Rozdział dedykuję KamilaKto
Pov : Daniell
Chciałem zostać z nią jak najdłużej, niestety dochodziła juz 3 nad ranem.
W tym czasie zmieniłem kilka zdań z panią Hemsworth, która obecnie spała na dużym, zielonym fotelu stojącym w kącie sali.Trzy godziny na twardym drewnianym krześle dało się we znaki w postaci bolącego pleców i sztywnego karku.
Bardzo nie chciałem tego robić ale postanowiłem opuścić szpital. Obiecałem sobie przyjść tu jutro rano.
Na pożegnanie nachylam się nad Mel's i wciąż trzymając ją za rękę składam pocałunek na jej policzku.
Kiedy już mam zamiar puścić jej rękę czuję jak jej palce delikatnie ściskają moje. Na moje usta wkrada się uśmiech.- Przyjdę po śniadaniu. - mówię i delikatnie zabieram swoją dłoń.
Jeszcze raz spoglądam na kobietę, która zwróciła mi w głowie po czym staram się bezszelestnie opuścić salę.Pov :Melanie.
Wciąż widzę nicość. Próbuję otworzyć oczy jednak za każdym razem moje powieki wydają się na tyle ciężkie że nie da się ich podnieść. Przez długi czas, zakładam że kilka godzin, nie słyszałam żadnych rozmów. Były tylko odgłosy. Zamykane drzwi, skrzypiące krzesła, pikanie jakiejś maszyny. Zero głosów. Dopiero dłuższą chwilę później ktoś zaczął, jak mniemam, szfendac po pomieszczeniu w którym się znajduję.
Ktoś coś mówił. Tym razem były to dwie osoby. Głosy były już głośniejsze i wyraźniejsze. Jeden był bardzo niski, męski, natomiast drugi był napewno kobiecy i wydawał się znajomy.Po dłuższej chwili rozmowa ucichła.
Byłam bliska snu, gdy na moim policzku poczułam czyjeś usta.
Odruchowo zacisnałam rękę za którą ten ktoś zapewne mnie trzymał.- Przyjdę po śniadaniu. - powiedział ten sam męski baryton.
-----
Spałam, a kiedy się obudziłam znów słyszałam jakaś rozmowę i czyś płacz.
-... bardzo się boję, że się nie obudzi. Jak narazie nic na to nie wskazuje. - mówi, zapewne, jakaś kobieta.
- Wszystko będzie dobrze. Jak w nocy się z nią żegnałem ścisnęła moją dłoń. To znaczy że najprawdopodobniej ma jakiś kontakt z rzeczywistością. Możliwe że nawet teraz nas słyszy, ale wciąż jest za słaba by otworzyć oczy. - znowu te same głosy.
Ktoś się o mnie martwi. Tak bardzo chciałabym otworzyć oczy i powiedzieć im żeby się nie martwili.
Długie próby skutkują bo po chwili oślepia mnie dzienne światło.
Powoli otwieram oczy. Po wystroju pomieszczenia znajduję, że jestem w szpitalu. No to nieźle. - myślę.
Przedemną stoi obrócona tyłem kobieta. Natomiast obok mnie siedzi facet, spoglądam na niego. Po chwili nasze spojrzenia się krzyżują i teraz już wiem kto to jest.
- Daniell. - mówię bardzo cicho, zachrypniętym głosem.
Nagle obok mnie znalazła się moja mama, w której oczach były łzy.
- Kochanie, tak bardzo się bałam. Nie strasz nas tak więcej. - mówi i całuję mnie w rękę. - Zawołam lekarza. - oznajmia i wychodzi.
Zostaje w pomieszczeniu sama z Daniellem. Między nami panuje cisza, podczas gdy on bez przerwy na mnie patrzy.
- Mel's, nigdy więcej. Proszę Cię. - W końcu się odzywa.
Nachyla się i caluje moje policzki. Najpierw prawy a potem lewy.
Jak zwykle krótki rozdział, ale tak mam w zwyczaju, wiec nie zabijać XD
Wogole to miałam pomysł żeby Melanie straciła pamięć, ale wtedy plany trochę by się pokrzyżowały, chociaż w tym opowiadaniu i tak jakoś mało dramy i wydaje mi się że powinnam lepiej rozwinąć wątki, dlatego w planie mam jeszcze przynajmniej 20 rozdziałów.

CZYTASZ
"Opiekunka"
Storie d'amorePo stracie pracy Melanie szukała nowej posady, a jedyną przystępną ofertą okazała "opiekunka". Daniell jest dwudziesto ośmio letnim samotnym ojcem. Prowadzi jedną z największych firm w Chicago. Matka jego trzy letniego synka zrzekła się praw zar...