13.05.2016, godzina 16.09, Korea Południowa, Goyang.
Jaebum otworzył oczy i pierwszą rzeczą, którą zobaczył było łóżko obok tego jego. To nie było zwyczajne łóżko, które znajdowało się w jego domu tylko to szpitalne. Zmarszczył brwi. Potem ból nogi dał o sobie znać. Spojrzał tam i zobaczył, że miał obandażowane udo. Przypomniało mu się o tym, że ugryzł go tam pies jego żony. Skrzywił się. Właśnie! Gdzie Soomin? Co z nią i ich dzieckiem? Wystraszony podniósł się do siadu. Jego żony nigdzie nie było. Wystraszył się nie na żarty. Potem dotarło do niego jeszcze kilka innych rzeczy. Problemy z laptopem, to jak szafa zalazła się na Soomin i przede wszystkim napis na ścianie, który głosił ''Jesteś wybrańcem". O co w tym mogło chodzić? Czy Soomin robiła sobie z niego żarty? Nie miał pojęcia. To go bardzo niepokoiło. W końcu jego ukochana nie była zdolna do takiego czegoś, więc musiał wykluczyć to, iż mógłby to być jej dowcip. Przygryzł nerwowo wargę, zastanawiając się poważnie nad tym.
Potem na sale weszła pielęgniarka. Spojrzał na nią z nadzieją – Przepraszam? – zaczął. Ta spojrzała na niego, uśmiechając się miło – Czy pani wie, gdzie moja narzeczona Lee Soomin? – spytał uprzejmie, wstając. Syknął głośno, czując rozrywający ból w udzie i usiadł z powrotem. Nie było mowy o podniesieniu się stąd. Utknął na głupim szpitalnym posłaniu, które swoją drogą było strasznie niewygodne.
- Lee Soomin? Hmm... Lekarze zabrali ją jakąś godzinę temu na operacje – odpowiedziała mu czarnowłosa kobieta w zielonkawym uniformie, który był wizytówką szpitala. Na identyfikatorze napisane było jej imię; Kim Hyuna i była ona młodą damą. Jej słowa powoli dotarły do głowy pacjenta, który zmarszczył brwi niedowierzając. Niby jaką operacje miałaby mieć Soomin? Dziecko! O cholera! Ich dziecko mogło być zagrożone! Jego oczy zaszkliły się.
Chrząknął głośno – Czy z dzieckiem wszystko w porządku? Jest zdrowe, prawda? – dopytywał zdenerwowany. W jego głosie słychać było zmartwienie oraz smutek. Bał się o swoją ukochaną oraz ich nienarodzoną pociechę, która miała zjawić się już niedługo.
- Jest zagrożenie, że Soomin może poronić, ale proszę się nie przejmować. To bardzo małe zagrożenie. Na szczęście nacisk na brzuch nie był zbyt mocny – wyjaśniła kobieta, lecz to nie sprawiło, że Jaebum przestał się przejmować. Było wręcz przeciwnie. Zaczął się bać jeszcze bardziej. Do tego doszły wyrzuty sumienia. Gdyby nie zostawił Soo samej na górze to by wszystko było w porządku, a ich dziecko byłoby bezpieczne.
Pokręcił głową i zamknął oczy. Przez jego głowę przesuwało się wiele niebezpiecznych myśli, które niektóre były wręcz absurdalne. Pielęgniarka coś do niego mówiła, ale on w ogóle jej nie słuchał. Nie wiedział, co powinien z sobą zrobić w tym przypadku. Nie mógł pójść do Soomin i jej wesprzeć w tym koszmarze, chyba że... Może warto by było zapytać Hyune o pomoc w tym?
Skinął do siebie głową, jakby chciał potwierdzić swój pomysł i spojrzał na pracownice szpitala, wymuszając słaby uśmiech, który i tak był ledwo zauważalny. Nie potrafił się prawdziwie uśmiechnąć w takiej sytuacji. Jednak zawsze warto było spróbować. Jaebum zwykle był radosny i nie przejmował się niczym. Wiódł wręcz bezkarne życie. To samo Lee Soomin.
- Czy pani mogłaby mnie jakoś przetransportować przed sale operacyjną? Chciałbym chociaż trochę wesprzeć moją narzeczoną – wyjaśnił.
Zgodziła się. Wyszła, a po chwili wróciła do niego z wózkiem. Pomogła mu na nim usiąść, a potem korytarzem pojechali do danego miejsca. Zatrzymali się przed drzwiami, na których napisane było ''Nieupoważnionym wstęp wzbroniony''. Hyuna usiadła na krzesełku, mówiąc mu, że zostanie i poczeka z nim na koniec operacji, a potem odwiezie go z powrotem na sale. Akurat miała przerwę, więc mogła trochę potowarzyszyć Jaebumowi. W końcu po części było jej pracą to, aby mieć dobre stosunki z pacjentami ośrodka.
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...