Rozdział 2.

75.2K 2.4K 157
                                        

Dzisiaj jest mój pierwszy dzień w pracy. Ku mojemu zdziwieniu denerwuje się dużo mniej niż przed rozmową kwalifikacyjną, a teoretycznie powinno być na odwrót.
Wstałam o siódmej rano, by na spokojnie ze wszystkim zdążyć, zjeść normalne śniadanie i powoli delektować się kawą.
Z domu wyszłam godzinę przed umówioną, jednak mimo wszystko na miejscu byłam dopiero o 9:50.
Zadzwoniłam małym dzwonkiem, po którego naciśnięciu rozbrzmiała krótka melodyjka.
Ktoś otworzył mi furtkę, z której przekroczeniem znalazłam się na wielkiej posiadłości.
Pewnie nie powinno mnie to obchodzić, ale ten mężczyzna musi być bardzo zamożny. Dom, a właściwie willa jest ogromna. Długi podjazd prowadzący prosto do wykwintnych białych drzwi pasujących do reszty. Może to głupie porównanie, ale kojarzy mi się z domem Kardashianów.

Otworzyła mi gosposia, którą poznałam wczoraj.
Odwiesiłam płaszcz na wieszak i ściągnęłam buty. Tutaj nawet przedpokój jest jak dwie moje sypialnie.

Pani Anastasia poinformowała mnie, że Matthew jest w swoim pokoju. Nie wiedziałam dokładnie gdzie to jest, ale zgadywałam że gdzieś u góry. Zapukalam do pierwszych drzwi po lewej, zaraz obok marmurowych schodów.
Nie usłyszałam proszę, wiec po prostu pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
Matt od razu jak mnie zobaczył podbiegł do mnie się przywitać.
W pomieszczeniu znajdował się także Daniell, pomachał do mnie ręką.
Zrobiłam to samo po czym zostałam pociagnieta przez małego rozbójnika.
–To ja już będę szedł, bądź grzeczny synu. - Pocałował dziecko w czoło. –Będę nie później niż o siedemnastej trzydzieści. - To zdanie zwrócił do mnie.
—Okej, do zobaczenia.- Powiedziałam kiedy zobaczyłam, że wychodzi z pokoju.
Spojrzałam na ciemnowłosego chłopca, który wyciągał coś z kosza na zabawki.
–Jadłeś śniadanie?-Pytam.
–Mhm. Tatuś zrobił mi płatki. - Powiedział, po chwili wyciągając z kosza jakieś samochodziki.
–Pobawmy się moim nowym torem dla Hot Wheels? - Zapytał.
–Jasne. -W jego oczach dostrzegłam wesołe ogniki.
Witać, że brakowało mu kogoś do zabawy. Jestem przekonana, że jego ojciec ma ograniczony wolny czas który może poświęcić mu na zabawę. Może dlatego też patrząc jak ten maluch jeździ mikroskopijnymi samochodzikami udając dźwięk silnika jestem roczulona jakbym bynajmniej patrzyła na stado szczeniaczków.
Po godzinnej zabawie, Matt oznajmił, że jest głodny, więc zeszliśmy do kuchni. Pomieszczenie było jasne, przestronne i bardzo schludne.
–Na co masz ochotę? - Zapytałam. Dziwnie się czułam otwierając czyjąś lodówkę.
– Chce ten serek. - Powiedział po czym wskazał na pudełko serka waniliowego.
–Dobrze, w takim razie zapraszam Cię do stołu. - Młody posłusznie drepta do okrągłego, drewnianego stołu i siada na krześle.
Próbowałam go nakarmić, ale od razu dał mi do zrozumienia, że jest :" dużym chłopcem, a duzi chłopcy jedzą sami".
Udało mu się też sprytnie namówić mnie na oglądanie bajek. Również sam wybrał kanał, ustawił głośność i kazał wygodnie rozsiąść mi się na kanapie.
Czas zaczął mijać bardzo szybko na zabawie, bajkach, kolorowankach, wyklejankach i znowu bajkach.
Tak jak zapowiedział Daniell, w domu pojawił się po siedemnastej, dzięki czemu u siebie byłam po osiemnastej. Oczywiście proponował mi żebym została na kolacje, ale sprytnie odmowiłam. Nie chce robić nikomu zachodu.

Po pierwszym dniu w nowej pracy mogę śmiało powiedzieć, że to naprawdę mi się podoba. Dodatkowo trafiło mi się naprawdę spokojne dziecko.

Zastanawiało mnie tylko, dlaczego w domu nie ma mamy chłopca.  Nie powinno mnie to interesować, ale nie ukrywam,że chciałabym wiedzieć.

"Opiekunka" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz