Rozdział 5

257 59 60
                                    

Przepraszam, że wczoraj nie dałam tego rozdziału ale byłam na wycieczce i zapomniałam dodać z Worda do roboczych. W poniedziałek rozdział 6 się nie pojawi. Dopiero w Piątek x

Dziękuję za tyle wejść i gwiazdek! Nie spodziewałam się, że to dziwne ff  do was trafi. 

+++

13.05.2016, godzina 12.17, Korea Południowa, Daegu.  

Yoongi po kilku dniach siedzenia w domu stwierdził, że powoli ma tego wszystkiego dosyć. Do tego jeszcze miał pod dachem ducha, któremu miał pomóc szukać czegoś. Czuł się jakby występował w jakimś durnym serialu dla nastolatków typu Tajemnice Domu Anubisa czy coś tego typu. Tak, przypomniał mu się ten program, który niegdyś uwielbiał oglądać z Taehyungiem, a kiedy były maratonu to nie opuszczali telewizora na krok. Miał tylko nadzieję, że to w co wpakował go Jimin jest bezpieczne. Jeśli nie to chciał zrezygnować od razu. Nie chciał się pakować w jakieś tarapaty z winy durnego ducha, którym był Park. Nawet jego historia nie sprawiła, że zmienił o nim zdanie. Przede wszystkim nie powiedział mu, co znajdowało się za drzwiami. Yoongi był tego najbardziej ciekawy.

Prychnął pod nosem, zakładając swój czarny płaszcz oraz buty, a na koniec czapkę oraz szalik, który owinął wokół szyi tak, że ten zakrywał mu nawet nos po części. Wolał się uchronić przed mrozem. Ostatnio, kiedy zachorował to leżał w łóżku dwa tygodnie ponad. Wolał uniknąć ponownego przeziębienia. Wyszedł z domu i zamknął drzwi na klucz, a następnie schował go do kieszeni, która była głęboka i pomieściła nawet telefon. Nie było mowy o tym, że coś mogłoby mu wypaść. Zwłaszcza po tym, jak zapiął kieszeń na guzik.

Wziął głęboki oddech, wdychając świeże powietrze i spojrzał na ziemię, na której był delikatny biały meszek, przez to, że dosłownie parę minut temu padał śnieg. Kto by to pomyślał... Śnieg w tym czasie? Było już kilka miesięcy po zimie. Coś mu tu nie grało. Miał tylko nadzieję, iż ten go nigdzie nie napadnie. Pokręcił głową i ruszył w swoją krótką wędrówkę, która miała zaprowadzić go do parku, do którego lubił chodzić, kiedy przyszła go chęć na wyjście z domu. Niezbyt często wychodził z własnej woli. Zwykle robił to z przymusu, gdy był czas szkoły. Teraz jednak były ferie, a on nie wiedział już co z sobą robić. Ta cała rzeczywistość przytłaczała go, a najbardziej Park Jimin. Ten wkroczył do jego życia nie wiadomo nawet kiedy, chociaż z tego co usłyszał to już od prawie początku był przy nim. Naprawdę to Jimin go chronił? Rozmawiał z nim, kiedy był malutki? Nie potrafił w to jakoś uwierzyć. To wszystko wydawało się być wymysłami ducha, jednak w jego głowie była taka nuta, która sprawiła, że mu uwierzył. Jimin mimo wszystko był w porządku. No i miał nadzieje, że dotrzyma swojej obietnicy, którą ma spełnić po tym jak Yoongi mu pomoże.

Czarnowłosy poprawił kosmyk grzywki, która wyłoniła się spod jego czapki i schował go z powrotem, marszcząc brwi. Był na zewnątrz dopiero jakąś minutę, a już chciał wracać do środka, ponieważ było mu zimno w nogi. Dalej, lecz szedł przed siebie z uporem. W końcu trafił do miejsca docelowego, gdzie przysiadł na jednej w ławek i obserwował uważnie otoczenie. Przez kilka minut dostrzegł trzech ludzi z psami na spacerze oraz kilku bawiących się dzieci i randkowiczów. On był natomiast sam. I myślał. Nie potrafił się oderwać od tego wszystkiego. Był zbyt przytłoczony. Zbyt dużo na niego spadło w ostatnich dniach.

- Mogę się dosiąść? – usłyszał cichy głosik. Rozejrzał się i zobaczył obok małą dziewczynkę, która patrzyła na niego z uporem. Zrobiła duże oczy albo po prostu miała takie z natury. Jej buzia była słodka, więc kim był Yoongi, aby jej odmówić? Skinął tylko głową – Dziękuje panu! – zawołała, siadając obok niego tak że ich kolana się razem stykały – Dlaczego pan jest taki sam tutaj? Pewnie pan jest smutny? Niech pan się nie martwi, chętnie tu z panem posiedzę, bo tatuś rozmawia z jakąś panią – pokazała w kierunku dwóch starszych osób.

The Mysteries of Ghosts | Yoonmin |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz