalety. Czasami nawet zdarza mi się iść tam bez żadnych potrzeb fizjologicznych, po prostu w celu rozprostowania kości.
Nad opiekuńczość mojej mamy i po części Daniella nie zna granic, dlatego wykorzystuje każdą okazję, by opuścić te cztery ściany.

Od ostatnich wydarzeń w szpitalu Mike więcej się nie udzielał, ale wiem że to tylko kwestia czasu, kiedy znowu postanowi "wpaść z wizytą". Po tym zajściu Dan praktycznie nie spuszczał ze mnie oka przez kolejne kilka dni, co na dłuższą metę było nie do wytrzymania.

-----------------

Kilka minut po piętnastej dostaję sms-a od Tony'ego, który właśnie ogłosił narodziny swojego syna, Adama.

Oczywiście od razu wysłałam mu wiadomość zwrotną z gratulacjami.

Cieszę się jego szczęściem, jednak jestem zła na siebie, że nie byłam przy nim w tak ważnym dla niego momencie.

Po chwili dostaję od niego kolejną wiadomości, tym razem z załącznikiem. Otwieram to, a moim oczom ukazuje się zdjęcie maleństwa. Ma otwartą buzię i zmarszczony nosek, wiec nie trudno się domyślić że właśnie płakało.

Odpisuje mu tylko, by ucałował go od cioci.

--------------

Od leżenia bolą mnie już plecy, dlatego postanawiam wstać. W planach mam zejście na dół, do salonu, co pewnie w rezultacie nie dojdzie do skutku, bo gdy tylko postawie pierwszy krok na schodach, w ciągu kilku sekund przede mną pojawi się moja mama, która odeśle mnie z kwitkiem do pokoju.

Jestem już w połowie drogi na dół, a mojej mamy jeszcze tu nie ma. Coś musi być nie tak lub po prostu śpi.

Schodzę na dół. Słyszę rozmowę dwóch osób. Po głosie wnioskuję, że to Daniell i mama.

-... leży mi na niej. Chciałbym, żeby wynikło z tego coś więcej, jednak boje się z nią szczerze o tym porozmawiać. Nie chce jej speszyć.- Słysząc to otwieram szerzej oczy.

Nie słyszę odpowiedzi mojej mamy, za to ciche westchnięcie i po chwili świetnie znany mi głos trzyletniego chłopca, za którym swoją drogą bardzo się stęskniłam.

-Mogę już iść do mamy?- najprawdopodobniej dostał przyzwolenie, bo już chwilę później słyszałam jak drepta w moją stronę.- Mama!- krzyknął, kiedy mnie zobaczył i ruszył w moją stronę. Odłożyłam kule na bok, a złamaną nogę wystawiłam przed siebie. Wzięłam Matta na ręce i mocno do siebie przytuliłam.

-Tęskniłam za Tobą, szkrabie.- Trzymam go w swoich ramionach dopóki ktoś, czytaj Daniell, mi go nie zabiera.

Czekałam tylko na moment, w którym Dan wydrze się na mnie za to jaka nie odpowiedzialna jestem.

-Czyś ty kompletnie postradałaś zmysły?! Miałaś nie wychodzić z pokoju, a ty stoisz sobie tutaj i dźwigasz dziecko.- Ku mojemu zdziwieniu odezwała się moja matka.

-Od tego ciągłego leżenia na bawię się tylko odleżyn. Mamo, nie mam ochoty przesiadywać całymi dniami w łóżku, oglądając TV dramy, podczas gdy moją jedyną rozrywką jest spacer do toalety.

Westchnęła. Znowu.

Podeszła do mnie i pomogła mi dojść do salonu, gdzie na kanapie siedział już Daniell z Mattem na kolanach.

"Opiekunka" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz