5.

432 20 5
                                    

Nienawidzę niedzieli, nienawidzę ludzi, nienawidzę życia. Mama obudziła mnie dzisiaj przed 10, bo mieliśmy jechać do babci. Ubrałam na siebie jasne spodnie z dziurami na kolanach, biały crop top na ramiączkach, czarną bluzę i czarno-białe jordany. Pomalowałam się, rozczesałam włosy i zeszłam na dół. Rodzice już siedzieli przy stole j jedli kanapki. Dosiadłam się do nich i zjadłam swoją porcję po czym poszłam umyć zęby. Droga do babci zajęła nam niecałą godzinę, gdy wysiadłam z auta poczułam piękny zapach wsi (nie wiem czy wiecie o czym mówię, ale na wioskach jest zawsze taki specyficzny zapach) i wiedziałam, że jestem w domu. Przywitałam sie z dziadkiem Henrykiem- pochodził z polski i robił naprawdę wyśmienite pierog tak na marginesie, a później z babcią Mią. Po dwóch godzinach rozmów postanowiłam wybrać się na rzeczkę, jak byłam mała bawiłam się tam z koleżankami. Dobrze to wspominam. Szłam jakieś pięć minut, aż w końcu dotarłam, zobaczyłam, że siedzi tam grupka osób, ale nie interesowało mnie to w tym momencie. Podeszłam do wielkiego drzewa i zaczęłam szukać wyrytych w korze napisów. W oczy rzuciło mi się serce, a w nim napis 'R+K=bff', pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Po chwili zorientowałam się, że wszyscy ludzie, którzy się tam znajdowali patrzyli się na mnie bezwstydnie, dlatego szybkim krokiem wróciłam do domu babci, w chwili kiedy moi rodzice już żegnali się z dziadkami. Szybko podeszłam do babci i dałam jej całusa w policzek i tak samo zrobiłam z dziadkiem. Weszłam do samochodu i przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem. Po powrocie do domu wyszłam do mojej ulubionej kawiarni po kawę na wynos, no może skuszę się na mały kawałek sernika, ale taki tycityci. Całą drogę myślałam o Katherinie i nim się obejrzałam byłam już pod drzwiami Pop's. Zamówiłam kawę i kawałek sernika z truskawkami. Wybrałam stolik w kącie i czekałam na zamówienie. Do mojej głowy znowu weszła moja przyjaciółka.

-Renee zaczekaj na mnie! -krzyknęła Katherin, gdy biegłam szybko w stronę budki z lodami, zawsze używała mojego pełnego imienia, nie wiem dlaczego.-No poczekaj, zmęczyłam się. Biegnijmy w stronę pasów, tu jest duży ruch i jest niebezpiecznie!- dziewięciolatka wciąż za mną krzyczała, ale ja w tej chwili chciałam jak najszybciej zjeść moje ulubione lody.

-Daj spokój, nic ci nie będzie jak raz przebiegniesz przez ulicę, gdzie nie ma pasów. Pośpiesz się, zaraz będzie ogromna kolejka!- szybko przebiegłam przez ulicę w momencie, gdy samochodów nie jechało aż tyle.

-Ja idę na pasy! -krzyczała z drugiej strony ulicy.

-Nie będę na ciebie czekała!- krzyknęłam zirytowana.-Teraz nic nie jedzie, chodź!

Dziewczynka wbiegła na jezdnie, a w tym samym momencie z wielką prędkością wyjechało auto zza zakrętu. Zdezorientowana Katherin stanęła w miejcu patrząc się na samochód, który z piskiem opon próbował zahamować. Nim się obejrzałam, moja przyjaciółka leżała na jezdni w plamie krwi.

-Katherin!- krzyczałam w płaczu i w tym momencie upadłam na kolana płacząc. Nie wiedziałam co się dzieje, świat zatrzymał się w jednej sekundzie i nic się wtedy nie liczyło oprócz drobnej blondynki na środku jezdni.

Gdy przyjechała karetka ona już nie żyła, a dwa tygodnie później żegnałam ją na cmentarzu.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos kelnerki, która podała mi moje zamówienie. Grzebałam widelcem w serniku, który za żadne skarby nie chciał przejść mi przez gardło. Nagle drzwi kawiarni się otworzyły, a do środka wszedł Liam z Niallem. Gdy mnie zobaczyli uśmiechnęli się promiennie, jednak ja tego nie odwzajemniłam. Nie wiedziałam też jak się zachować przy blondynie, co z tą całą jego propozycją.

-Witam piękna panią. - powiedział radośnie Liam i mnie przytulił.

-Cześć.-odwzajemniłam jego gest i to samo zrobiłam z Niallem, jednak ten pocałował mnie jeszcze w policzek co mnie zdziwiło.

-Na kogo czekasz?- zapytał Horan.

-Na nikogo, przyszłam po kawę i sernik, żeby odreagować.- mówiąc to uniosłam kubek kawy w górę.

-Idziesz z nami do kina? Podobno leci jakaś fajna komednia.-zaproponował mi Liam.

-Wiecie, nie mam dzisiaj humoru. Właściwie to już muszę iść. Na razie chłopaki.-i bez większego pożegnania wyszłam z kawiarni i ruszyłam w kierunku domu, akurat w momencie kiedy zaczęło padać.

Zajebiście, jeszcze niech piorun mnie pierdolnie.

Mam ochotę wziąć długa kąpiel i pójść spać, ale niestety jutro powiedziałek i muszę zrobić jeszcze lekcje. No kurwa lepiej być nie może.

fuck you || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz