21.

291 11 0
                                    

Siedziałam przy jego łóżku kilka godzin, jest już środek nocy, a chłopak śpi. Spojrzałam na zegarek i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jest już trzecia w nocy. Puściłam rękę Nialla i musnęła delikatnie jego czoło. Już miałam wstawać, ale usłyszałam cichy szept.

-Już idziesz?

-Um, tak. Przepraszam, że cię obudziłam.- odpowiedziałam trochę skrępowana.

-Nie obudziłaś, nie śpię od godziny, zbierałem siły.- lekko się zaśmiał, a ja spowrotem usiadłam na swoim miejscu.

-Jak się czujesz, lepiej ci?

-Lepiej być nie może. Czy mogę zobaczyć prezent od ciebie?

-Jasne.- jest mi trochę głupio, bo to co tam napisałam, jest dość krępujące. Nienawidzę takich sytuacji.

-Kiedy nie wiesz komu wierzyć, ufaj tylko sobie.- przeczytał cytat wygrawerowany na breloku.- To piękne.- stwierdził i blado się uśmiechnął.- Idź już do domu, jest późno.

-Tak, masz rację. Dobranoc.

-Dobranoc.

Gdy tylko odwróciłam się do niego plecami z oczu popłynęły mi łzy. Najwyraźniej nie czuje tego co ja. A co jest najstraszniejsze?

Że doprowadził mnie do punktu, w którym już nie potrafię bez niego funkcjonować.
___________________________

Dzisiaj jest poniedziałek i Niall ma wyjść ze szpitala. Nie byłam u niego od dwóch dni. Po prostu nie potrafię, to za bardzo boli. Właśnie leżałam na łóżku, gdy zadzwoniła do mnie Soph.

-Wstawaj i się ogarniaj. Dzisiaj jest impreza.- ah tak zapomniałam, po świętach zawsze jest szykowana impreza u któregoś z członków drużyny koszykarskiej.- W tym roki jest ona u Willa, więc się szykuj. Nie przyjmuje odmowy, musisz w końcu przestać o nim myśleć i odreagować.

-Nie mam dzisiaj siły, daj mi spokój.

-Będziemy po ciebie za dwie godziny. Paaaaa!- wykrzyczała do telefonu i się rozłączyła.

-Cała kurwa Soph, zawsze coś wymyśli.- przeklinałam ją pod nosem, ale posłusznie wstałam i podeszłam do szafy. Wolę z nią nie dyskutować.
Wybrałam czarne jensy z wysokim stanem, piaskowy sweterek, który lekko odsłaniał mój brzuch i na to czarną katane. Dobrałam tego samego koloru trampki, bo mimo to, że mamy grudzień, nie ma ani grama śniegu. Usiadłam do mojej toaletki i wykonałam lekki makijaż, który opierał się na pomalowaniu rzęs, brwi, podkreśleniu policzków rozświetlaczem i brązerem oraz wypełnieniu ust brązową, matową pomadką. Została mi jeszcze godzina, więc znowu położyłam się na łóżku i przeglądałam snapa, jednak tylko jeden przykuł moją uwagę. Na snapchacie Liama był umieszczony filmik, na którym Niall wchodzi do swojego domu i jest przywitany przez wszytskich jego przyjaciół.

Szkoda, że mnie nikt nie zaprosił.

Odłożyłam telefon, a pół godziny później byli już po mnie moi przyjaciele. Usiadłam na tyłach i czekałam, aż mój przyjaciel ruszy.

-Wiesz, że Horan też ma być na dzisiejszej imprezie?

-Szybki jest, ledwo wyszedł ze szpitala i już imprezuje.- parsknęłam śmiechem. Co mnie to tak właściwie interesuje, to jego życie.

Nikt już więcej się nie odezwał, aż znaleźliśmy się pod domem Willa.

-Musimy się dzisiaj ostro najebać!- krzyknął Jake, a ja tylko kiwnęłam głową. To będzie ciężka noc.

fuck you || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz