35.

249 10 1
                                    

-Co chcesz?- pytam zaspanym głosem Jake'a. Jest sobota rano, a on budzi mnie o 10.

-Wiesz co się dzieje z Soph?- słysząc to zdanie podnoszę się do siadu, przez ostatni tydzień dziewczyna ciągle piła, nie chodziła do szkoły, a kontakt z nią był nikły.

-Jake, miałeś ją do kurwy pilnować!- wydarłam się na cały głos.- Mieliśmy umowę!- byłam na niego tak bardzo zła. Co jeśli ona teraz leży w jakimś rowie albo nie daj boże ktoś jej coś zrobił?!- Dzwoniłeś do niej?- pytam już nieco spokojniej.

-Tak, setki razy. Zero odzewu. Jestem w drodze do jej domu.- Dobra, ja się ubieram i idę jej poszukać w naszych kawiarniach i tak dalej.- mówię łapiąc się za głowę.- Jak się czegoś dowiesz to dzwoń.

-Okej, na razie.- żegna się ze mną i zakończył połączenie.

Wstałam z łóżka i wzięłam potrzebne mi rzeczy. Spojrzałam na godzinę na moim telefonie, a mój nastrój z złego zmienił się na okropny. Na moim wygaszaczu ekranu widnieje uśmiechnięty Niall bez koszulki, a na jego klatce piersiowej i szyi widnieje mnóstwo malinek.

Zajebiście rozpoczęty dzień

Mogłam zmienić tą tapetę, ale nie chcę. Nie odzywamy się do siebie od tygodnia, ale nadal mam nadzieję, że to nie koniec. To jest w nas najgorsze, że oboje jesteśmy uparci i zawsze trzymamy się swojego. Ja się pierwsza nie odezwę, ale mam świadomość, że on też tego nie zrobi.
Ubrałam na siebie kabaretki, a na to mom jeans, do tego szarą bluzę z Gapa i czarne converse. Zrobiłam sobie niedbałego koka, umyłam zęby i nałożyłam lekki makijaż.

11:15

Jak na mnie to dość szybko się ogarnęłam. Wyszłam z domu, uprzednio żegnając się z rodzicami i poszłam w stronę Pop's. Razem z Sophie i Jakiem często tam chodzimy. Niestety jak się okazało jej tam nie było. Mój telefon zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu ukazała mi się morda Jake.

-Wiesz coś?- zapytałam od razu.

-Jestem u jej babci, czterdzieści minut drogi. Jej mama powiedziała, że ją tu znajdę. Właśnie czekam na nią na werandzie.

-Całe szczęście, tak się o nią martwiłam.- położyłam rękę na piersi i głośno westchnęłam.- Powiedz jej, że ma się do mnie odezwać.

-Jasne, przekażę jej. Przyjadę do ciebie jak wrócę.

-Okej.- szepnęłam cicho i się rozłączyłam.
______________________

-Powiedziałam nie, czego nie rozumiesz?- zirytowana przewróciłam oczami na Jake. Od godziny próbuje mnie namówić na beznadziejną domówkę u Liama. Nie mam nastroju na imprezowanie. Całe szczęście u Sooh wszystko okej, pojechała do babci na kilka dni poukładać sobie wszystko w głowie. Nie dziwię jej się, chłopak próbował ją zgwałcić, na dodatek był to jej stary, dobry kolega.

-Jak się namyślisz to tam przyjdź.- powiedział ubierając buty. W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową i zamknęłam drzwi kierując się do salonu, w którym znajdowali się moi rodzice.

-Czemu nie chcesz tam iść?- zapytała moja mama.

-Wy też przeciwko mnie? Czy rodzice przypadkiem nie powinni odradzać swoim dzieciom imprezowania?- zapytałam rozkładając się na dużym fotelu.

-Nie wychodzisz nigdzie od tygodnia oprócz szkoły. Zerwałaś z Niallem?- zaczyna się.

-Czemu tak myślisz?

-Nie przychodzi tu od jakiegoś czasu, wcześniej bywał tu codziennie albo ty u niego. Coś musi być nie tak.- odparła unosząc pytająco jedną brew.

-Pokłóciliśmy się, nic poważnego. Nie chcę i tym gadać.- już miałam sięgnąć po pilota i poszukać jakiegoś fajnego filmu, gdy przyszło mi powiadomienie na snapchacie.

Nialluś

Na filmiku znajdował się on i jakaś blondyna, z którą jarał jointa, a ona później pocałowała go w policzek. Dziwne ukłucie w sercu spowodowało, że mój humor zjebał się do maksimum, a ja dostałam niepohamowaną potrzebę napicia się do nieprzytomności.

Tak chce się bawić? Niech mu będzie.

Pedał:

Bądź po mnie za 20 minut.
________________

fuck you || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz