17.05.2016, godzina 17.11, Korea Południowa, Busan.
Taehyung obudził się dopiero o czternastej, co było dla niego niezwykle zaskakujące. On nie pamiętał, aby spał aż tyle czasu, nawet nie miał pojęcia, kiedy położył się do łóżka. Od tamtej pory siedział przy stole z kubkiem herbaty przed sobą i przyglądał się unoszącej się parze, która chwile później znikała mu z oczu. Oparł dłonie na policzkach, zastanawiając się co słychać u Jeongguka i czy ma się już lepiej. Był tu przez pięć dni i od tej pory w życiu nie bał się tak bardzo, nie przytulił Jeona, ani nie spał u jego boku. W sumie to znosił z nim już wiele rozłąk, lecz pierwszy raz bał się i byli tak blisko, a jednocześnie zbyt daleko od siebie. Poczuł chłód przedzierający się przez jego ciało, nie pomogła na to nawet rozgrzewająca herbata. Właściwie to nie potrafił zapalić w piecu, który miał u siebie Jeongguk, więc siedział w tym mrozie. Nie rozumiał tego. Było lato, a czas cofnął się jakby gdzieś do połowy zimy.
Podniósł się, czując jak jego nogi drżały z każdym ruchem, a w głowę było mu chłodno. Zacisnął wargi w wąską linię, a następnie podszedł do kuchenki. Zamierzał odwiedzić Jeongguka i porządnie go nakarmić, gdyż pewnie miał już dość wpychania w siebie szpitalnego jedzenia czy też kroplówek. Przygotował dla niego biały ryż z potrawką z kurczaka i papryczek chili oraz pieczarkami. Robił kolacje za pomocą książki kucharskiej, gdyż bez jej pomocy zapewne by spalił kuchnie. Z Yoongim zawsze w domu zamawiali coś albo jedli na mieście, a czasami nawet to właśnie jego brat coś ugotował, ponieważ potrafił to robić lepiej niż sam Taehyung. Kim mruknął cicho pod nosem na wspomnienie czarnowłosego i uśmiechnął się słabo. Yoongi da sobie rade bez niego, to odważny chłopak. Wziął na widelec trochę gotowego jedzenia i spróbował. O dziwo nie było to takie złe, jak mu się wydawało. Może Jeonggukowi zasmakuje.
Schował wszystko do pojemnika, a kolejno wyszedł z domu chłopaka i zamknął go na klucz. Rozejrzał się za samochodem, lecz nigdzie go nie było co trochę go zdziwiło. Potem zajrzał do garażu i odetchnął z ulgą na widok swojej bryczki. Nie pamiętał również żeby tam wjeżdżał, co było jeszcze większym zaskoczeniem. Wyciągnął z kieszeni spodni kluczyki i otworzył drzwiczki, a następnie usiadł na miejscu kierowcy. Jedzenie położył na siedzeniu obok. Jak przepisy bezpieczeństwa wymagały; zapiął pasy. Również włączył klimatyzacje, gdyż było zbyt zimno dla niego.
Na miejscu był trochę dłużej niż po kwadransie. Wszedł do placówki szpitalnej i windą pojechał na odpowiednie piętro. Zatrzymał się przed salą, w której był jego chłopak, czując, jak pokarm grzeje w jego dłonie, co znaczyło, że był jeszcze ciepły. Wszedł do środka trochę niepewnie i podszedł do łóżka ukochanego, który w tym momencie otworzył powoli oczy i spojrzał na niego, uśmiechając się słabo. Taehyung natomiast przysunął do łóżka krzesło i na nim usiadł.
— Jak się czujesz? — odważył się w końcu zapytać i położył pojemnik na szafce obok. Potem złapał dłoń Jeongguka w swoje i począł ją delikatnie gładzić po wierzchu.
— Bywało lepiej — odpowiedział mu Jeon, wzdychając głośno i wiercił się przez chwilę — Chciałbym móc już stąd wyjść. Dlaczego w ogóle tu jestem? Dlaczego jestem związany? — nie uzyskał odpowiedzi. Taehyung czuł, że coś tu było nie tak. W głosie Jeongguka nawet nie było czuć smutku czy też strachu... Był obojętny. Prawdziwy Jeongguk by tak jak teraz się nie zachowywał.
— Przyniosłem ci jedzenie. Sam robiłem. Wyszło mi w miarę dobre — zamiast na tamten temat, zaczął rozmowę na ten. Mógł dostrzec, jak ciało bruneta w ostatnim czasie straciło sporo na wadze, a jego kości policzkowe były znaczniej widoczne niż zwykle.
Sięgnął po pojemnik i schylił się bliżej do chłopaka, otwierając go. Dało się wyczuć aromat przysmaku. Wziął widelec i nałożył na niego trochę pokarmu, a później przyłożył do ust Jeongguka. Tamten na początku był niepewny, lecz w którymś momencie w końcu spróbował. Tym oto sposobem Taehyung karmił go przez następne pół godziny, uważając, aby Jeongguk przypadkiem się nie zadławił. Gdy pojemnik był już pusty to Tae uśmiechnął się szeroko, dumny, że Kook zjadł coś w miarę normalnego. Stwierdził, iż teraz częściej będzie dla niego gotować. Oby tylko nie spalił jego kuchni.
CZYTASZ
The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |
Fanfiction"Postać powoli zbliżyła się do łóżka i usiadła na nim, przyglądając się uważnie Yoongiemu - Też tu mieszkam... Od wielu wielu lat - wyjaśnił mu w końcu, lecz tym razem jego usta się poruszyły i rzeczywiście mówił - Dawniej nazywano mnie Park Jimin...