18.

305 14 0
                                    

POV Rey

Gdy otworzyłam oczy pierwsze co zarejestrowałam to bardzo jasne światło, a po tym od razu zrozumiałam, że nie jestem w swoim pokoju.

-Erick! Budzi się, wołaj lekarzy!- krzyczała chyba moja matka, nie widziałam jej ale rozpoznałam po głosie.- Kochanie wszystko bedzie dobrze, musisz być silna, nie zamykaj oczu proszę cie Rey!- złapała mnie za rękę i ciągle coś mówiła.
Chciałam się odezwać, ale nie mogłam. W moim gardle było tak sucho, że najmniejszy dźwięk, który się z niego wydostał odczuwałam jakby ktoś przejechał po nim brzytwą.

-Halo, panienko Parker, słyszy mnie pani?- przed moimi oczami pojawił się lekarz i zaczął świecić mi latarką po oczach. Kiwnęła głową na tak, a moja mama nadal sciskała mnie za rękę. Wyglądała na okropnie zmęczona, ile ja tu tak leżę? Pielęgniarka przyniosła mi wody, która w tym momencie była moim wybawieniem.

-Gdzie jest Niall?- zapytałam ledwie słyszalne.

-Nic mu nie jest skarbie, leży sale obok.- odpowiedział mój tata, a ja z ulgą odetchnęłam.- Proszę pana, co z moją córką?

-Wszystko jest dobrze. Musimy zrobić trochę badań, ale nie jest jej nic poważnego. Trochę się potłukła, jednak mogło być gorzej. Przepraszam, ale inni pacjenci czekają.- mój tata uścisnął dłoń lekarz i podszedł do mnie.

-Jak się czujesz?- pytała moja mama.

-Dobrze, ile tu tak leżę?

-Kilka godzin. Wcześniej byli u ciebie Jake i Sophia, ale poszli i powiedzieli, że przyjdą od razu po szkole.- na wspomnienie o moich przyjaciołach od razu się uśmiechnęłam.- Nie mów nic, odpoczywaj.

-A czy Niallowi coś się stało? Coś poważnego?- strasznie się o niego bałam. Rodzice spojrzeli po sobie i wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak. Widziałam ten wzrok, łzy w oczach mojej mamy.- Powiecie cóś?

-Kochanie, Niall jest w śpiączce. Nikt nie wie kiedy sie obudzi.- gdy to usłyszałam od razu w kącikach moich oczu pojawiły się łzy, które szybko znajdowały ujście jedna po drugiej.

-To moja wina, kolejny wypadek spowodowany przeze mnie.- ciągle płakałam.

-To nie twoja wina, proszę odpocznij.

-Jedźcie do domu ze mną jest lepiej. Będę do was dzwoniła.- lekko się uśmiechnęłam, lecz moje serce tak cholernie bolało.

-Przyjedziemy z samego rana.- oboje pocałowali mnie w czoło i wyszli znowu pytając czy aby na pewno dobrze się czuję.
Gdy zostałam sama nie powstrzymywałam się od łez. Lały się one strumieniami. To była moja wina, to ja kazałam mu przyspieszyć i to dlatego wpadliśmy w poślizg. Nacisnęłam mały czerwony przycisk przy łóżku, aby wezwać pielęgniarke, która pojawiła się po kilku minutach.

-Coś się dzieje?

-Czy mogę odwiedzić chłopaka, z którym miałam wypadek?- zapytałam ze łzami w oczach.

-Musiałabym zapytać lekarza. Zaraz wrócę.- uśmiechnęła się i wyszła.

Z czego się cieszysz szmato.

-Możesz do niego wejść na pięć minut.- powiedziała od razu, gdy weszła do mojego pokoju z wózkiem. Usiadłam na nim i z niecierpliwością czekałam, aż zabierze mnie do chłopaka, który skradł mi serce już dawno, tylko ciężko było mi się do tego przyznać. Weszliśmy do sali, w której leżał. Panował tam półmrok, bo świeciła się tylko lampa w rogu sali. Przy łóżku siedziała drobna blondynka, jak się domyślam jego mama. Odwróciła się w naszą stronę, a ja zobaczyłam, że jej twarz była równie zmęczona, co moich rodziców. Ciągle płakała, tak samo jak ja.

-Um, dobry wieczór pani Horan. Jestem Re..- nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwała.

-Wiem kim jesteś skarbie. Pójdę po kawę, powiedź z nim chwilę.- uśmiechnęłam się w jej stronę i pojechałam do jego łóżka. Gdy spał był taki piękny, taki spokojny. Jak nie on. Nawet z lekko poobijaną twarzą wyglądał idealnie. Wzięłam jego chłodną dłoń w swoje i musnęłam ją ustami. Nawet nie zwracałam uwagi na to, że z moich oczy ciągle lały się łzy.

-Przepraszam cię Niall. Tak bardzo mi przykro.- teraz już nie płakałam, tylko ryczałam, mój szloch wypełnił cały pokój, a ja nie mogłam się nawet powstrzymać.- To moja wina, ale mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz... Bo ja cię koch.. - przerwała mi pielęgniarka, która weszła do sali.

-Musi pani wyjść, pan Horan jedzie na prześwietlenie.

-Proszę jeszcze tylko mała chwilę.

-No dobrze, minuta.- w duchu podziękowałam kobiecie i znowu wróciłam do patrzenia na tego pięknego osobnika.

-Kocham cię Niall. Tak mocno i całym sercem. Otwórz oczy, wtedy już nic więcej nie będę chciała. Tylko otwórz te cholerne oczy!- położyłam głowę na jego ręce i leżałam tak może kilka sekund, minut a moze godzin, dopóki nie weszła pielęgniarka i mnie stamtąd nie wyprowadziła.
Leżałam w moim szpitalnym łóżku i zastanawiałam się dlaczego spotkało to właśnie nas. Mimo wszystko Niall jest naprawdę dobrym człowiekiem. Na dodatek jest taki młody. W tym momencie miałam dość życia i wolałabym, żebym to ja znalazła się na jego miejscu. Myślałam tak jeszcze trochę, aż zasnęłam.

fuck you || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz